|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
IDEA
1) Sprawić by miasto przez 3 dni zyło szantami. 2) dobra zabawa dla kapel 3) 3 doby imprezy 4) unikanie WWW (WJAZD-WYKON-WYPAD) 5) wyjscie z szantami na ulicę - sztuka ulicy, widz przypadkowy staje się uczestnikiem wydarzeń. 6) podsumowanie na duzej scenie 7) zarobienie pieniędzy za granie ale w nietypowy i pouczający sposób 8) ilość pieniędzy zaobionych zalezy od ilosci zagranych koncertów ulicznych i pieniedzy zebranych do kapelusza, ilosci zagranych koncertów na scenie głównej
1) Kapele przyjeżdzają do miasta. 2) Spotykają sie w piątek około 10.00 w biurze festiwalu 3) Kazda kapela dostaje zalakowaną butelkę z instrukcjami zagadką, mapę miasta, przewodnik po mieście, palmtopa z internetem oraz glejt od prezytenta miasta na możliwośc poruszania się przez 3 dni bez ograniczen wszystkimi srodkami komunikacji miejskiej
4) o 11.00 kapele ruszają w miasto w odstępach co 10 min i poszukują 15 scen rozrzuconych po całym mieście na których muszą zagrać 20 min koncert unplugged
(peron dworcowy, ulica, pub, restauracja, hol kina, teatr, przystanek autobusowy, cokolwiek...)
W kazdym znalezionym miejscu czeka 50-500zł (im mmniej uczęszczane przez ludzi miejsce - tym wieksza kasa) dla kazdej kapeli + mozna zbierać do kapelusza. Nie wolno grac dłużej niz 30 min. Całą zdobyta kasę nalezy schowac do sakwy.
Pod koniec dnia kapele spotykają sie w centrum gdzie stoi duza profesjonalna scena. Następuje liczenie kasy. Te kapele (8 kapel) które zarobiły w danym dniu najwięcej kasy otrzymują nagrodę w formie koncertu 40 min na dużej scenie + od 1000 do 2000zł
Codziennie zabawa się powtarza. W niedziele kapela, która najwięcej zarobila otrzymuje GRANDPRIX 3000zł podczas wieczornego koncertu.
Kolejne punkty grania sa ukryte pod rożnymi zagadkami, znakami, wskazówkami rodem z Aniołów i Demonów i Kodu Da Vinci itp . Rozwiazanie zagadek ich wymagałoby inteligencji i wiedzy o kulturze marynistycznej (literatura marynistyczna, zeglarska, szantowa) oraz rozwiązywanie ich uczyłoby uczestników wiedzy o historii miasta.
(zeby znaleźć scene 12 - trzeba np znaleźć dzwon z XVI wieku, na którym jest jakaś nazwa opisująca miejsce kolejnego grania - żeby go znaleźć trzeba w przewodniku znaleźć budowle z XVI wieku... które maja dzwon... i do nich dotrzeć ... itd... )
Kto nie znajdzie punktow grania - nie zarobi kasy. Może nadrobic zainteresowaniem publiczności - i kasa która publiczność wrzuci do kapelusza. Jak się spodoba - zarobi - jak sie nie spodoba - nie zarobi
Wszystkie kapele mają noclegi i żarcie zapewnione przez organizatora.
Jak wam się podoba pomysł? Może go dobracujemy? Może ktoś go zechce zrealizować w swoim mieście.
Myslę że impreza bylaby niezwykle integrująca kapele a do tego miasto naprawde miałoby szanse poznać zespoły i dowiedzieć sie (bez drogich reklam) o tym ze w centrum jest duza impreza szantowa na dużej scenie.
Koszt imprezy zależy od ilosci kapel, ludzi do przenocowania i wyzywienia. Ale szacuje ze w 40-60 tys możnaby się było zmieścić
Sssciskam yen
Maćku na pierwszy rzut oka to pomyślałem "kurde co On pali?" ale po namyśle twierdzę że co by to nie było, pomysły daje przednie. Trochę z nurtu fantasy, ale Kopernik też był pierwszy i mało kto brał go na poważnie. Super pomysł i mega wyzwanie organizacyjno-logistyczne. Cholera. Mnie od razu uderzył obraz w głowie żeby coś takiego zrobić przy okazji Jarmarku św Dominika. Gawiedzi mnogo i miasto ciekawe. A czasu na styk. niecały rok.
Heh szaleństwo... ...więc jestem za!
Ja bym jeszcze za każdym zespołem puściła kamerę, a w centrum miasta umieściła centrum dowodzenia z dużym telebimem - co by się zespoły nie pogubiły nam, a wszyscy wiedzieli co się dzieje. (...i halo studio - jak w przypadku Orkiestry Owsiakowej... )
Maćku to mi trochę przypomina jeden ze starszych scenariuszy gry terenowej Pustynna Burza - organizowanej przez moją koleżakę i to z wielkim sukcesem (kolejne edycje gry trwaja do dzisiaj)
Fajny pomysł, ale czy wielcy naszej sceny będą chcieli wziąść w niej udział?
Zastanawiam się jak to zepoły przyjmą biorąc pod uwagę taskanie instrumentów... Skoro przeważnie wożą ze sobą sprzęt samochodami, no chyba że przewiduje się przemieszczanie dowolnym środkiem lokomocji z trampkami czy "innem obuwiem wygodnem" włącznie.
Najlepiej będą mieć chórki, ubiorą się tylko jednolicie, czapeczki i koszulki, jeden z nich przewodnik z proporczykiem na patyczku i do przodu! Zaśpiewać mogą w każdym miejscu.
Pomysł fajny, innych uwag nie mam.
Najlepiej będą mieć chórki Bingo!
Ja w to wchodzę. Jestem niezależny od prądu bo mam agregat 4.1 kW Ale pomysł przedni.
Super pomysł. Byłoby też to pewnym ukłonem do nurtu piosenki turystycznej. Wątpię, by komuś chciało się tachać np. perke.
Zrobić w Katowicach i już dwoje pomocników macie zapewnionych
Co do przenoszenia gratów - pomyślałam od razu o perkusji No, ale w Sosnowcu chłopaki z Booze Brothers oraz Pejoti for President zagrali na pace ciężarówki (ona była instrumentem, gwoli ścisłości), więc się da nie targać Gorzej z elektryką...
No, ale w Sosnowcu chłopaki z Booze Brothers oraz Pejoti for President zagrali na pace ciężarówki (ona była instrumentem, gwoli ścisłości), więc się da nie targać
O - taki jeżdżący TIR bez jednej ściany by sią nadał
Własnie The Booze Brothers pokazali że mozna zagrać z pełnym składem i wielka perkusja na wielkiej scenie, a niezaleznie od tego porwac ludzi doskonałym koncertem przy uzyciu minimum instrumentów i werbelka...
Sąsiedzi chodzili po Appingedam z całym instrumentarium i tez dali radę
DA SIĘ!
Sssciskam yen
Wątpię, by komuś chciało się tachać np. perke. Jabba da radę Pomysł festiwalu szalony (Maciek podziel porcję na dwie działki ), ale da się zrobić Wiele, wiele lat temu z Timurem grywaliśmy w tunelach i na ulicach. Zainteresowanie było duże. Piszę się na coś takiego.
na pierwszy rzut oka to pomyślałem "kurde co On pali?"
Pomysł - rewelacja. Jakby do tego dołączyć ambitny program typu "memoriał Kusocińskiego" to i wyzwanie dla widzów by było. Nadążyć za zespołem 12 scen, po 20 minut, licząc z przerwami, zakładając że zespoły wg wskazówek pójdą "jak po sznurku" i że dojdą pomiędzy scenami w jakieś30 minut... to daje ok. godziny na etap. 12 godzin wysiłku... nie będą mieli siły na jedzenie, o sympatycznej biesiadzie na koniec dnia nie wspomijnając .
Ale generalnie jestem za. O kondycję w narodzie trzeba dbać .
Macieju
Te sceny to będą sceny z jakimkolwiek nagłośnieniem (mikrofony) czy takie punkty, gdzie kapela ma dotrzeć i zaryczeć... zaśpiewać/zagrać bez jakiegokolwiek nagłośnienia? ("Unplugged" w takiej MTV to kilowaty prądu - stąd pytanie). W pierwszym przypadku wystarczy paru przyjacioł rozrzuconych po Starówce i telefony komórkowe A jak bez prądu totalnie - to współczuję zespołom wyposażonym w gitarę basową
A jak bez prądu totalnie - to współczuję zespołom wyposażonym w gitarę basową Zawsze pozostaje kontrabas (trochę ciężkie, ale się da), bas akustyczny albo lekka zmiana aranżu, np. na dwie gitary - i już. A perkusję można zamienić na przeszkadzajki i już. Takie coś wymaga troszkę inwencji twórczej, no ale nie powiecie mi, że artyści szalonych pomysłów nie mają...
O - taki jeżdżący TIR bez jednej ściany by sią nadał
O coś takiego Ci chodziło:
O coś takiego Ci chodziło:
Może być większy
Jachu damy radę skombinujemy naczepę z koniem
skombinujemy naczepę z koniem Koń oszaleje (Poor old Horse)
Koń oszaleje
ze szczęścia, rzecz jasna
Nagłośnienia ani scena wcale nie są potrzebne! Udowonili to francuzi w zeszłym roku jak im śiadło nagłośnienie na scenie pod D_Z tą na Euroszantach, Spokojnie wzieli podstawowe instrumenty i poszli między ludzi. Bardzo to dobrze zostało odebrane. W tym roku na Word Fiusyn Basista i wokalista Boozbrathers podłączony bezprzewodowo do nagłośniena w pewnym momencie zszedł ze sceny i poszedł grać między ludzi... też było fajnie! Takie połączenia gier ulicznych i imprez w swoim życiu przeżyłem kilka razy albo biorąc w nich udział albo orgaznizują. Bawiliśmy się tak w harcerstwie (Akcja Arsenał), Na rajdach terenowych i aut zabytkowych lub Live Actin RPG (biegaliśmy po lasach przebrani za wróżki, wojów duchy itp). W 100% ludzie byli bardzo pozytywnie zainteresowani i włączali sie sami do zabawy bo generalnie nasza codzienność jest mało zaskakująca i w większości ludzie chętnie garną się do czegoś innego. Jednak żeby to wypaliło uczestnicy - animatorzy zabawy muszą się na nią w 100% zgodzić żeby nie było potem dyskusji że: "ja nie będę z siebie debila robił", "bez białego gibsona to ja nie robię", "chyba się na głowy pozamieniałeś jeżeli myślisz że zrezygnuję z kontrabasu" tak być nie może niestety. Tak więc jeżeli zgromadzi się banda przyjaciół takie iprezy wychodzą SUPER. Nikt nie może być do tego na siłe namawiany bo nie wyjdzie. I jest to najlepsza akcja edukacyjna jaką można sobie wymarzyć bo WZBUDZA CIEKAWOŚĆ. A to już krok do zainteresowania! Popieram i jak wiesz zawsze pomogę (tutaj to nawet doświadczeniem). Ale oczywiście odkryty tir to fajny pomysł. Może pogadać z allegro? Oni mają teraz taki bajerancki rozsówający się (podwaja swoją wielkość).
Antku, kurs kontrabasu dla basisty? Spytam się Johnego czy jest mu potrzebny, na skrzypcach sobie radzi ;)
Pomysł moim zdaniem super, kiedyś sprawdzony przeze mnie podczas niezliczonych wyjazdów w góry kiedy potrafiłem wrócić mając więcej w portfelu niż przed wyjazdem, grając z kolegą na gitarach podczas postojów na szlaku w miasteczkach z przysłowiowym kapeluszem przed sobą - ciekawe czy z szantami też się uda :)
Ale szacuje ze w 40-60 tys możnaby się było zmieścić
"Po pierwsze, nie mamy armat..."
"Po pierwsze, nie mamy armat..."
Źle myślisz Antku. Armatami są zespoły... jak je będziemy mieli - to potrzebujemy już tylko kasy
"Po drugie... - dziekuję, wystarczy więcej wiary Antku - przerwał cesarz... "
Sssciskam yen
Nie sądzę, żeby Napoleon wygłosił drugie zdanie nie mając armat A może wygłosił je pod Waterloo?
Czasami jest tak, że jakikolwiek pomysł człowieka będącego po drugiej stronie granicy naszych uczuć, budzi w nas sprzeciw, czasem nawet absurdalny, ale trzeba coś powiedzieć, żeby nie było, że to ten "obcy" (czasem już, czasem jeszcze) zaliczył jakiś sukces. Tak na wszelki wypadek, a może obcemu się uda. Ale bawmy się ideą, bo jest zabawna, choć trudnospełnialna. Wymaga wielu dobrych chęci z wielu stron. Pomysł jest szansą dla mniej znanych kapel, a wspomnę doświadczeniem wzbogacona straaaszne laaataaa temu, że dobry zbierający jest wart przymajmniej tyle, ile kapela ;) Z chęcią wezmę udział w takim naszym szaleństwie, ukradnę młodemu rower i dotargam przenośny wzmacniacz, byle to przeżyć nie obok, ale "w".
edit: stylistycznie
chęcią wezmę udział w takim naszym szaleństwie, ukradnę młodemu rower i dotargam przenośny wzmacniacz, byle to przeżyć nie obok, ale "w".
Mogę coniebądź dowieźć a w ogóle, to myślę że znalazłoby się paru chętnych, coby te zespoły dowieźć na miejsce grania. Oczywiście po zinterpretowaniu wskazówek
No i jest pomysł a tu jak zwykle kłody pod nogi. Proponuję zakasać rękawy i do roboty a nie zawracać d....głowę co by było.... Popatrzcie na ulice europejskich miast. Tam gra się bez sztrumu i jest ok. Shantymentalni chętnie zazgrają w takim niecodziennym projekcie a problemy logistyczne to problemy zespołu a nie organizatora. Maciek pomysł wypali więc do dzieła. Myślę że zespoły mogą już teraz deklarować swoją obecność i będą miały czas na rozwiązamie problemów co i na czym zagrać
Proponuję ubrać pierwszy post tego tematu w formę businessplanu i poszukać sponsorów.
Maciek, sponsorów zostawiam Tobie, część rzeczy mogę zrobić sam, albo koledzy pomogą. Wchodzę w to bez zastrzeżeń jako uczestnik czy "pomocnik".
Po głębszym przemyśleniu stwierdziłem, że Maciek rzucił niegłupi w gruncie rzeczy pomysł.
Jedyną rzeczą jaką trzeba załatwić to jakies formalne pozwolenie od władz - dajmy na to władz Gdańska jeśli mowa o Jarmarku Dominikańskim. Wiele zespołów ma w lato wakacje, nie gra koncertów. Przyjadą sobie do Gdańska jak na wakacje na własny koszt, przywiozą też po laptopie z dostępem do Netu oraz swe akustyczne instrumenty, spotkają się z organizatorami (ci także przybędą na własny koszt), odbiorą kopertę z zagadkami i wyruszą w miasto. U każdego celu staną grupką i zagrają zaśpiewają do tłumu wczasowiczów, turystów. U celu nie będą czekały nagrody, bo nagrodą jest wspólna zabawa i promocja muzyki.
Rola kulturalna spełniona, zabawa świetna, integracja pełna, koszty żadne. Zakwaterowanie muzyków (i fanów) we własnych namiotach, na własny koszt. Wyżywienie na własny koszt.
Mnie się podoba.
jak dla mnie to może nie koniecznie podchody a raczej organizacja typu INO - bedzie łatwiej, wygodniej zabawa taka sama i i ludzie bedą bardziej zorientowani...
prosta sprawa - google maps kilka punktow kilka zadanek. w prawdzie organizacja bedzie wymagała sporego nakładu pracy ale mysle ze wolontariat tez sie zgłosi wiec bedzie łatwiej.
i żeby było sprawiedliwie duża scena na koniec i koncert ogólny dla wszystkich uczestników.
raczej jako impreza niestety komercyjna i zorganizowana.
Uzasadnię dodatkowo w osobnym poście czemu uważam pomysł za sensowny.
Na większość festiwali kapele konkursowe przyjeżdzają na własny koszt. Często nie ma noclegu. Bywa, że nie ma wyżywienia. A przeważnie nie ma gaży, zaś większość zespołów odjeżdza bez nagród finansowych.
Można? Można! To w takim razie co za problem skrzyknąć na podobnych zasadach "Szantowe podchody". Bezinwestycyjnie, miło, sprawiedliwie, wesoło, fajnie, a butelczyny na afterek na kempingu się znajdą. O.
Pomysł - rewelacja. Jakby do tego dołączyć ambitny program typu "memoriał Kusocińskiego" to i wyzwanie dla widzów by było. Nadążyć za zespołem 12 scen, po 20 minut, licząc z przerwami, zakładając że zespoły wg wskazówek pójdą "jak po sznurku" i że dojdą pomiędzy scenami w jakieś30 minut... to daje ok. godziny na etap. 12 godzin wysiłku... nie będą mieli siły na jedzenie, o sympatycznej biesiadzie na koniec dnia nie wspomijnając .
Ale generalnie jestem za. O kondycję w narodzie trzeba dbać .
Macieju
Co do oszczędności to widzę więcej jak zespół pobłądzi i na scenę nie trafi to i potencjalny słuchacz zaoszczędzi bo nie będzie musiał do kapelusza wrzucać tylko czy nastawiony na słuchanie odbiorca będzie zadowolony z faktu braku zespołu na scenie
Mnie to bardziej na teleturniej wygląda niż na festiwal, zabawa dla zespołów na pewno była by fajna nawet jak by ich szlak trafiał i nogi już nie niosły Ale ja się pytam gdzie frajda dla widza mało, że rozdarty bo nie wie pod która sceną chce sterczeć to jeszcze nie wiadomo czy ma po co A jakby chciał za zespołem po mieście ganiać to nie wiem czy miasto byłoby zadowolone z 12 parad pierwszomajowych
To tak mi się nasunęło ale generalnie pomysł odjechany a ja tam lubię odjechanie
Mnie to bardziej na teleturniej wygląda niż na festiwal, zabawa dla zespołów na pewno była by fajna nawet jak by ich szlak trafiał i nogi już nie niosły Ale ja się pytam gdzie frajda dla widza mało, że rozdarty bo nie wie pod która sceną chce sterczeć to jeszcze nie wiadomo czy ma po co A jakby chciał za zespołem po mieście ganiać to nie wiem czy miasto byłoby zadowolone z 12 parad pierwszomajowych żeby ino nie wyszło, jak w niektórych programach, że się organizatorzy i zespoły lepiej bawią niż szukający w tym sensu i celu widzowie.
Ravva to zależny dla kogo ma być taki festiwal i czemu służyć ja widzę następujące korzyści : dla zespołów festiwal taki sprzyjałby A.dobrej zabawie i zdrowej (bo fizycznej ) rywalizacji między nimi B. rozwijaniu orientacji na terenie dużych aglomeracji miejskich C. poprawie wydolności płuc wokalistów (można im spirometrię potem zafundować - Maciek powinien mieć dojścia ) C. poprawie wizualnej strony poszczególnych wykonawców przez rozbudowanie muskulatury, niektórych partii ciała. Szczególnie kończyn dolnych. D.Wyrabianiu opanowania nad drgającym muskułem np w górnych kończynach po wysiłku (jak sobie tę mapkę i zagadkę będą wyrywać). E.wzbogacenie języka co do zasobu słownictwa (na okoliczność tej samej czynności wyrywania mapki plus wejścia np w ślepą uliczkę ) F.podniesieniu ogólnej sprawności przez zwiększenie ilości adrenaliny w warunkach ekstremalnych (szybki sprint na widok sceny plus 90 minut opóźnienia jak również złość że kolega mapkę trzymał do góry nogami) G.satysfakcja, że nie wycięli orła na ostatnim stopniu gramoląc się resztą sił na deski sceniczne H.zadowolenie, że udało się odśpiewać dwa utwory a capella bo instrumenty cisnęli na 4 skrzyżowaniu I.poprawieniu matematycznych zdolności i tu konkretnie mam na myśli rachunkowość - jak będą te drobne z kapelusza liczyć J.wyrobieniu realizmu - majątku to się na tym nie zbiło dla słuchaczy festiwal sprzyjałby A.rozrywce (sama obserwacja wzmagań wykonawców w dążeniu do celu dostarczyłaby wielu efektów wizualnych i dźwiękowych) B.zaczerpnięciu świeżego powietrza w czasie oczekiwania na występy tuż przy głównej arterii wylotowej lub w okolicy odludnych ogródków działkowych C.nauce organoleptycznej (czego samemu nigdy robić nie będę) Władzom miasta A.ekipy porządkowe miałyby zatrudnienie przez 3 dni
Ogólne korzyści PROPAGOWANIE SZANT i UTWORÓW WILGOTNYCH w ekstremalnych warunkach dżungli miejskiej
A poważnie JA CHCĘ TO ZOBACZYĆ !! To kiedy ten festiwal
Jestem na tak! Pomysł z Gdańskiem i Jarmarkiem jak najbardziej trafiony! Ale muszę o tym pomyśleć, więc szerzej opiszę to później.
Pozdrawiam Suomka
Suomi rzuć pomysł ludziom z Contrastu. Moze Jacek z ekipą 3city spróbuje go zrealizować?
Brat - ty też mógłbys pomysł rzucić Tomkowi - może gniazdo coś takiego zrobi - sensownych ludzi macie kupę - dla kapel to dobra promocja.
(ja nie bardzo mam teraz czas :((( i obiecałem rodzinie, zespołowi i szefowi w pracy ze przez 2 lata nic nie bede organizował -ale nie obiecywałem ze nie bede wymyslał ;) )
Sssciskam yen
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|