|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Do założenia tego tematu skłoniła mnie wypowiedź Jurka Ozaista o latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Shanties Zastanowiło mnie jak wiele ciekawostek kryje się w przepastnej pamięci naszych znajomych , kumpli , przyjaciół , uczestników tamtych wydarzeń o których ja i wielu innych chciałoby z wieką ochotą i przyjemnością posłuchać Jak Cztery Refy zdobywały pierwsze laury na Bezanie i Shanties , co było najtrudniejsze w początkach kariery ? Jak starzy wyjadacze postrzegali w tym czasie początkujących takich jak Bananaboat czy Perły i Łotry ? Dlaczego zgłaszało się tak wielu np 150 czy 200 wykonawców na jeden festiwal ? Jak dopisywała publiczność ? Czy mieliście tak wielu wiernych fanów jak dziś ? Kto był świadkiem niech się podzieli wspomnieniami , bardzo o to proszę
Ja mogę pisać o połowie lat 90. W 1995 odwiedziłem dwa pierwsze festiwale w życiu: SZANTKI w rodzinnym K-Koźlu (o-zaiste - nie wiem czemu tak późno!) i SZANTY W GIŻYCKU. W zasadzie nie różniło się to wszystko tak bardzo... nie było NETU, więc nie było mowy o integracji szantymaniaków z różnych miast na taką skalę. Znali się ludzie z jednego miasta, no i pewnie też śmietanka towarzyska ruchu szantowego :)
Pamiętam, że wtedy duet Muzaj & Siurawski śpiewał szanty, i to po angielsku. Teraz robią to raczej rzadko - ze Starymi Dzwonami w formie szczątkowej. Korycki grał z zespołem Bluska - wydał z nim kasetę pt. "Shantaż" - wydaną w limitowanym nakładzie 500 egz. Parę lat temu jeszcze widziałem zakurzony egz. do nabycia w jakimś sklepie żeglarskim. Bluska miała fajne wokalistki - chyba w '97 zmieniła się jedna z drugą. SZANTY W GIŻYCKU były ogromnym festiwalem, który napawał się rywalizacją i ilościowym zdetronizowaniem SHANTIES. Wypełniony był cały amfiteatr, na ławkach ani jednego wolnego miejsca, stojących też niewiele :) I dużo ciekawszy niż dziś zestaw wykonawców - sporo klasyki, gwiazdy zagraniczne: Simon Spalding, a przede wszystkim nieoglądani nigdzie indziej Geoff Kaufman i Rick Spencer (ze znakomitej grupy Forebitter z Mystic Seaport) oraz Bob Walser. Filmy z Giżycka'95 wrzuciłem na youtube, Giżycko'97 wrzucę wkrótce.
Teraz sobie przypominam, że widziałem jeszcze festiwal w Mikołajkach w 1994. Moja mama spotkała tam swoje uczennice, które waliły pociągiem 700 km tylko po to by zobaczyć festiwal :) Rano każdy wolny skrawek trawy w Wiosce Żeglarskiej zajmowali ludzie śpiący w śpiworach na karimatach... Fajne czasy.
Pamiętam też jak się ukazał pierwszy CD z szantami. To była składanka Refów, w 1993 chyba. A trochę później - kolejne składanki. Regularnie CD z szantami pojawiają się od jakichś 13 lat dopiero... Wcześniej były tylko kasety, a i tych niewiele. Regularnych albumów zespołów było może kilkanaście. Niedobory uzupełniały nagrania live z festiwali - kiepskiej jakości oczywiście. Szkoda, że nie dane mi było poznać tego, co się działo wcześniej...
Czasy CD to już jakby wczoraj Dla mnie na zawsze najbardziej inspirujące pozostaną czasy starych, szumiących kaset i odkrywanie rzeczy kiedy nie było jeszcze internetu. Audycje Wojtka Ossowskiego, Jacka Jakubowskiego, Marka Szurawskiego czy Sławka Klupsia - to było wówczas źródło wiedzy. Ossowski miał dostęp do rewelacyjnej płytoteki i dzięki jego kontaktom udało się sprowadzić do Polski kilka naprawdę wyśmienitych grup, m.in. Fairport Convention, Albion Band, The Battlefield Band, Iron Horse czy Sands Family.
I u każdego z nich w repertuarze znajdziemy jakieś szantowe kawałki.
Kto był świadkiem niech się podzieli wspomnieniami , bardzo o to proszę A znajdziesz tu takich?
Chwała, chwała. Gdyby nie Jerzy Rogacki, to kto?
Takiego składu nigdy wcześniej nie oglądano i już nie zobaczymy - jak w Iławie. No - może Shanties w 87 czy 90 roku były porównywalne.
Ciekaw jestem skąd wówczas brano na to pieniądze. Choćby na bilety lotnicze
Szkoda ze Jurek O., Jurek Rogacki, Marek Szurawski, Jurek Porębski, Andrzej Mendygrał i inni ... sie tu nie udzielają. Wiele moglibysmy się dowiedzieć, nauczyć.
Szanowne Szantowe Dziadki czekamy Tu na Was. Pragniemy Waszych rad, Waszych przemyśleń, Waszych opowieści. Tak wiele moglibyscie nas nauczyć gdybyscie chcieli. Ponoć w Fiddelers Green rośnie rum w buteleczkach - ale wolałbym go z Wami wypic wczesniej.
Sssciskam yen
Ciekaw jestem skąd wówczas brano na to pieniądze. Choćby na bilety lotnicze Spytaj Jurka albo mnie - ale przy piwie a nie na forum, bo to historia na książkę. Najkrócej i na przykładzie Rocky River Bush Band - tylko dzięki "towarzyskim układom" Jerzego R. (i szacunku do jego osoby w "świecie szantowym") udało się ich występy powiązać z innymi festiwalami w Europie. Jak dobrze pamiętam, Francja, Anglia, Dania.
Pamiętasz Wiśniową Górę i "Brdę" na końcu alejki? Bo ja pamiętam. Pamiętam młodegom Macieja J. chłonącego wszystko co grano i śpiewano - na prostej zasadzie mistrz - uczeń. Angole, Refy, inni ...
No pewnie. FAKT to własnie sa TE chwile dla których się żyje, i są sprawy których bez dotknięcia iposmakowania nie da sie opisać. Ale sporo spraw da sie opisać. Tak wielu rzeczy się nie dowiemy jesli staruszki nie zaczną nam o tym mówić. Sporo dałoby się słowem pisanym dla potomności namalować i zostawić po sobie. Pro publico bono. Wieka sobie swoimi wspomnieniami nie podeprą. A tu jest wieele osób głodnych autorytetów i ja do nich należę.
Na festiwalach nie ma czasu na długie pasjonujące rozmowy - sam wiesz. Rzadko kiedy ktos zostaje na 3 dni. Dorosłość odciska nam na lewym nadgarstku czerwona, bolesną pręgę... kiedys tak nie bylo. Teraz jest najczęściej "wykon" i "wypad". Kiedy gadac? jak czas jesli sie znajduje to ...jest miedzy 1 a 5 rano?
Sssciskam yen
A znajdziesz tu takich?
Znalazłem Jurka i Ciebie Mariuszu
Wy we dwóch jesteście kopalnią rozmaitych ciekawostek okołoszantowo-festiwalowych z dawnych lat Ja wiem doskonale że nalepiej wspomina się przy piwku w towarzystwie przyjaciół Mariusz ma doskonałe wejścia i możliwość bezpośrednich kontaktów z wykonawcami wszystkich imprez z racji swojego hobby którego wysoki poziom artystyczny jest doceniany przez wszystkich oraz wieloletniej praktyki szantyfana Mogę bez kozery powiedzieć że jest Dinozaurem polskiego światka szantowego i to nie z racji wieku lecz doświadczenia Ja Jurka Ozaista nigdy nie spotkałem poza sceną , może kiedyś będę miał to szczęście , chociażby dostać autograf na płycie Ci najbardziej zasłużeni i najbardziej znani artyści polskiej sceny szantowej nie integrują się ze swoimi fanami , najczęściej przebywają w odosobnionych i niedostępnych dla "nas" miejscach w trakcie dużych imprez
Znalazłem Jurka i Ciebie Mariuszu Jurek pisze sporadycznie i chyba najmniej tutaj - ja mam swiadomość bycia tylko obserwatorem wydarzeń - odzywam się tylko dlatego, że inni się nie odzywają.
zaciekawil mnie ten temat szczegolnie poniewaz z Kantem bywalysmy w "tamtych czasach" regularnie na szantowych festiwalach... rzeczywisice wykonawcy zagraniczni pojawiali sie wowczas na nich czesciej i nie tylko na krakowskim Shanties... Mam w posiadaniu ciekawe materialy na tasmach VHS, np. krakowskie Shanties 1990, 1991, Tratwa 1989, Szekla (Konin) 1989, Sari 1989 (Zory). Nagrywalam wszytsko co puszczala TV, glownie slaska:). Sa tam wywiady z najwiekszymi szantymeniami, m.in. Stanem Hugilem, Kenem Stevensem czy skrzypkiem Simonem Speildingiem. Dzieki uprzejmosci holenderskiego zespolu KALIS posiadamy takze zapis VHS z gdynskiego festiwalu piosenki morskiej w 1990. Fajne czasy i super wspomnienia, naprawde niektore warte opisania w jakiejs ksiazce:) No i wszyscy bylismy taaacy mlodzi,:)) Najciekawsze fragmenty zamierzamy wyswietlic podczas GranicznejKuzniSzant we wrzesniu w Zgorzelcu, tak wiec wszytskich zainteresowanych "powrotem do przeszlosci" goraco zapraszamy.
Pozdrowionka Megi
www.szanty.zgorzelec.pl
P.S. Na YouTube mozna znalezc rowniez kilka archiwalnych wykonan, np to z Sari 1989 ( sa tam Tonamy, Kaktusy, Trzy Dzikie, Kant, Marek Jablonski, Grzesiu Karnas, Irek Jurek): http://www.youtube.com/wa...feature=channel
Fajne czasy i super wspomnienia, naprawde niektore warte opisania w jakiejs ksiazce:)
Dzięki Megi za zaproszenie do Zgorzelca Jest to miasto w którym mam wielu znajomych i chętnie odwiedzę we wrześniu
Bardzo ciekaw jestem tych super wspomnień jeśli możesz podziel się z nami
Natomiast te archiwalne materiały wideo trzeba jak najszybciej ucyfrowić i pokazać
Hej Janusz...z Bialej Podlaskiej to kawal drogi do Zgorzelca, tym bardziej cieszy nas, ze sie u nas pojawisz :) Znajomych oczywiscie przyprowadz ze soba:)
Natomiast te archiwalne materiały wideo trzeba jak najszybciej ucyfrowić i pokazać
pewnie, ze trzeba ucyfrowic, to bardzo wartosciowe archiwum, czesc przekonkwertowal juz Doktor...
co do wspomnien, to moze zaczne od pewnego zdjecia... Zdjecie zrobione podczas IV Harcerskiego Festiwalu Marynistycznego w Miechowicach- rok 1988 Ktos kogos rozpoznaje? a moze ktos rozpoznaje siebie?:)
zdjec archiwalnych tez mam troszke... na GKS-ie zaprezentujemy to co mam w posiadaniu:) (czyli archiwalne zdjecia i nagrania video)
Na pewno Tonamy, bo Garbatego nie sposób pomylić. A ten po lewej z gitarą chłopak, to nie jest Jacek Ledworowski czasem?
Jacek - na pewno. To jego pierwsza basówka, przynajmniej w Mechanikach
Po okularach poznałam
no tak zgadza sie pierwszy od prawej to Jacek:) z Garbatym tez nie bylo problemu, by go rozpoznac Zdradze tez kim sa pozostali wykonawcy: od lewej: Michal Czernek"Atari"(T&S), Rafal"Pyton"Golebiowski( Watersztagi), za nim Listwa, Kanfis ( Watersztagi), Garbaty (T&S), Adam Nocon(? nie jestem pewna), Marek "Wiklina"Wiklinski(obecnie zespol"Sasiedzi), Irek Jurek (Watersztagi), Jaroslaw"Rulon"Darul (T&S), Bogdan"Bodziec"Kuska (obecnie RO'20), Jacek Ledworowski(Mechanicy)
Dolaczam tez zdjecie zespolu "Trio Szesciu Galernikow z Legnicy), wystep konkursowy podczas IV Harcerskiego Festiwalu Marynistycznego (Bytom-Miechowice) 06.04-10.04.1988
Czy ktos ich pamieta?:)
www.szanty.zgorzelec.pl
„Trio 6 Galerników” – wspaniała kapela i wspaniali ludzie. Morze trunków wszelakich razem wypiliśmy (zwłaszcza na Wiatraku). Jeden z ich członków jest na tym forum i cicho siedzi.. :)) Ale do tematu. Amnezja toczy mój starczy umysł i zawsze jak ktoś wywoła tego typu wspomnienia muszę sięgnąć do jakieś szafki czy szuflady. Bo o ile pewne sytuacje zachowały się w pamięci to z datami już mam problem nie lada. Jednego czego zapomnieć się nie da to wspaniałego klimatu towarzyszącego festiwalom i innym przeglądom w latach 80 i 90. Pamiętam taki niegdyś czołowy festiwal „Tratwa” (85 rok?), który odbywał się w Filharmonii Śląskiej w Katowicach (Sokolska przy Wolności). Pamiętam go nie z uwagi na miejsce lecz na niedzielny koncert Starych Dzwonów. O ile dobrze pamiętam byli oni prosto po powrocie z Liverpoolu skąd przywieźli „świeży” materiał. Siedząc w rzędzie z magnetofonem Kasprzak na kolanach czyniłem to co dziś piractwem by nazwano. Tego samego jeszcze wieczoru miałem już odsłuchane z kasety i przepisane wszystkie teksty a na drugi dzień po południu już robiliśmy próbę nowych szant. Bo wówczas występy i coniedzielna audycja „Chwyćmy ten fał” w Rozgłośni Harcerskiej IV programu PR – to były jedyna źródła skąd czerpaliśmy materiał do własnego repertuaru. O takich wydawnictwach jak płyty czy książki można było pomarzyć. A „Biblia” czyli książka „Shanties from the seven seas” Stana Hugila była nieosiągalna i stanowiła nawet nagrodę na jednym z Bałtyckich Festiwali w Gdyni (chyba w 1988 lub 1990 roku).
Najwartościowszą i najczęściej publikowana pamiątką są zawsze zdjęcia i filmiki (rarytas). Do filmików Megi podała linka. Jak tylko znajdę (a szukam!) jeszcze jakieś materiały wideo umieszczę na YT. Ale zachowało mi się także coś innego. Wśród pewnej ilości znaczków firmowych z różnych festiwali i przeglądów, naklejek i identyfikatorów, zaproszeń i karnetów wstępu – uchowało mi się kilka „informatorów” niektóre wraz z niewypełnionymi kartami zgłoszeń – gdyby ktoś chciał się jeszcze zgłosić..:))) Dotyczą festiwali Shanties, Wiatrak, BFPM Gdynia i Bezan. Zawierają w sobie porządek imprez oraz niekiedy wykaz wszystkich zespołów. I wiecie co? Wprawdzie wszystkie te informatory wyglądały wówczas tak samo – na białych kartkach formatu A5 tekst wypisany na maszynie, czasem ręcznie malowana graficzka, czasem mapka. Ale z uwagi na „wartość historyczną” bardziej przypadają mi do gustu niż jakiekolwiek dzisiejsze kolorowe wydawnictwo. A może to po prostu sentyment.. Jeśli jest ktoś chętny do obejrzenia to je zeskanuję ale co dalej? Umieścić je tutaj? Poradźcie. Wśród informatorów znalazłem takie „coś”, może ktoś tam był i pamięta:
Na koniec chciałem pokazać zaproszenie na BFPM sponsorowany wówczas przez Baltonę! To były czasy...
Taka ciekawostka na temat Shanties lat dziewięćdziesiątych
"Rotundo" wróć! ("ŻAGLE" nr 4/1995)
Fragment
"Odbywające się w hali "Korony" festiwale ostatnich lat zatraciły charakter twórczej radosnej improwizacji, spontanicznej zabawy, i na estradzie, i na widowni. Zaczęło się wzorowo, profesjonalnie przygotowane przedsięwzięcie komercyjne, gdzie wszystko zaczyna się i kończy niemal z dokładnością szwajcarskiego zegarka, gdzie nie ma bisów i koncertów życzeń, pojawia się natomiast przemysłowa niemal produkcja "numerów": zespołów "X" -dwie piosenki -dziękujemy, solista YZ - jeden utwór - prosimy ze sceny, następni proszę. Wszystkiemu temu zaś towarzyszy gigantyczna ilość decybeli wyrzucanych z głośników i pląsające w dyskotekowych wygibasach ze dwie setki nastolatków, przeważnie pulchnych płci żeńskiej, prezentujące godowe tańce naczelnych. Z przykrością muszę tu odnotować zachęcającą ku takim zachowaniom rolę niektórych prowadzących koncerty. Taki rozwój sytuacji zniechęcił wielu wytrawnych miłośników "Shanties" z lat 80. Zmieniła się publiczność, teraz dominuje młodzież, dla której nie najważniejsze jest co, lecz to, aby głośno; natomiast niedobitki pragnące posłuchać pięknych pieśni, skulone nieśmiało gdzieś na dalekiej widowni z wysiłkiem wyławiają słowa tekstów ginące w ogromnym hałasie. Cóż, nie da się ukryć, że w hali "Korony" mieści się 2-3 razy więcej widzów niż w "Rotundzie", to niebagatelny argument mając na względzie wpływy z biletów. "
Jerzy Fijka
http://www.czteryrefy.szanty.pl/pl-fr0.html
Kochany dobry ś.p. Jurek... Dusza człowiek! No proszę - już wtedy dostrzegł, w jakim kierunku to idzie... A dzisiejsze "animatory" cieszą się i zachęcają: jeszcze...
Jak dobrze, że mam się gdzie schować.
Ano właśnie.
Mnie się wydaje, że coraz wyraźniej widać bezsens takiego "nowoczesnego" podejścia, z którym polemizował Jurek. Jakby tu wrócić do korzeni, kiedy nie tylko hałas i rytmy 2/4 wyznaczały popularność? Nawet w przypadku tak skrajnym jak "Spinakery"
Festiwalom zazwyczaj towarzyszył jakiś szczytny cel. W informatorach krakowskiego Shanties z 1989 i 1990 roku czytamy o pewnym projekcie. 1989 1990 Ponieważ nie znam dalszego ciągu tej sprawy jestem ciekaw jaki był finał tej idei.
Opisywał to (jeśli dobrze pamiętam) Jacek Reszke. Nawet gdzieś na Szantymaniaku lub Forum też. Generalnie - jak czytałeś - było dużo posunięte w tej sprawie. Nie chcę opisywać szczegółów bo mogę pokręcić, ale to jest opisane - poszukaj. Jeśli nawet Jacek nie opisał tego dokładnie, to kontakt do Niego lub następcy - Artura Mikołajko jest do zdobycia. Napisz do nich.
Balcerowicz nastał i kto nie dostał cynku, w jakiej walucie trzeba trzymać walory - tracił je. Szkwał nie dostał...
Pozdrawiam
no tak zgadza sie pierwszy od prawej to Jacek:) z Garbatym tez nie bylo problemu, by go rozpoznac Zdradze tez kim sa pozostali wykonawcy: od lewej: Michal Czernek"Atari"(T&S), Rafal"Pyton"Golebiowski( Watersztagi), za nim Listwa, Kanfis ( Watersztagi), Garbaty (T&S), Adam Nocon(? nie jestem pewna), Marek "Wiklina"Wiklinski(obecnie zespol"Sasiedzi), Irek Jurek (Watersztagi), Jaroslaw"Rulon"Darul (T&S), Bogdan"Bodziec"Kuska (obecnie RO'20), Jacek Ledworowski(Mechanicy)
Dolaczam tez zdjecie zespolu "Trio Szesciu Galernikow z Legnicy), wystep konkursowy podczas IV Harcerskiego Festiwalu Marynistycznego (Bytom-Miechowice) 06.04-10.04.1988
Czy ktos ich pamieta?:)
Orany jacy byliśmy przystojni
www.szanty.zgorzelec.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|