|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Pierwsi baptyści do powiatu morąskiego przybyli w 1855r do Gajd niedaleko Zalewa. Od 1921 główny zbór przeniesiono do Morąga. 15 lipca 1923r uroczyście otworzono nowy budynek gminy, który przetrwał wojnę.(z wyszperanych wspomnień) Przedstawiam zdjęcie z owym budynkiem i zapraszam do dochodzenia – czy jeszcze istnieje i gdzie się znajduje. (sam mam z tym problem).
"..Gajdy (Goyden), mała wioska (obecnie ok. 140 mieszkańców), przez podróżujących Oberlandzką Route 66, pomiędzy Zalewem, a Przezmarkiem mijana jest niezauważalnie. Nie ma tu właściwie zabytków, ani też jeziora, tak licznie występujących w najbliższych okolicach. Na próżno szukać o wsi informacji w sieci, chyba że uruchomi się specjalistyczne wyszukiwarki. Wzmianki na temat jej dziejów można znaleźć jedynie w monografiach regionalnych. A jednak Gajdy zapisały się na trwale w dziejach chrześcijaństwa światowego. I to dzięki dwóm braciom Stangnowskim pochodzącym z Gorzowa Wielkopolskiego, mieszkającym tutaj, w drugiej połowie XIX w. Jeden z nich Rudolf, miał duże zasługi w krzewieniu i rozwoju baptyzmu w Prusach Wschodnich, drugi, Juliusz, uważany przez swojego młodszego brata oraz jego współwyznawców za odszczepieńca, poczytywał się za Mesjasza i zapowiedział datę końca świata w 1896 r. On też, aktywnie propagujący szeroko swoje poglądy, spowodował rozłam wśród baptystów niemieckich i wyodrębnienie się nowej grupy wyznawców Chrystusa, do której współcześnie przynależą między innymi polscy Adwentyści Dnia Siódmego.
Ukonstytuowanie Gminy Baptystów w Bajdach nastąpiło 7 października 1855 r. W 1863r. członkowie Zboru wybudowali własnym sumptem kaplicę, mogącą pomieścić 300 wiernych. Rudolf Stangnowski, były długoletni wiejski nauczyciel z pobliskich Bądek, w liście opublikowanym w The Missionary Magazine w Ameryce w 1865r., tak podsumował budowę tej świątyni: „Przez dwa lata i częściowo w ciągu ostatniej zimy byliśmy zajęci budową kaplicy w Gajdach…Naszym głównym problemem był niedostatek pieniędzy. Ale pomimo tego zakończyliśmy budowę w 1863r. ... Kiedy budowa kaplicy była na półmetku, rozpoczęliśmy w niej regularnie odprawiać nabożeństwa. Wreszcie, nie bez pewnych konfliktów, dzięki Bogu, udało nam się budowę doprowadzić do końca… Kaplica stoi przy głównej ulicy wioski i widoczna jest w pełni przez przejezdnych. Dzięki swojemu położeniu, przyciąga ich uwagę. Każdy kto ją zobaczy zauważa: ”Kaplica Baptystów jest bardzo pięknym budynkiem. Co za ozdoba wsi!”
Kaplica w Gajdach była jedyną w byłym powiecie morąskim świątynią Baptystów. Schodzili się do niej wyznawcy z całej okolicy. Jeszcze w 1931 r. dróżka, którą przychodzili niegdyś Baptyści jerzwałdzcy na nabożeństwo do Gajd, nosiła nazwę Drożyna Baptystów (Baptisten - Gestell). Kaplica przestała funkcjonować w 1920r., kiedy to ostatni wyznawcy tego nurtu protestanckiego wyemigrowali do Ameryki. Wtedy też kaplicę przystosowano do celów mieszkalnych..."
źródło:http://www.marienburg.pl
Kiedyś Włodek Lipka powiedział mi, że na jednym ze zdjęć pierwszomajowych widać budynek, w którym przed rokiem 1945 mieścił się zbór baptystów. Wyszło to przy okazji rozmowy Włodka z p. Henrykiem Pruszkowskim. Wklejam więc zdjęcie jeszcze raz ale nie wiem, który to budynek. Na zdjęciu widać dwa. Zdjęcie zrobione było gdzieś na wysokości szpitala w kierunku Kajki. Tak więc zbór był przy dzisiejszej Kajki i budynek zachował się jeszcze do dzisiaj w dobrym stanie.
Kiedyś wkleiłem to do Marienburg.pl.. Myślę, że pasuje to tego tematu.
Poniżej fragment dziennika kaznodziei/misjonarza babtystycznego z jego misji w Prusach Wschodnich. Nie jest to związane bezpośrednio z historią naszego kościoła ale jest to niezwykle ciekawy i zupełnie nieznany epizod w historii Morąga i Prus schodnich.
„ Wyciąg z Dziennika Pana Moritza Geisalera za miesiąc maj, czerwiec i lipiec 1859 roku. Kwiecień – Oddaje gotowy raport z mojej miesięcznej pracy. Musiałem sporządzić podwójny jako moja praca jest dwuczęściowa. Po pierwsze jako pastor kościoła w Królewcu chciałbym wspomieć, że zwiększył się on (kościół) w okresie tego miesiąca, 6 osób zostało ochrzczonych i przyjętych do naszego grona. Zebrania były dobrze uczęszczane przez obcych i perspektywa jest zachęcająca. Po drugie, jako misjonarz nie tylko wizytowałem moje regularne miejsca ale na żądanie dwóch naszych kaznodziei (braci Hinircks i Stangnowski) objechałem też ich rejony. W wielu miastach Pan otworzył mi drzwi gdzie ja wiedziałem, że powinienem pracę (misyjną) – najpierw w domach ofiarowanych do tego celu a później w wynajętych większych salach tanecznych które mogliśmy dostać. Wszystko co ja musiałem robić to nauczać, reszta była przygotowana kiedy się pojawiałem i gdziekolwiek się udałem tam znalazłem liczną audiencje. Bracia sporządzali obwieszczenia o zebraniach. Duchowieństwo natychmiast robiło wielki hałas na okazje takiego zebrania pomagając nam w ten sposób, dzięki ich hałaśliwej reakcji wszyscy wiedzieli o zebraniu. Byłem zupełnie zaskoczony kiedy pewnego dnia w czasie podróży, gdzieś w zajeździe, w miejscu, w którym nigdy przedtem nie byłem słyszałem gości rozmawiających o jakimś „angielskim misjonarzu” i o zebraniach. Nie mogłem się powstrzymać od wzięcia udziału w takich rozmowach poprzez zadawanie im pytań o osobie (misjonarzu) i próbowałem sprostować ich niektóre niewłaściwe poglądy dotyczące Chrzaścijaństwa, Baptystów i mojej osoby. Znowu i znowu pytany byłem czy zna osobę (misjonarza) i nie mogłem powiedzieć nie tylko potwiedzić i po jakimś czasie oni (rozmówcy) zaczeli podejrzewać, że ja jestem tym misjonarzem. Wtedy oferowali mi miejsca na zebrania i błagali abym nauczał tej samej nocy. Niestety, musiałem wyjechać z tego miejca będąc oczekiwany w w innym mieście i niestety nie miałem ekstra dnia. W Zalewie znowu użyliśmy teatr dla głoszenia ewangielii a w jednym miejscu, w Morągu musiliśmy mieć nasze zebranie po południu zamiast wieczorem. Magistrat obawiał się rozruchów w czasie nocy. Przed południem władze rozesłały wszedzie zawiadomienia, że wszyscy ci, którzy wezmą udział w jakichkolwiek awanturach z powodu zebrania Babtystów zostaną surowo ukarani jako że żandarmi będą w pogotowiu. Wszystko jednak przebiegło spokojnie i w czasie ostatniego tygodnia słyszałem od naszego członka tam mieszkającego, że wygłoszone kazanie w tamtym dniu zostało pobłogosławione poprzez obudzenie się wielu dusz”
Sto lat później, gdy jeszcze byłem małym chłopcem mieszkającym na ulicy Rejmonta, przyszli do nas nawracać Swiatowie Jehowy. Zebrał się tłumek rozeźlonych kobiet i te ku uciesze nas czyli dzieciarni, „pobłogosławiły” kijeczkami nieszczęśników. „Ty bezwstydny baptysto” – to pamiętam dobrze. Nazywano Swiatków Jechowy „baptystami” Jeszcze przez długi czas, jako dziecko myślałem, że baptysta to ktoś bardzo niedobry, że to jest przezwisko. Wiele lat później zdażyło mi się zamieszać w miejscu gdzie baptyści byli i są dominującą religią regionu.
Link do orginalnego tekstu: http://books.google.com/b...t#PRA1-PA222,M1
Na 100 % to ten budynek – dzięki za wyczerpujące informacje o historii baptystów w Morągu oraz za lokalizację budynku. Prezentuję dzisiejszą fotkę owego budynku, tylko że z drugiej strony (w SP4 trwa remont i nie mogłem wejść na posesję)
Wklejam więc zdjęcie jeszcze raz ale nie wiem, który to budynek. Na zdjęciu widać dwa. Zdjęcie zrobione było gdzieś na wysokości szpitala w kierunku Kajki. Tak więc zbór był przy dzisiejszej Kajki i budynek zachował się jeszcze do dzisiaj w dobrym stanie. Po lewej dom Panstwa Stemplińskich, po prawej były zbór babtystów.
W następnym numerze Zapisków Zalewskich, biuletynie Towarzystwa Miłośników Ziemi Zalewskiej (w tych dniach ukazał się nr 17, który prezentowany jest pod adresem http://www.marienburg.pl/...p=107783#107783 ) ukazać ma się artykuł pod tytułem Gajdy – karty z dziejów baptyzmu w Polsce. Kilka razy wymieniany jest w nim Morąg. Przytaczam jeden z fragmentów w którym mowa jest o początkach baptyzmu w Morągu, w pierwszej połowie XIXw.:
„Ruch baptystyczny zapoczątkowany w Niemczech w 1834 r. przez Onckena szybko rozprzestrzenił się w sąsiednich krajach. W wyniku podróży misyjnych Onckena wkrótce powstały niemieckie zbory baptystyczne w Prusach Wschodnich i na graniczących z nimi terenach zaboru rosyjskiego. Pierwsze zbory na Wschodzie założone zostały w 1841 r. w Kłajpedzie, w 1844 r. w Elblągu oraz w 1849 r. w Stolzenbergu – wiosce niedaleko Cynt, obecnie w obwodzie kaliningradzkim. Wędrowni misjonarze tego ruchu równie wcześnie zawitali także do Zalewa i okolic. Znamy relację kolportera wydawnictw religijnych Gustavo Ahlera, działającego w Prusach Wschodnich, który w swoim dzienniku rozpoczynającym się z początkiem 1847 r. zanotował pod datą 19 czerwca tegoż roku, że sprzedał 4 egzemplarze Biblii w Zalewie. Spotkała go tu jednak niemiła przygoda: „Pod wieczór, pies rzeźnika podbiegł do mnie i rozdarł mi spodnie, które kupiłem sobie dwa dni wcześniej. Gdybym nie miał butów, zostałbym kaleką, ale jego zęby pośliznęły się po nich, tak, że tylko ucierpiały spodnie. Pies został zabity, a właściciel ukarany grzywną w wysokości jednej marki. Jego żona przybiegła do mnie z płaczem i poprosiła, żebym zadowolił się 15 groszami za moją stratę. Jako że byli to biedni ludzie, musiałem zaangażować stróża porządku, by zrekompensować moją stratę (spodnie kosztowały mnie 5 marek). Zdecydowałem się je nadal nosić, gdyż w przeciwnym wypadku odniosłoby to zły skutek i byłoby przeszkodą w rozprzestrzenianiu Świętej Biblii i Królestwa Bożego. Dlatego też zgodziłem się na te 15 groszy.” Następnego dnia sprzedał on jeszcze jedną Biblię w mieście, po czym udał się w towarzystwie kupca Riesena i jego żony do Elbląga, który był jego punktem wypadowym. Do Zalewa powrócił jednakże 22 czerwca, po Szabesie, by następnego dnia być już w Morągu, gdzie sprzedał kolejną Biblię. Ahler zanotował w swoim dzienniku, że tu spotkał się ze śpiewakiem Wandalskim, panią doktorową Lauerhering oraz wieloma innymi osobami. Dalej podążył do Olsztyna.”
Jeszcze jedna ciekawostka związana z baptystami gajdzkimi i Moragiem. Dodam, iż G. W. Lehmann był założycielem pierwszej baptystycznej gminy w Berlinie.
„…G. W. Lehmann w liście z 19 kwietnia 1864 r., opisującym podróż misyjną po Prusach Wschodnich dodał jeszcze, że R. Stangnowski „redaguje chrześcijański, a raczej baptystyczny almanach, który ma bardzo dobry nakład. Kościół, który rozciąga się na duży obszar, aktualnie liczy dwustu dwudziestu członków, chociaż oddał już trzystu, aby utworzyć nowy kościół w Ksionsken” [obecnie Książki w pow. wąbrzeskim, woj. kujawsko-pomorskie – K.S.]. Powyższy almanach to zapewne kalendarz, bardzo popularna wówczas forma wydawnictwa cyklicznego. W Bibliotece Państwowej w Berlinie zachował się jeden z nich, wydany przez R. Stangnowskiego, a wydrukowany przez drukarnię C. L. Rautenberga w Morągu, pod tytułem „Johannes: Eine Stimme in der Wüste; Kalender m. christl. Erbauung, Belehrg. u. Unterhaltg. ..”, (1863-1866).”
P.S. Cytowany przez mariuszemc w jednym poprzednich postów fragment z forum.marienberg.pl, pochodził z tematu Oberlandzka „Route 66” zainicjowanego przez autora niniejszego tekstu.
Dzięki Ewingi za dokładne opisanie dziejów baptystów i prezentację Dorzucam jeszcze garść informacji dotyczących omawianego budynku – położony był na ulicy Reibnitzweg 4 (obecna ul. Kajki), ziemia nabyta była przez wspólnotę w latach wielkiej inflacji. Po wybudowaniu znajdowała się w nim sala na 170 miejsc siedzących oraz kilka mieszkań. Za budynkiem znajdowała się niewielka stajnia z wozownią oraz ogród. Wykonawcą projektu był mistrz budowlany Otto Schutz z Morąga a wykonawcą firma Hermanna Makowskiego także z Morąga. Budowa finansowana była z datków składanych przez członków wspólnoty i mieszczan Morąga także ze składek od innych wspólnot baptystów i przekazów dolarowych od emigrantów. Przedwojenna fotografia prezentuje uroczyste otwarcie domu – „tego dnia w sali wszyscy nie mogli się pomieścić”. Na imprezie był także burmistrz Artur Weyde, który serdecznie witał wspólnotę w Morągu - przecięto wstęgę. Kaznodzieje wspólnoty w okresie 1923-45: Juliusz Gritzki, Gustav Sukowski, Karl Pajewski, Kurt Hercher. W 1945 wspólnota liczyła 158 członków. W momencie wkroczenia Armii Czerwonej do Prus Wschodnich w sali spotkań utworzono obóz przejściowy dla uchodźców a w ostatnich tygodniach przed wkroczeniem Rosjan zakwaterowani byli żołnierze niemieccy. W tych dniach przebywały tam także siostry zakonne z Berlina, które pracowały w szpitalu (późniejsze ofiary śmierci samobójczej) oraz w lazarecie, który się mieścił w szkole nauki zawodu (Berufsschule) na ulicy Kujawskiej (Vorderanger).
Ten napis jeszcze niegdyś było widać! Przystojniak jak się patrzy- Arthur Weyde Andrew zadziwiasz mnie translacją
Czy pozostały w budynku ślady po świątyni, np. malowidła czy tablice z cytatami z Pisma Świętego?
Uprzedziłeś mnie z tym Weyde główny napis to BAPTISTEN dolnego niestety nie da się odczytać
Jeszcze jeden fragment gdzie wymieniony jest wspomiany już w przytoczonych wyżej tekstach Stangowski. Link do pełnego tekstu o rocznicy założenia zboru w Poznaniu: http://www.poznan.adwenty...s/historia.html
"Zbór (w Poznaniu) istniał już w r. 1895, a jego powstanie związane było z działalnością tzw. grupy Stangowskiego. Połowa lat 1890 - ukierunkowana praca kolporterska w protestanckich regionach Niemiec przyniosła niespodziewane rezultaty - powstały zbory - wymieniono zbór Poznań, obok Berlina, Magdeburga, Stuttgartu, Essen, Frankfurtu n/M. Zaraz też powstały w okolicach zbory siostrzane - szczególnie w Prusach Wschodnich, gdzie złożyły się okoliczności szczególne. Otóż wśród Baptystów w r.1863 wydzielił się zbór "Chrześcijańsko - Apostolski" pod kierownictwem Juliusz Stangnowskiego (nazwisko polskie!). Wpływ grupy szybko zaczął się rozszerzać od Kaliningradu na całe Prusy.
Zasady tej grupy:
1. Święcenie biblijnej Soboty 2. Zakaz używania alkoholu i nikotyny 3. Zakaz związków małżeńskich z niewierzącymi 4. Wiara w rychły powrót Jezusa - w roku 1896 5. Nacisk na pracę ewangelizacyjną
Nauka ta dotarła aż do Nadrenii i na południe Niemiec, nawet do Ameryki. Niestety Stangnowski popadł w skrajność przypisując sobie tytuły należne tylko Jezusowi. Umiera w 1891 roku. Zaczęto rozglądać się za następcą. Wtedy w ręce jednego z członków grupy wpadł traktat "Jaki dzień święcisz i dlaczego?" z Hamburga. Nawiązano kontakt z br. Conradi, który odwiedził te zbory wiosną 1894. Już na jesieni powstał zbór złożony z 11 członków (wyłącznie wywodzących się z grupy Stangnowskiego). W 1895r. na wiosnę przyjechał tam pastor Gerhard Perk, który zbierał to, co ktoś już wcześniej zasiał. Prędzej niż gdziekolwiek indziej tam rozszerzała się ewangelia. Już w r.1903 na konferencji we Friedensau oddzielono Prusy Wsch. i Zach. od Diecezji Wschodniej i uczyniono Diecezję Pruską. W 1896 r. w Magdeburgu powstał zbór złożony z 30 członków grupy Stangnowskiego. Czy Poznań nie leży po drodze? Następnie otrzymałem list od br. Wolfganga Hartlappa, ojca Johanna, który zajmuje się archiwum adwentowym we Friedensau. Otrzymałem od niego kolejne materiały, ale żadnego dowodu na rok 1895. Przeglądał czasopisma "Zionswachter" od rocznika 1901, ale nie znalazł informacji o jubileuszu, czy założeniu zboru. Ale dotarł do br. Heinricha Lautera, który pochodzi z tych okolic i posiada pewną adwentową kronikę, z której ponoć wynika, że zbór w Poznaniu został założony w roku 1900 przez Gerharda Perka, a pierwszym pastorem był br.Jaschke. W 1905 r. pracownikiem biblijnym była kobieta - s. Rowlin.
Zacytuję fragment artykułu o baptystach gajdzkich, który ukazać ma się w kolejnych Zapiskach Zalewskich, a poświęcony wspomnianemu powyżej Juluszowi Stangowskiemu.
Brat Stangnowskiego – Juliusz, przewiduje koniec świata w 1896 r.
Jednym z celów wizyty G. W. Lehmana w Gajdach w trakcie wspomnianej powyżej zimowo-wiosennej podróży misyjnej po Prusach Wschodnich w 1864 r. miało być spotkanie i rozmowa z bratem Rudolfa Stangowskiego – Juliuszem. Misjonarz zanotował: “Brat tutejszego pastora przez heretyckie i fanatyczne poglądy wprowadził w błąd kilku wiernych i dąży do zniszczenia Kościoła baptystów... Wcześniej był on pokornym uczniem, pozornie osobą, z którą byłem w przyjacielskich stosunkach. Niestety nie zastałem go w domu”. Dlatego też po wygłoszeniu kazania do tłumu parafian, Lehmann odjechał wieczorem pośpiesznie do Elbląga. Otóż już w roku 1863 spośród baptystów wydzielił się Zbór Chrześcijańsko – Apostolski pod przywództwem Juliusza Stangnowskiego, zapoczątkowując rozłam wśród współwyznawców jego brata Rudolfa. Zasady głoszone przez członków tego zboru były w skrócie następujące: święcenie biblijnej Soboty, zakaz związków małżeńskich z niewierzącymi, wiara w powrót Jezusa – już w roku 1896 oraz nacisk na pracę ewangelizacyjną. W propagowaniu swoich religijnych przekonań Juliusz Stangnowski wykorzystywał dość skutecznie także słowo pisane. Przywołana już Biblioteka Państwowa w Berlinie posiada w swoich zbiorach kilka jego broszur (od 20 do 46 stron) na tematy religijne, wydanych w Pruskiej Iławie i Rumach k. Dźwierzut (pow. szczytnieński) w latach 1866-1870. Za głoszenie swoich poglądów skazany był na 4 miesiące więzienia. Jego ”rozłamowa” działalność religijna z pewnością też osłabiła pozycję brata w kościele baptystycznym. Nauki głoszone przez współwyznawców Juliusza Stangnowskiego szybko zaczęły zyskiwać popularność w całych Prusach, dotarły do Nadrenii i na południe Niemiec, a nawet do Ameryki. Niestety Juliusz, jak potem komentowano jego działalność, popadł w skrajność, przypisując sobie tytuły należne tylko Jezusowi. Po śmierci Juliusza Stangnowskiego, która wg różnych źródeł nastąpiła w1891 lub 1893 r. zaczęto rozglądać się za jego następcą. Dostrzeżono go w osobie autora traktatu "Jaki dzień święcisz i dlaczego?" – bracie Conradi z Hamburga. Odwiedził on zbór J. Stangnowskiego w Gąbinie wiosną 1894 r. Już na jesieni wydzielił się z niego zbór Adwentystów złożony z 11 członków. Natomiast w Lisach (Lissen) na Mazurach zimą 1895 r. nadal bardzo silnie trzymała się czterdziestoosobowa grupa Juliusza Stangnowskiego. Odwiedzający wtedy tą wioskę misjonarz amerykański stwierdził, że tylko szesnaścioro osób postanowiło przyłączyć się z powrotem do tradycyjnego nurtu baptystycznego. Również w Magdeburgu w 1896 r. powstał zbór złożony z 30 członków grupy J. Stangnowskiego. Zbory te, a także działalność misyjna w Holandii, Rumunii i innych krajach, zainicjowała powstanie nurtu Adwentystów Dnia Siódmego. Aktualnie w Polsce, do tradycji nurtu zapoczątkowanego przez Juliusza Stangnowskiego, nawiązuje Kościół Adwentystów Dnia Siódmego w RP.
Na wschód od Carrollton gdzie mieszkamy leży jedno z bogatszych przedmieść Dallas, Plano. Jest tam kilka miejsc gdzie robimy zakupy. Po dobry chleb trzeba jechać około 20 mil. Jadąc na wschód do Plano mijamy po drodze Prestonwood Baptist Church. Kompleks budynków widać już z naszego osiedla w Carrrollton. Miejsce wybrano starannie, na wzniesieniu. Budowę rozpoczęto gdzieś w drugiej połowie lat 90-tych. Tempo budowy było błyskawiczne. Skala budowy - przeogromna. Jadąc w niedzielę a zdaży się tuż po zakończeniu "serwisu" czyli ichniejszej mszy widzi się tam policjantów regulujących ruch. Tysiące samochodów z parkingu musi wyjechać bez problemu. Trzeba więc czekać aż z placu przykościelnego wyjadą wszystkie samochody. Dwadzieścia minut z głowy.
Ciągle pamiętam połajanki kobiet z ulicy Rejmonta. Biednych Swiatków Jechowy wyzywano "baptystami". Ktoś dostał laseczką przez plecy. Długo pamiętano o tym wydarzeniu na ulicy. Gawieć zawsze lubi przedstawienia. My, dzieci mieliśmy ubaw po pachy. No cóż "baptysta", parafrazując Gorkiego, nie brzmiał wtedy zbyt dumnie.
Poniżej link do Prestonwood Baptist Church w Zachodnim Plano: http://www.prestonwood.or...re/our-history/ Link jest do "Naszej Historii" ale cała strona zawiera multum informacji, zdjęć i wiele videos. Teksas i wszystkie południowe stany to słynny Bible Belt w którym absolutną dominację mają babtyści.
Dla niektórych to już znane detale ale po wojnie zachowało się w budynku kościoła babtystów przy dzisiejszej ul. Kajki baptysterium, czyli chrzcielnica w formie kamiennej wanny. Wkrótce po wojnie kościół ten był siedzibą Spółdzielni Pracy "Igła". Potem wnętrze budynku zostało przerobione na mieszkania. Nikt nie wie dzisiaj co sią z tą chrzcielnicą później stało ale pewnie została ona zniszczona i wyrzucona.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|