|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
z góry sorki za odejście od tematu
Michale Nowaku - jak dla Ciebie festiwal w Kunicach jest słabo obsadzony (MIETEK FOLK, STARA KUŹNIA, ORKIESTRA SAMANTA, TRZY MAJTKI ITD) to gratuluję dobrego humoru...
gratuluję dobrego humoru Ja gratuluję dobrego humoru organizatorom imprezy SZANTY Kunice.
Owszem, Kapitan Jacek organizuje tą imprezę od lat i zwykle ma dobry humor, ludzi zawsze tłum, u Krasnala ta impreza stale od paru lat na rozkładzie jazdy... przykłady mógłbym mnożyć
Co się z tobą dzieje ostatnio, chcesz prowokować niepotrzebne dyskusje? Dlaczego akurat uczepiłeś się Kunic, imprezy która nie jest jakimś jednorazowym wydarzeniem, lecz cyklicznym festiwalem od kilkunastu lat? Jakieś konkretne przykłady słabej obsady, coś nie tak z organizacją, prowadzący nie tacy jak trzeba? KONKRETY Michał a nie ogólniki.
Placku zwróć uwagę na wytłuszczenie. Chodzi o ilość szanty w szantach. Skład może być doborowy ale zespołu śpiewającego szanty - tam nie ma. (echa dyskusji "czy keja jest szantą")
Pytanie jest szersze o to czy i jak należy coś zmieniać, bo żeby szanta stała sie napowrót szantą - trzeba by pozmieniać teraz nazwy wszystkich festiwali, które maja w nazwie SZANTY a nie pokazują de facto szant, albo... organizatorzy powinni jednak pokazywać szanty i zapraszać kapele np zagraniczne, lub polskie śpiewające naprawdę klasycznie (Refy, Brasy, Sąsiedzi... i tu się chwilowo kończy lista polska... za to ista zagraniczna jest znacznie dłuzsza)
Co się z tobą dzieje ostatnio, chcesz prowokować niepotrzebne dyskusje?
Michał jest podobno zakochany, a
"Gdy czlowiek zakochany To chodzi, jak pijany"
Michał, a czemu nie protestujesz przeciw nazwie Szantaclaus?? Przecież to takie samo nadużycie. Wiem, chcesz iść za ciosem i kuć żelazo póki gorące, ale wydaje mi się, że na takie naciski jest trochę za wcześnie. Przydałoby się troszkę pozytywizmu u Ciebie (takiego z literatury). Zacznij najpierw od szerokiego uświadamiania znaczenia słowa "szanta", a nie od rewolucji. Rewolucje powodują chaos, a tego nam (czytaj środowisku) najmniej potrzeba.
To raczej strzał w kolano bo Michał wielokrotnie wypowiadał na temat nazwy Szanta Claus
To raczej strzał w kolano Wedle mnie, nie. Ponieważ Michał chcąc czy nie chcąc TU jest utożsamiany z SC. Wiem, że nie ma większego wpływu na repertuar imprezy, ale .... Skoro się mówi tak kategoryczne rzeczy, trzeba wskazywać WSZYSTKIE takie przypadki. W sumie również szanty na Shanties jakoś mało.
Skoro się mówi tak kategoryczne rzeczy, trzeba wskazywać WSZYSTKIE takie przypadki. Za każdym razem??? To posty Michała byłyby strasznie podobne do siebie
Ghoran, no cos za cos
Jak dla mnie to tu nie ma o co kotów drzeć, bo problem jest stary jak świat. Że przypomnę: - w aspekcie stylistycznym pojawienie się rodziny Strauss i walca w muzyce obecnie określanej jako klasyczna - w aspekcie menzury wykonawczej występ Ivo Pogorelića na festiwalu Chopinowskim - w aspekcie merytorycznym (z naszego podwórka) pojawienie się twórczości Jerzego Porębskiego, Michała Kowalczyka, Mirka Kowalewskiego, czy wykonawczo Smugglersów
Taclem swego czasu opublikował na Szantymaniaku obszerny artykuł „Folk w pigułce”, który polecam. Osobiście odebrałem ten materiał nie jako tekst szufladkujący czy określający granice i powodujący wyraźne podziały, ale jako globalne spojrzenie na problem nomenklaturowy w określonym gatunku muzyki, wskazanie jego różnorodności, historii i korzeni.
Przypomnę, że Michał w roku ubiegłym pochwalił Kunice za zaproszenie „4 refów”. Obserwuję jego komentarze już czas jakiś i przekonany jestem, że nie zamierzał ubliżyć ani wykonawcom, ani organizatorowi. Moim zdaniem chodzi właśnie o to „wytłuszczenie”, rozumiane w aspekcie czystości gatunku, nie odnoszące się do pracy wykonawców i organizatora.
Historycznie (na ile sięgam pamięcią) problem zawsze istniał, ale jego traktowanie i natężenie było różne w czasie. Kiedy na polskim rynku funkcjonowało 2-3 wykonawców prezentujących szanty w najbardziej zbliżonej do korzeni formie, zwykle na imprezach nazywanych szantowymi często grywali również wykonawcy „nie szantowi”. Imprezki były udane, ludzie byli zadowoleni i ubawieni po pachy. Michała chyba jeszcze wtedy nie było na świecie (a może już był?). Rynek nie był jeszcze nasycony wykonawcami tak jak dziś.
Proponuję po raz kolejny wzajemną akceptację i dystansowanie się do słów innych w tym temacie.
Kiedyś napisałem tu na portalu, że dbając o zaspokojenie czystości formy w odniesieniu do odbiorców rozumiejących słowo „szanty” w sposób korzenny, „4 refy” powinny śpiewać unplagued przy pochodniach lub świecach (czy coś takiego).
Ja bym się nie upierał ani w jedną ani w drugą stronę w sensie – kto ma rację. No bo czepić się można zawsze i wszystkiego a rzeczy będą się działy i tak. Kilka takich na szybko, które przychodzą mi do głowy haseł zacytuję: - jeżeli potraktujemy szanty korzennie, to żadna impreza z tym słowem w tytule nie powinna się tak nazywać, bo obecnie nie ma imprezy programowo czystej - czy tylko szanta klasyczna może i ma prawo do zachęcania widzów do „gatunku”? - jeżeli do muzyki „4 refów” dotarł fan zachęcony koncertem „Strefy Mocnych Wiatrow” to czy jest prawdziwym fanem czy nie jest? - a co mają począć wykonawcy z programem zawierającym zarówno tradycję jak i nowoczesność? - kto jest a kto nie jest szantymenem lub szantyfanem i dla czego?
…i podobne jedynie teoretyczne problemy, które powodują dyskusje takie jak ta.
Kiedyś na morzach nie używano nawet parowych silników. Wszystko robiło się własnymi rękami przy użyciu prostych mechanizmów. Teraz produkcyjne (celowe) pływanie pod żaglami już nie istnieje. Statki RORO, kontenerowce, połowowe i inne już dawno nie mają nawet kawałka szmaty na składzie i nie ma ich nawet na czym powiesić. Pieśni kubryku też już nie bardzo są z kubryku. Co raz częściej nowe utwory opisują wydarzenia historyczne, a nie przeżyte samodzielnie. To nie wina Jerzego Porębskiego, że urodził się właśnie teraz. Po prostu tak się urodził i tyle. A czy ktoś coś teraz ma do jego twórczości? Jest przecież znanym i uznanym twórcą i wykonawcą. Mirek Kowalewski i Michał Kowalczyk – czy w czymś zawinili? Jurek Ozaist - temu też nikt nie skoczy, bo co stworzy nowego, to we własnym życiu znaleźć może, albo przynosi tradycję z dalekich podróży i spotkań. I tez nie można go winić, że śpiewa o siedemnastowiecznej bitwie, mimo, że nie brał w niej udziału. Wszyscy przecież dają widzowi obraz własnej duszy po konkretnych przeżyciach, wkładając w twórczość własną pracę. To nie od nich zależy co się widzowi podoba i jaki ma do tego stosunek. Co do mnie, to sznurówki za nimi nosić mogę a moja obecność tu czy tam nie tłumaczy istnienia słowa „szanty” w nazwie imprezy. Nie mam żadnego patentu, czasu na pływanie a pływałem tylko jako załogant po Zalewie Zegrzyńskim. No to może mnie przynajmniej ukatrupić?
Czas po prostu nie czeka a znaki jego przybierają co raz to nowe formy. Nie dziwne, że trudno jest nam nadążyć za nimi. Może wystarczy dać czasowi czas na to, aby mógł nam podpowiedzieć rozwiązanie?
Kiedyś muzyka obecnie nazywana poważną była czymś co się teraz określa jako POP a tego wówczas nie było. Teraz jest POP ale jest też muzyka klasyczna i poważna współczesna i wiele innych, których kiedyś nie było. Radykalizowanie tematu zwykle ma jakąś konsekwencję. Myślę, że nasze TU i TERAZ na to (radykalizowanie w każda stronę) po prostu nie pozwala. No bo do czego to może doprowadzić? Na pewno nie skończy się na podziale, bo on sam będzie miał konsekwencje. Ale to już sami sobie przemyślcie. Pa
1. Zwróciłem uwagę na wytłuszczenie SZANTY i rozumiem, że Michałowi chodziło o brak SZANT na festiwalu SZANTOWYM...
2. Mój post wynika z postu Michała, w którym program Kunic 2010 podany jest jako program SŁABY, co w połączeniu z poprzednim postem na temat "masy słabych festiwali na które zaprasza się słabe zespoły" lekko podniosło mi ciśnienie (i tak mam wysokie bo sesja) bo ani ten festiwal nie jest słaby, ani te zespoły słabe także nie są - kto nadal ma wątpliwości zapraszam na stronę festiwalu
3. Konsekwentnie postępując należało by zakazać stosowania SZANTY WROCŁAW 2010, SHANTIES KRAKÓW 2010 itd bo przecież NIE TYLKO SZANTY SIĘ TAM WYKONUJE!
Konsekwentnie postępując należało by zakazać stosowania SZANTY WROCŁAW 2010, SHANTIES KRAKÓW 2010 itd bo przecież NIE TYLKO SZANTY SIĘ TAM WYKONUJE!
Oczywiście, ale jednak i w Krakowie i we Wrocławiu przynajmniej trochę SZANT jednak spotkasz. A jest wiele festiwali "szantowych" - gdzie nie ma ich wcale. I w ten sposób idzie w lud wrażenie że szanty to wszystko co mokre. Nie chodzi o to by szanty dominowały ale o to żeby na takim festiwalu były zauważalne i ważne. Żeby organizatorzy też o tym myśleli.
Nazwy może zmienimy moze nie - wszystko zależy od chęci i poczucia że to ma/nie ma sensu. Ale faktycznie warto myśleć o tym co to słowo znaczy i adekwatnie budować program myśląc również o gościach zagranicznych, którzy naprawdę marzą o przyjeździe do Polski, a nie są tragicznie drodzy. Czasem są w stanie sami zapłacić sobie za transport byle tu przyjechać. "Szantowa Polska" ma naprawdę rewelacyjna opinię na świecie. Ale faktem jest że o każdego zagranicznego gościa zawsze dbało się u nas po Polsku... i to tez są efekty.
Oczywiście jeśli keja nie jest szantą bo jeśli jednak założylibyśmy że jednak jest to... (nie! nie! to żart, nie zacznę tego tematu obiecuję )
Jest mi wszystko jedno czy uznamy keje za szantę czy nie byle konsekwentnie trzymać się jednej wersji. Prawda jest taka ze Keja szantą nie jest. Więc okey - skoro uznano że promowanie nurtu pod wspólnym sztandarem szanty to niedobry pomysł - to teraz rzetelnie i konsekwentnie nalezałoby się trzymać prawdy - i konsekwentnie myśleć (to do organizatorów) o tym że jesli w nazwie masz SZANTY to to do czegoś zobowiązuje
...albo trzeba zmienić nazwę na Festiwal Muzyki Marynistycznej - i wówczas fajka w zęby i luzik - byle było o wodzie i żaglach !
Świat się zmienia a my z nim.
Ja zmieniłem: Szantymaniak jest obecnie reklamowany jako
Wolny Portal Muzyki Marynistycznej
już nie jako
Wolny Portal Szantowy
Owszem, Yen i Emeryt (dzięki!) mają rację, głównie chodziło mi o nieszczęśliwą nazwę. Szanty we Wrocławiu - koncert szanty klasycznej taki, że palce lizać. Szanta Claus - co roku są jakieś szanty, a np. II edycja była godna polecenia nawet największym koneserom. Szanty Kunice za to są imprezą na której właściwie NIGDY nie ma szant, a jednym z nielicznych wyjątków był ubiegłoroczny występ Czterech Refów (jeden na bodaj 13 lat...). Jakimś trafem Qftry, Sąsiedzi, North Wind - nie grają tam. Po co więc SZANTY?
Temat jakości zespołów jest na dłuższą dyskusję. Uważam jednak że: 1. Obwinianie knajpianych coverbandów za marną opinię o polskich "szantach" nie wyczerpuje problemu. Ja słyszę krytyczne opinie wydawane po wizytach na FESTIWALACH "szantowych", a nie tylko w tawernach. 2. W Kunicach nie grają słabe zespoły, ale moim subiektywnym zdaniem nie gra tam w tym roku żaden zespół z mojego subiektywnego "szantowego" TOP-10. A dobry festiwal potrafi zaspokoić gusta szerokiej publiczności. 3. To, że grają tam "młode zdolne" zespoły Szantana i Phono Faber, a nie grają "młode zdolne" Flash Creep, Sąsiedzi, Pchnąć w Tę Łódź Jeża czy Hambawenah - też o czymś świadczy.
PS. Mimo dezaprobaty dla moich poglądów (jednych i tych samych, choć delikatnie ewoluujących, od 20 lat!) nie zamierzam jednakowoż powoływać osobnego portalu www.prawdziweszanty.pl
No z tym dziękowniem, to nie przesadzaj Michał. Kolejny post Placka uświadomił mi, że rok czy dwa lata temu miałem do Ciebie identyczne anse i to równiez co do wypowiedzi o Kunicach. Wówczas osobista rozmowa pozwoliła uniknąć wysypki, torsji i rozlewu krwi. Jakoś tak było - co nie?
Może wpadniesz i w tym roku, może "Korek" przynajmniej dopadnie Ci do gustu?
A poważnie to myślę tak... ...ja zrozumiełem, że inni zrozumieją to możliwe... ...ale co z tymi, którzy wyrabiają sobie opinie na podstawie opinii innych (gości portalu)? Widzą przeciez tylko Twoje słowa i raczej szansy nie będa mieli na osobistą rozmowę.
Żeby było do końca jasne powtarzam po raz kolejny, że moja reakcja dotyczyła TYLKO I WYŁĄCZNIE stwierdzenia, że program Kunice 2010 jest SŁABY - proszę o nie dorabianie drugiego dna
A i żeby przypomnieć to wielokrotnie pisałem, że jestem za edukacją organizatorów i publiczności CO SZANTĄ JEST A CO NIE JEST... Przez 10 z okładem lat na scenie zawsze mówiłem, że zespół w którym mam zaszczyt występować NIE GRA SZANT tylko PIOSENKĘ ŻEGLARSKĄ, KORSARSKĄ, SZUWAROWO - BAGIENNĄ (niepotrzebne skreślić)
Temat nazewnictwa festiwali to chyba też temat na osobną dyskusję - i chyba dyskusję w sumie bardzo potrzebną
to tyle
dla mnie (jeśli chodzi o KUNICE) EOT
Temat nazewnictwa festiwali to chyba też temat na osobną dyskusję - i chyba dyskusję w sumie bardzo potrzebną
Placuszku znamy Twoje intencje i znamy od dawna intencje Mn'a a dyskusje - właśnie rozpoczęliśmy
To co panowie i panie piszemy petycje do organizatorów imprez czy nie?
Petycja musiałaby powstać w oparciu o to, że całe (lub prawie całe) środowisko ma jasno sprecyzowany pogląd na daną sprawę i mówi jednym (lub prawie jednym) głosem wyrażając swoją opinię na dany temat. A u nas ile wypowiedzi tyle głosów... Od tradycjonalistów (czasem skrajnych, ale to akurat nie w sensie negatywnym a bardzo pozytywnym) po liberałów (w jak najbardziej negatywnym sensie, czyli jeśli w dowolnej piosence padnie słowo związane z wodą, nawet kranową, to już jest szanta).
Profesor Mniemanologii Stosowanej miałby używanie :) Wyższość Świąt itd.
Petycja taka zatem musiałaby być głosem grupy związanej ze ścisłym podziałem wszystkiego co tworzymy i wykonujemy na poszczególne gatunki i stojącej murem przeciwko wrzucaniu wszystkiego do jednego ogromnego wora
Chyba, że się mylę... nie muszę mieć racji i w razie czego pokornie pochylę głowę przed bardziej doświadczonymi...
Za to jestem ciekawy: - ile osób jest uprawnionych do "głosowania" - jaka będzie "frekwencja wyborcza" - ile osób będzie "za tradycyjnym podziałem i petycją w sprawie nazewnictwa"
Z tego co pamiętam z poprzedniego głosowania wyszło, że KEJA NIE JEST SZANTĄ, ale frekwencja była marna, zobaczymy jak będzie teraz...
No i tak własnie było ze mną i Michałem. O szpetność określeń poszło.
Co do tego, to MN przynajmniej osadza to w jakimś konkrenym aspekcie i zwykle podaje to w taki sposób, że wyraźnie widać personalizację wypowiedzi. Znaczy, że osobiście bierze odpowiedzialność. Co oczywiście szpetności nie umniejsza. No i robi to tradycyjnie wielokrotnie w roku.
Co do dyskusji, to przy tak wielu zmiennych myślę, że trochę to potrwa i może nawet nie doprowadzić do konkretnych wniosków. Po prostu sa rzeczy, jak wskazał Placek, których nie da się zmierzyć, zwarzyć czy w jakikolwiek sposób sklasyfikować. W sensie (dla naprzykładu): -kto może a kto nie może, kiedy może a kiedy nie - "szantowa impreza" od zawartości wykonawców na imprezie, zawartości szanty w szacie stanowiącej ich program ...no i takie podobne jak to Placek słusznie określił - mniemanologie.
Jak dla mnie to droga do nikąd.
A nawiązując do Kunic, to osobiście rozmawiałem z wykonawcami szanty tradycyjnej, lub wykonujących ją tradycyjnie, w celu zaproszenia na tegoroczny tamtejszy festiwal. Terminy mieli już zabookowane.
No i kolejne problemy - czy jak się nie uda przynajmniej jednego zaprosić, to odwołać imprezę, zmienić nazwę istniejącą od 19 lat; czy jeden wystarczy dla utrzymania słowa "szanta' w nazwie imprezy, czy potrzebna jest jakaś inna ilość - procentowo czy ilościowo; jeżeli uda się zaprosić wykonawcę z pewną zawartością szanty i nie szanty w programie, to czy zobowiązać go do wykonywania tylko szanty i pozbawić naród dobrej zabawy (ja za "Mbube-Lew śpi dziś w nocy" w wykonaniu Bananów dałbym się wykastrować); na nie możliwośc zaproszenia wykonawców szant wpływa wiele czynników, zależnych i nie zależnych od organizatora. Od jakiej wartości procentowej czy ilościowej uznać go za winnego lub nie, braku tegoż wykonawcy; czy, kiedy, dla czego, w jakich okolicznościach i innych uwarunkowaniach ma organizator podejmować konkretne działania wobec środowiska, czy ma go przepraszać, składać samokrytykę, chlastać sznyty, zatrzelić czy powiesić ksiągową...
...no i wiele podobnych do niczego nie prowadzących pytań, dyskusji i właśnie takiej mniemanologii. A każdy realizuje własne cele.
Nawet zastrzeżenie słowa SZANTA czy SZANTY w Urzędzie Patentowym chyba też nie pomoże. Nie można przecież zastrzegać słów typu MATKA, OJCZYZNA.
A po co i komu potrzebne takie rozważania. Nie tylko organizatorzy przecie przyczynili się do procederu, który doprowadził do postrzegania również nie szanty jako szanty przez odbiorcow określę ich "mokrego popu" (pochodna od mojego własnego określenia "mokre pieśni" - znaczy zawierające treści o pływaniu po akwenach w ogóle, oraz o życiu i przeżyciach z nimi związanych, w tym tradycyjną szantę). Popu - bo nie rozróżniają a bawią się setnie i do tego służy im muzyka. W tytule imprezy jest słowo SZANTY, a wykonawcy (w sensie jeden i ten sam) prezentują publiczności i szantę klasyczną i cokolwiek innego, do tego z instrumentarium absolutnie nie szantowym w rozumieniu tradycyjnym. Pojawia się więc kolejne pytanie - kogo prostować? Organizatora, wykonawcę, czy odbiorcę?
Jak dla mnie ta mniemanologia przekracza granice utopii. Zdecydowanie odpadam.
Tomku! A może rozwiązanie jest prostsze niż nam się wydaje?
Uświadomiłem sobie to, kiedy usłyszałem z ust lidera pewnej grupy taki tekst: "Nie jesteśmy zespołem szantowym - chociaż w repertuarze mamy trochę szant, to śpiewamy głównie tradycyjne pieśni ludzi morza, pieśni kubryku, pieśni wielorybników i rybaków. Bo wiecie - szanta to ..." I kto to powiedział? Tak, tak! Jerzy Rogacki - szef zespołu Cztery Refy. Uświadomiłem sobie, że mówił to nie pierwszy raz. Lider zespołu, który szantami mógłby wypełnić nie jeden swój koncert na festiwalu. Może to droga do rozwiązania problemu "zawartości szanty w szancie"? Nie musisz śpiewać szanty, żeby o niej mówić, żeby ją szanować i propagować. Żeby o niej mówić ze sceny - namawiać do jej poznawania, do zainteresowania się tradycją morską, życiem na wielkich żaglowcach, czy okrętach.
Same szanty są dla mnie i dla wielu jedynie elementem tradycji i obyczajów ludzi morza - dla niektórych mogą być nawet nudne -ale szacunek im się należy. To zamknięty rozdział, muzeum, które wielu ludzi na świecie próbuje ocalić od zapomnienia w niezmienionej formie - inni czerpią z nich inspirację do swojej własnej twórczości.
I może tu jest granica "podziału" i określeń "szantowy" i pochodnych - możesz nie śpiewać szant - być słuchaczem, możesz grać folk, folk-rock,rockmarynistyczny, piosenkę żeglarską czy co tam chcesz ale masz szacunek do niej, wiesz czym jest (albo chcesz się dowiedzieć)i wyrażasz się o niej z szacunkiem. I jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację odwrotną (choć trudno) - możesz śpiewać szanty i nie utożsamiać się ze środowiskiem szantowym.
Bo szanty to nie muzyka - to zjawisko.
Ale to tylko moje zdanie.
I może tu jest granica "podziału" i określeń "szantowy" i pochodnych - możesz nie śpiewać szant - być słuchaczem, możesz grać folk, folk-rock,rockmarynistyczny, piosenkę żeglarską czy co tam chcesz ale masz szacunek do niej, wiesz czym jest (albo chcesz się dowiedzieć)i wyrażasz się o niej z szacunkiem To chyba o to chodzi - też zastanawiałem się nad tą dyskusją. Wg mnie walka z nazewnictwem festiwali itp. to 'nie tędy droga'. Natomiast wystarczy, że festiwal (organizatorzy i wykonawcy) w taki czy inny sposób zadba o to by znaczenie słowa 'szanta' trafiało do uczestników tegoż festiwalu. Bo przecież cały ten (nazwijmy to) ruch, to zjawisko, a w konsekwencji Forum Szantymaniaka, rock-szanty itp,itd nie miałyby chyba miejsca gdyby nie SZANTA.
Noooo teraz to mi się ten tego podoba, bo ładnie się zebrało. Piętnowniem przecież i waleniem błockiem nic się nie zmieni. - Michałowi można skoczyć bo i tak napisze co chce - organizatorom j/w - wykonawcom j/w ...no i tak dalej
Ale wspólna praca, którą proponuje Placek, świadomość proponowana przez Bartosika i Jacha stanowisko - do kupy wzięte to mi się podoba.
idę już spać. Dobranoc
Uświadomiłem sobie to, kiedy usłyszałem z ust lidera pewnej grupy taki tekst: "Nie jesteśmy zespołem szantowym - chociaż w repertuarze mamy trochę szant, to śpiewamy głównie tradycyjne pieśni ludzi morza, pieśni kubryku, pieśni wielorybników i rybaków. Bo wiecie - szanta to ..." I kto to powiedział? Tak, tak! Jerzy Rogacki - szef zespołu Cztery Refy.
Przyznasz Bartosiku, że to chyba jednak pewna kokieteria ze strony Jurka. Ale teraz rozumiem przynajmniej dlaczego według Ciebie nie ma czegoś takiego jak "nurt szantowy" Jak już nawet Refy nie są "zespołem szantowym" - to nikt nie jest ERGO: nurt nie istnieje z braku elementów mogących go tworzyć....
Oczywiście się z tym nie zgadzam - jak z żadną skrajnością w myśleniu, ale to tylko moje zdanie, które tez już wszyscy znają
Zgadzam się natomiast z przedmówcami co do konieczności budowania pewnej świadomości. Hasło o pisaniu petycji było wyłącznie dla pobudzenia dyskusji - wiadomo, że żadne petycje nie będą wysyłane - chodzi raczej o zwrócenie uwagi na to żeby organizatorzy imprezy, którą w tytule ma szanty - włożyli trochę serca w kultywowanie tradycji i korzeni.
Jest tylko jeden problem - skoro nawet Refy nie są zespołem szantowym... to ja już nie wiem co kultywować... zgubiłem się.
Takie porzucanie słowa SZANTY, odcinanie się od niego - to naprawdę nie jest moim zdaniem dobry kierunek. Keja nie jest szantą - ok - ale do jasnej-ciasnej - nie popadajmy w przesadę: są zespoły szantowe i środowisko szantowe i festiwale szantowe też a kazdy kto nazywa się szantymenem - powinien umieć stylowo zaśpiewać i mieć w stałym repertuarze przynajmniej kilka klasycznych szant. A każdy festiwal szantowy - powinien zadbac o przynajmniej kilka klasycznych wykonań i słów ze sceny na temat korzeni. Tyle.
Chodzi właśnie o to żeby - parafrazując Emeryta - się to wszystko zaczęło trzymać kupy bo na razie to jest tylko bajzel i nie wiadomo kim w ogóle jesteśmy. Musi być jakikolwiek punkt odniesienia - inaczej się pogubimy kompletnie.
Ja bym powiedział że Refy są zespołem "m.in. szantowym", żeby być ścisłym. A z ostatnim akapitem Yena się zgadzam!
Przyznasz Bartosiku, że to chyba jednak pewna kokieteria ze strony Jurka. Kokieteria czy przemyślane działanie edukacyjne? Bez nadęcia, dysput ale jakże skuteczne. Bo jeżeli za takim stwiedzeniem idzie wytłumaczenie czym jest szanta, a co nią nie jest i poparcie tego przykładami. To przynosi to więcej efektu niż to nasze dywagowanie.
A widzisz twoje ostatnie zdanie jest kluczowe - bo jeśli Refy są jednak zespołem szantowym - to wszystko nabiera sensu - bo kto jak kto ale Refy są wyrazistym punktem odniesienia dla polskiej sceny szantowej
A z resztą tego co piszesz się zgadzam - tyle, że polemika o zawartości szant w repertuarze jest polemika ilościowo-statystyczną i jako taka ma dość ograniczony sens poki nie ustali się czym jest znamienność statystyczna w tym zakresie.
spokojnie może nazwać się szantowym jeśli szanty wyznaczają jego dalszy kierunek rozwoju
Czy więc Twoim zdaniem mogę powiedzieć z czystym sumieniem i bez naciągania ze Banana Boat to zespół szantowy ? To jest ważne bo - wówczas - uff wiem kim jestem!
(tyle ze ja wiem to od zawsze... ale wobec ostatnich polemik - pogubiłem się... )
Z tym dalszym kierunkiem rozwoju to jest troche tak ze nigdy nie wiadomo jak się dalej potoczy rozwój zespołu. Pytanie czy więc można przestać być szantymenem jeśli się szanty spiewało i śpiewać przestało lub zmniejszyło ich ilość w repertuarze?
Czy szantymenem sie jest tak jak sie jest żeglarzem ? Można z różnych życiowych powodów przestać żeglować a żeglarzem mentalnie jest się zawsze jeśli tylko głęboko doświadczyło się bycia żeglarzem. A jak to jest z byciem szantymenem twoim zdaniem?
Co do Szantymena (zespołu szantowego) - oczywiście szantymenem jest nie ten kto się nazwie szantymenem (zespołem szantowym) ale ten co naprawdę umie śpiewać szanty w miare stylowo i ze zrozumieniem tematu ORAZ ma je stale repertuarze w ilości statystycznie znamiennej ORAZ w związku z tym czuje się częścią środowiska a nie odwrotnie - tu się zgadzamy
Jednak czy nie jest częścia środowiska zespół który śpiewa marynistyczne piosenki w inny sposób? Czy można mu powiedzieć: ty nie jestes ze środowiska bo nie spiewasz szant sensu stricto?
Co do prostej edukacji - tez się zgadzam, każdy kto się czuje częścią środowiska szantowego powinien nieść choć kawałek tego kaganka oświaty nawet jak szant sensu stricto nie śpiewa.
Pytanie kolejne jest znacznie szersze - czym jest srodowisko szantowe i co to znaczy w nim być?
Jednak czy nie jest częścia środowiska zespół który śpiewa marynistyczne piosenki w inny sposób? Czy można mu powiedzieć: ty nie jestes ze środowiska bo nie spiewasz szant sensu stricto?
Tak jak się spodziewałem temat poszedł w kierunku definicji słowa szanty i kto ją jeszcze dziś wykonuje. Niestety po raz wtóry. Proponuję zrobić technicznie coś takiego: przed zalogowaniem na tym forum by się wyświetlała taka tabliczka:
UWAGA! Człowieku! Jeśli uważasz, że "keja", "przechyły" oraz "cztery piwka" są szantą wróć do procesu logowania się, kiedy dowiesz się, że tak nie jest. Zapraszamy! To jest właśnie miejsce dla Ciebie.
Oczywiście, że jest i nie można mu powiedzieć w ten sposób. Jeśli zespół wykonuje repertuar marynistyczny, folkowy (często celtycki, irlandzki, francuski, polski i jaki kto tam jeszcze chce) w sposób świadomy. Jeśli jest to zespół zrobiony tylko dla kasy, który od czasu do czasu wykona jakiegoś "joba" bo jest mały (max trio), profesjonalny (wykształcony muzycznie), tańszy od rozbudowanych składów i ma w nosie jaki rodzaj muzyki na danym "jobie" gra to możesz tak powiedzieć.
My tu już na tym portalu nie musimy uświadamiać się nawzajem co jest szantą a co nie jest. Lecz idąc "w świat" to już powinniśmy. Sam ubiegłego weekendu grając koncert byłem świadkiem gdy z publiczności padła wypowiedź: Widz: " A zagracie nam szanty ??" Skrzypaczka: "Jakie szanty chciałby pan usłyszeć" Widz: "przechyły" albo "cztery piwka" Z gwoli ścisłości pan ów pływał.
Co do samego tematu: wypowiedź pisemna MN była dość niezręczna, lecz jak go znam to intencje były inne, może nawet granatno-zaczepne Także nie ma o co kruszyć kopii tylko dalej robić swoje, czego wszystkim życzę
Tematy sie zazębiają siłą rzeczy - ale ten jednak jest ciut inny spróbujmy pogadac tym razem na pełnym luzie.
A widzisz twoje ostatnie zdanie jest kluczowe - bo jeśli Refy są jednak zespołem szantowym - to wszystko nabiera sensu - bo kto jak kto ale Refy są wyrazistym punktem odniesienia dla polskiej sceny szantowej Maćku! Ale to moje zdanie a nie zespołu.
autoedycje zakończono 14:42
I czy moje "kluczowe zdanie" nie jest przypadkiem potrzebą usankcjonowania "stanu rzeczy"? Bo skoro Refy - mimo, że nie śpiewają tylko szant mogą być zespołem szantowym,to i my możemy.
Maćku! Czy zwróciłeś uwagę, że cały Twój wywód dotyczy przynależności do grupy - do środowiska szantowego a niewiele w tym tego o co Cię pytałem czyli o określenie "zespół szantowy"?
Powtórzę moją tezę przy której będę się upierał: Przynależność do środowiska szantowego nie jest determinowana tym czy śpiewasz szanty czy nie, czy jesteś zespołem szantowym czy nie, czy wogóle śpiewasz czy nie - to wynik poczucia więzi z ludźmi którzy kultywują pewną Tradycję związaną z Przeszłością i chcą to zachować od zapomnienia.Bo to od nich się zaczęło! Jedni to robią przez grzebanie w przeszłości, wyszukiwaniu źródeł, śpiewaniu utworów w sposób zbliżony do orginału. Inni pokazują związki tej Tradycji z tym co robią - jaki wpływ miało to na ich twórczość. A jeszcze inni poprostu czują związek przez to o czym śpiewają - bo wspólnym mianownikiem jest ... Morze. Nie muzyka ale właśnie Morze. Morze i żagle, bo to na pokładach tychże żaglowców rodziły się sea shanties. Dlaczego wyrzuciłem (pozornie) muzykę poza wpólny mianownik? Bo na te pokłady przynoszono muzykę z różnych stron świata - często z odległych sobie kulturowo rejonów, mieszano czasem ze sobą, dostosowywano do warunków panujących na Morzu - jakże odmiennych od tych na lądzie!
Pat Sheridan opowiadał na wykładzie w czasie Euroszant skąd się wzięły elementy muzyki murzyńskiej na żaglowcach. Możnaby pisać fantastycznie historie na ten temat. A sprawa jest prozaiczna - amerykańscy plantatorzy oszczędzali na utrzymaniu niewolników w okresie między zbiorami i wysyłali ich na Morze jako siłę roboczą i jeszcze na tym zyskiwali. Ktoś spyta a po co mi to wiedzieć? No właśnie ... Wszak można też inaczej. Tylko czy to będzie to?
Edit: Wysłałem to przed przeczytaniem Twojego EDIT-u.
To jeszcze się odnies do tego editu. bo to chyba wazne (dla mnie) :) Co do tego co napisałeś w w górze nie polemizuje, bo nie ma z czym
Co do tego co napisałeś w w górze nie polemizuje, bo nie ma z czym No nie wiem co o tym zdaniu myśleć - obrażasz mnie czy zię ze mną zgadzasz? (żart!)
Cieszę się ze wspomniałeś o Euroszantach w kontekście warsztatów. Byłoby wspaniale gdyby na każdym znanym festiwalu w Polsce były organizowane takie warsztaty. Choćby 2 godziny na kazdym festiwalu spędzone tete a tete z naszymi Jurkami, Markiem Szurawskim i do tego choc z jednym gościem z zagranicy - już mogłoby coś realnie zmienić.
Słuchać ich na scenie to jedno - ale słuchać tego co mają do powiedzenia o szantach... móc zadawać pytania, polemizować - to byłoby coś zupełnie niesamowitego - z reszta każdy kto w podobnych warsztatach brał kiedykolwiek udział - wie o tym.
Pat bardzo chetnie przyjeżdża do Polski i nie jest bardzo drogi, a ostatnio podśpiewuje z Jimem Mageanem który też genialnie prowadzi warsztaty i ma przygotowane nawet prezentacje w PowerPoincie - tylko rzutnik załatwić, laptopa i ekran.
Jim opowiadał mi kiedyś jak Stan Hugil nosił jego zmęczone pijaństwem zwłoki za młodu z tawerny do hotelu ;)))) heheh )) Oni wszyscy mają tony opowieści których nie znajdzie się w żadnych książkach ani w internecie. Nawet gdyby się zmobilizowali żeby to wszystko spisać - to i tak nie bedzie to to samo co BYĆ Z NIMI, SŁUCHAĆ ICH , SPIEWAĆ Z NIMI I ROZMAWIAĆ
Bosz... jakby taki duet zatrudniać regularnie przez 2-3 lata do warsztatowej roboty na każdym festiwalu to za 5 lat będziemy mieli naprawdę publiczność i wykonawców - o jakich inne kraje mogą tylko marzyć. Młodych i energicznych i jeszcze gruntownie wyedukowanych, którzy co najważniejsze naprawdę poniosą tę fascynację dalej...
To by była prawdziwa inwestycja w polską scenę szantową. Może ktoś z organizatorów to przemysli. Prestiż imprezy z takimi warsztatami rośnie niesłychanie, młode kapele konkursowe - lgną do takich rzeczy a i starsze za pewne by sobie nie podarowały. A i sentyment publiczności, która będzie mogła powiedzieć swoim dzieciom i przyjaciołom - TAM BYŁEM I SŁUCHAŁEM... też nie jest bez znaczenia dla budowania i konsolidacji środowiska.
Ale cel wspólny jest jeden - powstanie dzieła zbliżonego jak najbardziej do orginału.
W muzyce jest trochę inaczej. Są ci którzy dażą do tego zeby zbudowac model zblizony do oryginału i są tacy którzy patrząc na model zbudowany przez kogoś chcą zbudowac swój własny - celowo inny ale INSPIROWANY oryginałem. Ale fakt jest faktem... jak zbudujesz model zblizony do oryginału to dowiesz się wszystkiego o technikach które stosowano wcześniej - to inaczej będziesz budował własne modele.
Nie jest ważne jaką drogą idziesz - ważne żebyś dotarł do punktu w którym są już inni.
Jeśli cel jest właśnie taki. To tak.
A nie krzyczał do nich: "Chodźcie do mnie bo mi tak wygodniej" Myślę, że rozumiesz co mam na myśli.
Myślę, że rozumiem. Podążając za Twoją wdzięczną paralelą... :P powiem tak :
Od 20 lat w Polsce buduje się modele, które są wariacjami na temat modeli oryginalnych. I te wariacje same stały się wzorcami - bo trwa to juz tak długo że pojawiły się kolejne pokolenia ludzi zafascynowanych modelarstwem. Są również i ci którzy fascynują się bardziej mocą atomowych okrętów niż żaglowcem Herzogin Ceclil a JEDNOCZEŚNIE czuja bliskość z całym środowiskiem modelarzy
Czy to będzie model supertankowca z atomowym napędem czy zwiewnego żaglowca sprzed 200 lat - wszystko to są jednak statki morskie ...
A konkluzja jest taka że ostatecznie to nie same modele są najważniejsze ale ludzie którzy fascynuja sie ich budową i chcą się spotykac się w niezwykłym towarzystwie akceptując fakt, że kazdy uzywa swojego własnego kleju, farbek i materiałów.
Każdy kunsztownie wykonany model marynistyczny powinien być ważny i doceniany przez wszystkich modelarzy NAWET jesli sami zamiast atomowych tankowców wolą Bluenose. I wszyscy powinni zrobić trochę miejsca na wystawie dla tych najlepszych i dla tych którzy się dopiero uczą... bo to daje im motywację...
Taka wystawa potrzebuje natomiast dla porządku - jakiejś wspólnej nazwy żeby ludzie mogli ją skojarzyć i odnaleźć ją pośród tysięcy innych wartościowych wystaw.
Od kiedy odkryliśmy na nowo wyrażenie "muzyka marynistyczna" - szanty nie muszą być już dla mnie nazwą dla tej wystawy, choc nadal uważam że w okienku google szybciej wpisuje się słowo klucz: "szanty" niż "muzyka marynistyczna" ale okej. Za pare lat oba hasła mogą stać się równie popularne jeśli o to zadbamy (strony festiwali, strony zespołów!)- i hasła te doprowadzą wówczas do tych samych wystaw.
Z czasem pewnie część festiwali szantowych zmieni nazwę na w festiwale muzyki marynistycznej bo to ma sens, uprasza wiele spraw i zmniejsza ilość kontrowersji oraz co ważne - zmniejszy ilość ludzi, którzy czuja się oszukani ,kiedy kupując bilet na "Szanty np w Kunicach" (ale przecież nie o Kunice chodzi) - nie znajdują tam szant. Ale nic na siłę.
Problem z nazwą jest też taki, że jak jest XIX Festiwal Szant w Iłży ( ) to... trochę głupio zmieniać nazwę bo to już jest marka. Mniej ważne, że od XV edycji szant to tam wcale ni ma (mniej ważne dla organizatora). Mniejszy problem jeśli tam ciągle gra się na "mokro" bo jak nagle na scenę wychodzi Hip-Hopowy Zespół Rockowy grający bluesa no to coś nie bangla po całości
No dokładnie właśnie tu jest pies pogrzebany... ale może właśnie trzeba go odgrzebać. Jeśli się wszyscy weźmiemy do roboty to nie ma rzeczy niemożliwych. Pewne zmiany można wprowadzać stopniowo.
Warto by nowi organizatorzy stawiali na nazwy typu
KUBRYK, ZĘZA, KOPYŚĆ
oraz Festiwal Muzyki Marynistycznej w ...
a nie SZANTY POD SZANTY W SZANTY NAD SZANTYCOŚTAM
Tylko że słowo SZANTY stało się niezwykle nośne właśnie przez istniejące od wielu lat nazwy największych festiwali ... i tu jest klops. Bo jest łatwiej wypromować nową imprezę rzucając popularne już hasło niż od nowa drążyć skałe. Ale w końcu żeglarstwo tylko dla twardych ludzi jest ! Więc... zobaczymy.
W każdym razie by słowo ciałem się stało - rozmawiać nam trzeba. Nawet jeśli przez to nie zmienią się nazwy to może zmienią się potrzeby i umysły - a zawartość szant w "Szantach w... " wzrośnie
Cytat: A nie krzyczał do nich: "Chodźcie do mnie bo mi tak wygodniej" Myślę, że rozumiesz co mam na myśli.
Myślę, że rozumiem. Podążając za Twoją wdzięczną paralelą... :P powiem tak : (...)
Myślę, że nie do końca zrozumiałeś - właśnie krzyknąłeś "Chodzcie do mnie ...!" Bo to o czym napisałeś ma sens przy pojęciu muzyka marynistyczna i jej środowisko - przy środowisku szantowym już nie do końca. Bo wszak muszą być jakieś punkty wspólne - wspólna tożsamość. Dlatego napisałem:
Myślę, że nie do końca zrozumiałeś
No mówię że gupik jestem może za skomplikowana paralela dla mnie z tymi modelami... wymyśl coś prostszego. ;P
Gadacie, jak bardzo starzy, oczywiście czarni bluesmani.
"- Biały blues? Co to jest? W tym nie ma korzeni. - Chodź chłopcze, pokażę ci czym jest blues. Stań w tym punkcie i poczekaj. On przyjdzie. Tu, gdzie krzyżują się te drogi. - Musisz tam pojechać, żeby zrozumieć istotę bluesa. - The Rolling Stones? Wyssali z bluesa to co najlepsze i sprzedali to białym. - Pracowałem przy zbiorach bawełny. Co ty wiesz o bluesie? - Są jeszcze kluby, w których gra się bluesa. Przychodzą tam sami czarni. - W roku 1968 zagrałem koncert. Publiczność była w stu procentach biała. Wzruszyłem się. - Wszyscy mistrzowie bluesa byli samoukami. - Blues był jak modlitwa - gorąca jak słońce utraconej Afryki. - Początkowo bluesmani wykorzystywali głównie instrumenty typowe dla Afryki m.in. prymitywne instrumenty perkusyjne. - Mocne akcentowanie rytmu, typowe dla początków bluesa, miało swoje źródło w afrykańskich korzeniach tej muzyki. - Twórczością wielkiego Raya Charlesa inspirowało się wielu artystów, od Franka Sinatry po Jimiego Hendrixa."
I tak można bez końca. O szantach również.
W efekcie ze starego środowiska wypączkowały nowe i to w bardzo różnych kierunkach. I teraz sa dwie opcje - można to olać (co de facto proponujesz Ty) albo spróbować zintegrować żeby się to naprawdę miłe towarzystwo nie rozlazło po kątach i nie rozmieniło na drobne - i to proponuję ja - widząc CHĘĆ dużej części tych "różnych pączków" ludzi do bycia razem.
Zintegrować! Bierzmy przykład z bluesa. Pamiętacie okładkę płyty B.B.Kinga i Erica Claptona? Przypomnę. Samochód. Eric Clapton robi za szofera, a B.B. King za dostojnego pasażera. Wymowne, nie?
Mogę robić za szofera u każdego uznanego szantymena.
I dlatego Grzywaczu nagramy kiedyś razem taki singielek ala Van Canto Będzie morsko, marynistycznie, i szantowo i rockowo i jeszcze się zintegruxjdjkslrusbroybtegrujemyyszzz i to będą prawdziwe rockszanty bedzie i stylowo i z pazurem i pokazemy że się da i jeszcze się przy tym będziemy świetenie bawić
A na koniec Grześ - jak mu już przejdzie złość - zaprosi mnie na Serwy jako prowadzącego, a się ubiorę stylowo w skóry i pieszczochy i poprowadze Wam taki koncert że wam rockowe oko zajdzie morską pianą o!
Maćku drogi - słowo "szanty" było używane w niewłaściwym kontekście nie tylko 20 lat temu, ale i w latach 80. (pisze o tym Jerzy Wadowski w swojej książce). To, że TERAZ zrozumiałeś dobitnie, że Keja nie jest szantą - jest wynikiem internetowej dyskusji. ALE - o PRAWIDŁOWYM użyciu tego terminu pisał i Wadowski w latach 80., i Rogacki w latach 90., i wielu, wielu innych. I ta ŚWIADOMA część wie o tym - ci, co czytają książkę Wadowskiego, czytają ŻAGLE i czytali REJS, ci, co chcą wiedzieć WIĘCEJ. Obawiam się jednak że ideał pełnej świadomości słuchaczy jest tak realny jak ideał wysokiej frekwencji w wyborach... Co drugiego Polaka kompletnie one nie obchodzą, a z tej drugiej połowy pewnie z 20% ma wiedzę pozwalającą dokonać wyboru w miarę świadomie i rozsądnie.
Problem z NAZWAMI typu SHANTIES jest prosty. Gdy te festiwale powstawały, w większości SZANTY były ich bardzo istotnym składnikiem. Potem składniki się zmieniły, a nazwa... pozostała. Więc albo są szanty w programie, albo nie powinno być ich w nazwie. Ja przy okazji pisania recenzji z paru festiwali (Mikołajki, Węgoszanty) wytykałem to organizatorom. Nie wiem, czy to czytali - w każdym razie w tym roku w Mikołajkach naprawdę będzie sporo szant!
Michałku mam nadzieje że sobie żartujesz sądząc, że ja kiedykolwiek nie miałem świadomości róznicy... między SZANTĄ a muzyką zwaną "szantami"
Nasze dyskusje pt "Keja jest szantą" nigdy nie wynikały z mojej niewiedzy czym jest szanta - tylko ze ŚWIADOMEGO WYBORU i przeświadczenia że to już dla nikogo poza tobą, Bartosikiem i Jerzym O - nie ma to już znaczenia. Dla mnie naprawdę to zwyczajnie STRACIŁO to znaczenie. Nie chciało mi się juz ludzi poprawiać.
Zanim pojawiło się w naszych rozmowach sformułowanie "muzyka marynistyczna" zasypałem Cię milionem argumentów których do dziś nie byłeś w stanie podważyć i wszystkie te argumenty są do dziś żywe i prawdziwe.
Ty miałeś przez cały czas tylko jeden kontrargument: prawda historyczna. Argument - nie powiem - ważny, ale jednak bardzo słaby wobec potęgi google.pl oraz 100 zespołów szantowych, 30 festiwali szantowych, 2000 koncertów szantowych i kilku tysięcy polskich szant w śpiewnikach, szant w mediach i radia szanty.
To co zmieniło się we mnie dzięki naszym dyskusjom to nie to, że Keja nagle przestała być dla mnie szantą - broń cie Panie Boże - dla mnie nigdy Keja szantą nie była.
Przekorne postawienie takiej tezy i jej zapalczywe bronienie przeze mnie miało na celu wywołanie dyskusji środowiskowej o jakości polskiej sceny szantowej i przekonanie się które argumenty maja sens a które są bez sensu i co jest dla nas wazne a co nie. Gdzie widzimy swoje miejsce i czym jest środowisko/nurt.
Pojawienie się terminu "muzyka marynistyczna" - niestety ) pogodziło absolutnie wszystkich a argumentem 100x silniejszym iż "prawda historyczna" - okazał się ten że istnieją jeszcze ludzie (całkiem duzo ludzi!) którzy na serio czują się OSZUKANI gdy idąc na "szanty" - nie dostają szant klasycznych.
Ja już naprawdę nie wierzyłem, że komukolwiek poza paroma orthodoxami na tym rozróżnieniu tak naprawdę jeszcze zależy. Nasze dyskusje sprawiły, że ujawnili się Ci, dla których jest to ważnie i dzięki temu dzisiaj widzę że są to znacznie więcej niż 4 osoby
Nadal uważam że należy uzywać sformułowania szanta klasyczna Nadal uwzam że jest nurt /srodowisko szantowe Nadal widze potrzebe wspólnego sztandaru
Tyle że "muzyka marynistyczna" (maritime music) jako nazwa dla nurtu - ma szanse być alternatywą dla "muzyki szanty" budzi mniej kontrowersji, mieści wszystkich i nie narusza prawdy.
kiedyś w tym rządku
blues, reagge, rock, pop, country, metal...
widziałem "szanty"
a dzisiaj widzę cos co było tam od zawsze, a ja tego faktycznie nie widziałem: "maritime folk/music"
Dla mnie naprawdę to zwyczajnie STRACIŁO to znaczenie. I to właśnie było dla mnie niepojęte - to jakby dla chrześcijanina STRACIŁO znaczenie słowo "Bóg".
Nooo... To z tym chrześcijaństwem i Bogiem trochę Cię poniosło. Nie Michał, nie traktowałbym tego AŻ w takich kategoriach. Trochę tolerancji (nie akceptacji) dla mających trochę inne poglądy niż Ty by Ci się przydało.
A jeśli chodzi o przysłowiowy "wspólny sztandar" - rany, żebyśmy do rewolucji tylko nie doprowadzili - małymi, ale konsekwentnymi kroczkami do przodu, edukować, zwracać uwagę na błędne nazewnictwo itp ALE MUSIMY ROBIĆ TO RAMIĘ W RAMIĘ - jak pisałem wcześniej - najpierw ustalić wspólny front a potem dopiero jednym głosem do ludzi - inaczej będzie kaszana jak w polityce - co godzinę zmiana zdania i wypowiedzi. Niekoniecznie warunkiem powodzenia jest wspólna nazwa całego środowiska - my i tak wiemy kim jesteśmy
Michaś ankiety były dwie...
Ludzie wyrazili się w nich ze jakkolwiek "keja nie jest szantą" to nie przeszkadza im nazywanie całokształtu muzyki mokrej szantami dlatego prawda leży troche po jednej a troche po drugiej stronie.
A że nie widziałem, tych ludzi - no cóż nie powiem żebym dalej jakoś intensywnie ich widział bo się rzadko wypowiadają ale przynajmniej wie ze jest ich więcej niz 4
Placuszku rewolucji nie będzie. Nie o rewolucje z reszta chodziło. Chodziło raczej o to żeby pojawiła się w końcu jakaś dyskusja środowiskowa. Nie o zespołach z dalekich stron tylko o nas samych. Każdy zespół w jakiś określony sposób postrzega i przeżywa swój udział na scenie szantowej i byłoby cudnie gdyby jeszcze więcej ludzi dzieliło sie swoimi wątpliwościami, poglądami, pomysłami i tym co ich boli. Wszystkiego co nas boli nagle zmienić się nie da - ale powoli, kiedy więcej ludzi nabierze przekonania ze jakaś zmiana ma sens - to ona w koncu nastąpi.
Michaś Ci którzy wzięli swoje zabawki do swoich piaskownic zrobili to z bardzo wielu różnych powodów, często swoich własnych powodów. Jednym z nich jest to, że każdy musi znaleźć własne miejsce i określić własne zasady. Piękno tkwi w różnorodności. a możliwość wyboru czyni życie ciekawszym. Dla mnie ważne jest to żeby umieć walczyć razem kiedy jest o co, a kiedy nie trzeba walczyć o nic wspólnego - robić w co się wierzy najlepiej jak się potrafi.
Nie chciałbym natomiast w ten sposób kończyć rozmowy o środowisku szantowym dlatego zadam wam takie pytanie: czy odnosicie wrażenie że z naszych dyskusjach o szantach coś dobrego jednak wynikło? Czy zauważacie jakieś pozytywne zmiany w zachowaniach zespołów, konferansjerów i organizatorów a także fanów i właścicieli tawern?
To z tym chrześcijaństwem i Bogiem trochę Cię poniosło. Też nie traktuję tego w takich kategoriach - a zachowując wszelkie proporcje.
Drugą wrzuciłeś, gdy wyniki pierwszej nie były po Twojej myśli
A feee... nie bądź złośliwy. po prostu doprecyzowałem pytanie a mogłem to zrobic dopiero kiedy pojawiły się w głowie nowe przemyslenia. Gdybym od razu dobrze zadał pytanie kto wie czy rozmowa potoczyłaby się w tym samym kierunku Po prostu źle zadałem pierwsze pytanie
CZY KEJA JEST SZANTĄ http://forum.szantymaniak.pl/viewtopic.php?t=2875 - NIE!
SZANTY - to nazwa nurtu muzycznego skupiającego wszelkie pieśni o tematyce marynistycznej, dlatego współczesne piosenki żeglarskie można nazywać SZANTAMI
http://forum.szantymaniak.pl/viewtopic.php?t=3029 - TAK!!!
Keja - jakby na to nie patrzeć nie jest SZANTĄ dlatego pierwszy wynik musiał być po Waszej mysli. Ale już zmiana sposobu zadania pytania - ujawniła zupełnie niż Twoje inne sposoby myslenia
Bardzo jestem ciekaw jak DZISIAJ wygladałyby wyniki tej samej ankiety. Pomóz mi zadać odpowiednie i nie tendencyjne pytania do takiej ankiety.
Oczywiście w sprawie drugiej ankiety moja odpowiedź brzmi NIE. Tylko dlatego, że nie powinno się tworzyć wieloznaczności jednego słowa.
Po prrrrostu się boisz
Absurdów na pewno się boję
A ja się właśnie absurdów boje najbardziej bo absurd to coś co teoretycznie nie może się dziać a jednak się dzieje
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|