|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
mn - gdzieś tu na forum twierdzi ( cytuję z pamięci ) " po co nazywać coś co zostało już nazwane "
W krajach anglojęzycznych, Sea Shanties są popularyzowane jako odzielny gatunek muzyczny
To cytat z Szantypedii : http://www.szantypedia.ae.pl/index.php/Szanty
Mam pytanie dlaczego u nas nie można popularyzować szant (Sea Shanties) jako odrębnego gatunku muzycznego ?
I jeszcze jedna sprawa :
Pieśni kubryku oraz pieśni powrotu są określone jako kategorie szant ( chodzi o Szantypedię)
Pieśni kubryku oraz pieśni powrotu są określone jako kategorie szant ( chodzi o Szantypedię) W szantypedii napisał ktoś również:
Sea Shanties” (potocznie „shanty”, czasem wymawiane „chatney”; słowo zapożyczone z francuskiego „chanter” czyli śpiewać) to okrętowe pieśni pracy.
Bartosiku, załóż tam konto i edytuj takie głupoty. Będzie prościej i bardziej produktywnie.
Powoływać się na wikipedię i jej pochodne to gorzej niż powoływać się na słownik języka polskiego
Ja bym nie generalizował - wielokrotnie informacje z Wikipedii okazują się świetne, ale oczywiście odradzam stosowanie wiki jako JEDYNEGO źródła informacji...
Powoływać się na wikipedię i jej pochodne to gorzej niż powoływać się na słownik języka polskiego
Wszystkie źródła wiedzy mogą zostać wykpione i uznane za głupie. To leży w naturze człowieka. Zawsze znajdzie się taki, który wie lepiej i w dodatku potrafi sprytnie udowodnić swoją rację. Co tu dużo gadać, patrz Pismo Święte, czyli Biblia. Dla mnie jest Święte, a inni podcierają sobie nim tyłki. Co z tym zrobić??? Wymordować niewiernych!!!
A wikipedia? Cóż, fajnie czasem poudawać naukowca, nie?
Powoływać się na wikipedię i jej pochodne to gorzej niż powoływać się na słownik języka polskiego Michał, zamiast ją krytykowac, to ją rzetelnie twórz. W ten sposób, to można wszystko podważyć łącznie z w/w biblią czy konstytucją, a nawet z regulaminem korzystania z szaletu miejskiego.
no taka jest idea Wiki - bierzesz ile chcesz, a dajesz tyle ile możesz ;)
Zdarzało mi się korygować błędy w Wikipedii, ale cóż z tego. To nie jest źródło, na które można powoływać się w celach naukowych.
Po to człowiek posiada rozum i umiejętność czytania, żeby wiedzę mógł czerpać z różnych źródeł i według tej wiedzy i procesów myślowych weryfikować oddzielając fakty od teorii prawdę od przekłamań Co do podważania Biblii akurat Biblia daje spore pole interpretacji co wynika chociażby z samego "sposobu" przedstawienia "zdarzeń" . Pamiętać należy, że Biblia jest przede wszystkim rozpatrywana na poziomie wiary, a wiele opisanych tam wydarzeń jest niesprawdzalna, a jeżeli już są historycznie poparte można polemizować co do "niezwykłości czy wręcz boskość". Pomijam, że jest to najbardziej krwawa książka w dziejach świata i trudno dopatrywać się jej boskiego miłosierdzia dla maluczkich( i proszę żeby mi tu zwolennicy Biblii nie krzyczeli, że nie prawda, akurat na ten temat to chętnie podyskutuję ) choć niezaprzeczalnie przekazuje wartości moralne i etyczne. Proszę nie zapominać też o odkryciach archeologicznych zwojach znad Morza Martwego itp .
Wszystko jest względne, teoria względności również wszystko możliwe i wszystko nie możliwe. MN nie masz racji E=mc2 jest pewnikiem? Jeszcze do nie dawna wierzono że ziemia jest płaska. Ślepa wiara w "prawdę" bez "poszukiwań" prowadzi donikąd
Jeszcze do nie dawna wierzono że ziemia jest płaska. A nie jest??
Wszystko jest względne, teoria względności również wszystko możliwe i wszystko nie możliwe. MN nie masz racji E=mc2 jest pewnikiem? Jeszcze do nie dawna wierzono że ziemia jest płaska. Ślepa wiara w "prawdę" bez "poszukiwań" prowadzi donikąd Ależ oczywiście! Tylko, że "ślepe" negowanie też prowadzi do nikąd. Twórca teorii względności nie wymyślił jej "z powietrza" - była wynikiem przemyśleń na temat wiedzy którą posiadał. Pierw ją posiadł a dopiero potem (na jej bazie) tworzył nową teorię - co więcej - udowodnił ją matematycznie - narzędziami wiary.
Aby coś podważać, trzeba to znać.
O szancie możemy mówić w kategoriach historycznych. Mamy bazę wiedzy (źródła historyczne, fakty, budowa żaglowców, opisy, wspomnienia, zapis pieśni, przekazy ustne), która buduje określony obraz rzeczywistości. I tylko nowe elementy mogą ją uzupełnić lub zweryfikować - ale nie można w związku z tym pomijać tych, które już istnieją.
Dlatego trochę irytują mnie takie "polemiki" tych, których wiedza w temacie jest nikła.
I żeby było jasne - absolutnie nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie - wręcz przeciwnie - mam świadomość, że jest Ocean Wiedzy do przepłynięcia. Ale właśnie ta świadomość powoduje moją irytację, kiedy obserwuję tych, którzy uprawiają "radosną twórczość". Jest tu pewien paradoks: z jednej strony polemika, z drugiej żądana podania podstawowej wiedzy "na tacy". To jak to jest? Podważamy teorię względności tylko na podstawie założenia, że wszystko jest względne, nie znając nawet tabliczki mnożenia?
A potem dziwimy się a nawet czujemy urażeni, że ktoś wspomina coś o przedszkolu.
Ależ oczywiście! Tylko, że "ślepe" negowanie też prowadzi do nikąd. Twórca teorii względności nie wymyślił jej "z powietrza" - była wynikiem przemyśleń na temat wiedzy którą posiadał. Pierw ją posiadł a dopiero potem (na jej bazie) tworzył nową teorię - co więcej - udowodnił ją matematycznie - narzędziami wiary.
Aby coś podważać, trzeba to znać.
Bartosik a co ja na pisałam ? "Po to człowiek posiada rozum i umiejętność czytania, żeby wiedzę mógł czerpać z różnych źródeł i według tej wiedzy i procesów myślowych weryfikować oddzielając fakty od teorii prawdę od przekłamań" Każdy medal ma dwie strony nie raz pisałam że we wszystkim wskazany jest umiar Żebym kategorycznie stwierdziła że "dla mnie" - uwaga pojęcie względne E=mc2 jest pewnikiem musiałabym dokładnie przyjrzeć się "problemowi" - to jest oczywiście przykład. Bartosik i Ty jako historyk najlepiej powinieneś wiedzieć, że nawet fakty historyczne mogą być "podawane inaczej". Od pomyłkowego podania daty czy godziny jakiegoś wydarzenia przez umknięcie szczegółów aż po celowe manipulacje i przekłamania. Poznanie "wielu źródeł" pozwala takie rzeczy zweryfikować czasem taka weryfikacja odbywa się "na" "częściowym" oparciu o realia danej epoki itp. I nie chodzi o podważanie wszystkiego na ślepo tylko o samodzielne myślenie i poszukiwania. Wiem, że wygodnie jest dopasować jakąś wypowiedź do swojego rozumienia tej wypowiedzi, ale wszystko jest względne Wyjmowanie z kontekstu to nie jest dobry sposób na zrozumienie . Nie zawsze białe jest białe a czarne jest czarne czasem może się wydawać że białe jest szare np. w odpowiednim oświetleniu i z pewnej odległości. Musisz podejść bliżej i obejrzeć to w różnym oświetleniu
Bartosik a co ja na pisałam ? Jakbyś nie zauważyła, to że zacytowałem akurat Ciebie, nie był przyczynkiem do polemiki z Tobą.
i jak zwykle nie wiele z tego wynikło Dla nas nie za wiele - ale kto wie co przyniesie przyszłość ...
Jest tu pewien paradoks: z jednej strony polemika, z drugiej żądana podania podstawowej wiedzy "na tacy".
Podejrzewam że częściowo nawiązujesz do propozycji "słownika" z sąsiedniego tematu . Zamiarem było zaangażowanie do poszukiwań i tym samym do pozyskiwania wiedzy , szerszej grupy zainteresowanych osób . Ciebie Mariusz oraz Michała , Taclema i Jurka traktowałem domyślnie jako "społecznych" ekspertów zrzeszonych w niekomercyjnym gremium którzy tylko i wyłącznie z własnej woli i w miarę możliwości czasowych , jakieś błędy wyłuskają , szczególnie te które wykryć pozwoli Wasza nietuzinkowa wiedza i doświadczenie .
Podkreślam iż była to propozycja , nie projekt , dla ludzi którzy są w "przedszkolu" szantowym oraz tych z podstawówki czy gimnazjum . Każdy sam niech określi do której grupy się zalicza
Podejrzewam że częściowo nawiązujesz do propozycji "słownika" z sąsiedniego tematu . JanuSz! Nie czuj się wywołany do tablicy! Jeśli nawiązuję, to tylko ogólnie - naszło mnie na uogólnienia. Spróbowałem objąć całość i tak wyszło.
Jestem ze starej szkoły żeglarskiej, gdzie "kapitan ma zawsze rację" - ale nie dlatego, że jest kapitanem, tylko dlatego, że aby nim zostać trzeba osiągnąć określony poziom wiedzy i doświadczenia. To nie znaczy, że nie można z nim polemizować (nie w trakcie manewrów! ) ale żeby to robić, trzeba mieć naprawdę mocne argumenty podparte wiedzą.
Skąd te przemyślenia? Bo sukając ostatnio argumentów do polemiki, uświadomiłem sobie, że robię to po raz kolejny - już to gdzieś pisałem - co więcej, dyskutując z tymi samymi osobami. I nie dlatego, że nie mam innych argumentów tylko dlatego, że uważam je za wystarczające.
Zadałem sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje? I uświadomiłem sobie, że w tych dyskusjach (nie tylko o szancie) postawione jest wszystko na głowie - ktoś stawia "dziwną" (delikatnie mówiąc) teorię "z czapy" a my staramy się ją obalić. To staje się trudne, bo autor znajduje popleczników na zasadzie "bo go lubię", "bo pasuje to do tego co robię i też się załapię", "bo pasuje do mojej ... niewiedzy", "bo... tak". I merytoryczne argumenty "rozpływają się" w Oceanie Bleblania.
A konkretnie? Nikt nie podjął się podważenia istniejącej światowej definicji szanty. Dlaczego? Bo wymaga to mocnych argumentów a te wymagają wiedzy. Wraz z jej przyswajaniem zmienia się polaryzacja opinii. I wtedy trudniej obronić "dziwne" teorie.
Jeśli wrócimy do tego "nieszczęsnego" zdania _bladego (teraz już wiem, że to jego - a właściwie "z tłumaczenia")
„Sea Shanties” (potocznie „shanty”, czasem wymawiane „chatney”; słowo zapożyczone z francuskiego „chanter” czyli śpiewać) to okrętowe pieśni pracy. zawiera trzy błędy: - nie tylko wymawiane ale i różnie pisane - chantey, chanty, shan·tey, shan·ty (i to nie jest akurat liczba mnoga ) - o zapożyczeniu z francuskiego mówi jedna z teorii - warto przedstawić też inne - np. taką:
This is spelled "chantey" or "chanty" if you happen to be a "proper Englishman" who believes the word may have "chant" as its origin. And it would be spelled "chantey" if it derived from the French command, "Chantez! -- sing!", cried the French soloist to mark the beginning of the chorus. However, there is also ample evidence in the literature that the word originated with the American lumbermen, railroad workers, dock hands and sailors of the mid 1800's. These were generally hard working, drinking, nomadic men who sang all day to ease their burden of work. They lived in shanties provided at their work camps and they relaxed, drank, and sang their favorite songs in shanties near the camps or along the waterfronts from New Brunswick to New Orleans. So their songs came to be called "shanty songs" by early folklorists. In one collection of songs from the Maine woods dating about 1870, the word "shantyman" was a synonym for "lumberman."(1) Today the spellings are used interchangeably. - okrętowe pieśni pracy, to takie które śpiewa się na okrętach. Ile razy Jerzy O. pisał, że szant na okrętach nie śpiewano? Jeśli nawet ktoś znajdzie wyjątek to nie uprawnia to do generalizacji.
Oczywiście można zapytać dlaczego tego nie zweryfikował Taclem, Jurek, ja czy ktoś "mądry"? A ja spytam inaczej - skoro to wiedza elementarna dla tego tematu to dlaczego na to nie zwrócili uwagi pozostali? Czyżby zdanie:
Podważamy teorię względności tylko na podstawie założenia, że wszystko jest względne, nie znając nawet tabliczki mnożenia? miało tu sens?
A jeśli tak, to powtórzę pytanie odnoszące się do Szantypedii Kto to będzie weryfikował?
W kontekście powyższego:
Tylko do cholery niech ktoś się weźmie do pracy - bo na razie widzę tylko marudzenie ;) Gasiu! Pozwoliłem sobie wyrazić swoje wątpliwości - chyba mogę? Forma jaką przedstawiłeś w odpowiedzi (zresztą nie do Ciebie kierowałem swoje uwagi) mnie akurat nie motywuje - przypomina hasło mojej teściowej - "nie myśl - rób - potem się zobaczy". W domu uczono mnie akurat odwrotnie: "Zanim zrobisz - pomyśl, żebyś zrobił dobrze". I ta druga forma jest bliższa mojemu podejściu do życia - choćby dlatego, że jestem leniwy. Nie lubię przesuwać trzydrzwiowej szafy przez mieszkanie, zanim nie sprawdzę czy się w nowe miejsce zmieści. Gdybym chciał podtrzymać formę dyskusji zaproponowaną przez Gasia, to pewnie złośliwie rzuciłbym coś w stylu: - "Gasiu do cholery! Nie odróżniasz statku od okrętu?!" - ale uważam, że taka forma bliższa jest mądralom niż mędrcom. A wolałbym to drugie.
Ja rozumiem fascynację Gasia Wiki - co więcej uważam, że to ma sens. Ale jest to dla nas narzędzie - i tylko narzędzie do przekazania rzetelnej wiedzy na określony temat. A jak każde narzędzie, może być wykorzystane we właściwy lub niewłaściwy sposób. To tak jak z mediami - mogą stać na straży demokracji i prawdy lub być narzędziem do celów zgoła przeciwnych. Dlatego nie dziwcie się moim wątpliwościom.
Nie ukrywam, że ten tekst jest wynikiem pewnego "zmęczenia materii". - kiedy przeczytałem ile razy pisałem o tym samym - zeszło ze mnie powietrze. Nie dziwię się juz, że niektórzy piszą o przedszkolankach. Ile razy można?!
JanuSz! Myśle, że nikt z wymienionych nie uchyli się od odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, jeśli to nie będą ciągle pytania te same (to już nie konkretnie do Ciebie). Zwłaszcza, jeśli z kolejnych pytań będzie wynikać postęp w przyswajaniu wiedzy. Bo jak nie - to powrót do Maluchów.
... no to wyszło "wypracowanko" ...
Bo jak nie - to powrót do Maluchów.
Tak jest
Bartosik miej litość w tych elaboratach Myślisz, że krócej by się dało?
Bartosik - ja jestem z tego typu, który nie ględzi tylko robi ;) - jeśli widzę sens oczywiście - a sens postawienia wiki zobaczyłem. Jakoś tak mi przedstawiono sytuację, że ekipa jest pełna zapału do pracy, hasła prawie gotowe, tylko na Forum to bez sensu... Potrafię postawić cokolwiek w internecie - portal, forum, wiki - a co mi tam, potrafię rozgryźć jakiś php, html, javę czy inne ustrojstwo - komputery to takie moje małe hobby. Postanowiłem zobaczyć czy wiki faktycznie jest tak trudne, że nikt się tego nie podjął i... okazało się bajecznie proste...
I to tyle - teraz jeśli ekipa się zmobilizuje to może pracować, a jeśli nie to... trudno...
Szczerze Ci napiszę, ze nie czytałem tego co przeklejałem - więc to czy odróżniam kajak od okrętu pozostawmy na boku ;)... Z drugiej strony spytam dlaczego NIKT nie zwrócił uwagi na błąd jak sobie niewinnie wisiało to na forum?? Nikt na Forum nie odróżnia okrętu od czegośtam?? ;-PP
Szczerze Ci napiszę, ze nie czytałem tego co przeklejałem Tego się właśnie obawiałem.
1. Myślę, że większość tu obecnych - dalej nie kapuje, o co to chodzi w tym dziwnym rozróżnieniu: "kajak - statek - okręt", i dlaczego tu niby można (było) śpiewać, a tam już nie... No OK! Może przesadziłem - kajakiem pewnie sporo pływało. Ale - jak sądzę - średni poziom orientacji "w temacie" oscyluje gdzieś w okolicy przeciętnego lipcowego deptacza Skweru Kościuszki. To w końcu niezły wynik. Wszak - to sami zainteresowani "okrętami". Reszta leży na plaży...
Już to pisałem chyba. Dla mnie naturalny członek elity zajmującej się żeglarską muzyką, to (rzucam tu hasła) człowiek - który od dziecka łykał literaturę podróżniczą, piracką, morską itp. Potem kręcił się w modelarni, klubie żeglarskim (kajakowym, nurkowym...), a muzyka była zawsze blisko niego. Do szant DOJRZEWAŁ.
Pospieszne edukowanie tych, których dziś - w wyniku (tak lubianego przez Maćka) "umasowienia" - jest większość, to NAPRAWDĘ nie moja broszka. Uważam, że muzyka żeglarska (tak, jak ja ją definiuję) przetrwa - jeśli jakaś niewielka ilość maniaków będzie się jej pazurami trzymała. I tak będzie - bo tacy ludzie już są. Sympatyczne, malownicze, a w niektórych wypadkach bardzo atrakcyjne "masy" - niech się beztrosko bawią, przy muzyczce, którą wszak lubią... Po cóż im ględzenie starych dziadków!
2. Hasłem: "do cholery - weź się do pracy" nie motywowali mnie w długim życiu nawet ci Szefowie, którzy naprawdę nieźle płacili...
3. Moja uwaga "o przedszkolance" tyczyła zbitki fragmentów dwóch zdań, które przytoczyłem w cytacie. Z pamięci, mniej więcej: "...trzeba by było przeczytać kilka książek..." i "...obawiam się, że nie dam sobie rady..." Ot, taki... żarcik. Fakt, że gorzki nieco... Ale kilka reakcji tu (oraz doświadczenie z dłuższej obecności na dwóch forach) pokazuje, że strasznie kiepsko się porobiło ostatnio, z umiejętnością czytania ze zrozumieniem.
No, ale to inny temat... Choć sporo nieporozumień tu z tego powodu bywało!
Tylko do cholery niech ktoś się weźmie do pracy - bo na razie widzę tylko marudzenie ;) No to... Naprzód młodzieży świata! Nie CTRL-C CTRL-V tylko sięgamy do źródeł i weryfikujemy, weryfikujemy, weryfikujemy. Bo ja na ten przykład już jestem wyznawcą podejścia, że KAŻDA praca hańbi. Jeśli mi się cokolwiek jeszcze chce, to nie może to mieć wiele wspólnego z pracą. Oczywiście prowadzę zawodowo szkolenia i przekazuję wiedzę, bo z czegoś trzeba żyć, ale przekazywana przeze mnie w ten sposób wiedza ma odpowiednią cenę.
Bo ja bardzo chętnie wspomogę ale nie w charakterze korektora radosnej twórczości.
Sorki, NMSP
3. Moja uwaga "o przedszkolance" tyczyła zbitki fragmentów dwóch zdań, które przytoczyłem w cytacie. Z pamięci, mniej więcej: "...trzeba by było przeczytać kilka książek..." i "...obawiam się, że nie dam sobie rady..." Ot, taki... żarcik. Fakt, że gorzki nieco...
Jakaś fajna przedszkolanka niejednego mogłaby się od nas ( psedskolaków ) nauczyć To taki żenujący żart
I coś na poważnie :
http://www.wrozz.wroclaw..../numer10/34.pdf
Nie z drugiej tylko z pierwszej - o to właśnie pytałem - w kontekście pracy metodą "kopiuj - wklej".
Ale w końcu Ty niedawno zaproponowałeś pracę na forum przed wklejaniem na wiki ;) - wiki jest TYLKO i AŻ narzędziem stworzonym do wieloosobowej pracy nad dokumentami - jak dla mnie świetnym narzędziem...
Gasiu przygotował nam silnik wiki dla szantypedii - mówiliśmy o tym od dawna ale nikt się nie kwapił. Znalazł sie w koncu człowiek który to zrobił. Doceńmy to.
Kto chce nam pomóc niech po prostu pomoże i tyle. Roboty jest sporo dla każdego chętnego (dzieki Tackowi ktory tych haseł tyle naprodukowal )
Panowie i panie w szancie czy nie w szancie - zapraszamy do pomocy.
Wiele nie trzeba - tylko zarejestrowac sie, a potem opanować KOPIUJ - WKLEJ
Hasła z szantypediii forumowej - są tworzone przez Tacka więc sprawdzać ani weryfikować nie trzeba. A jak ktos bedzie chciał poszerzać baze o nowe hasła to oczywiscie trzeba poczytać. Ale na razie trzeba PRZEKLEIĆ naszą Szantypedie z forum - na silnik wiki.
Kazdy sobie z tym poradzi.
Sssciskam yen
Gasiu przygotował nam silnik wiki dla szantypedii - mówiliśmy o tym od dawna ale nikt się nie kwapił. Pomysł o korzystaniu z silnika wiki pojawił się duuużo wcześniej. Ale wtedy był to pomysł zły i "Szantypedia" wystartowała na forum Tak gwoli ścisłości (i nie umniejszając pracy Gasia).
Nie Ghoran - Szantypedia wystartowała na Forum bo ja i Tacek umielismy to zrobic na forum. Pomysł z WIKI to zawsze byl dobry pomysł - tylko że skonczyło się na gadaniu i nikt go nie zrelizował. Dlatego gwoli ścisłosci Szantypedia pojawiła się na forum. Zrobilismy tak jak umieliśmy i całe szczęście ze w ogóle.
Paru mocnych w gebie na tym forum jest - gorzej z konkretną robotą.
Sssciskam yen
Pomysł z WIKI to zawsze byl dobry pomysł - tylko że skonczyło się na gadaniu i nikt go nie zrelizował.
"Szantypedia jest niezależna od Wikipedii" to Twoje słowa (choć chodziło być może o Wiki jako organizację).
"Oczywiście to żaden atut, ale jak jeszcze pomyślę, że miałbym się uczyć nowych narzędzi na Wiki... Nieeee, raczej nie warto." A to słowa Taclema
Akurat pamiętam dość dobrze, że był opór przed silnikiem wiki.
http://forum.szantymaniak.pl/viewtopic.php?t=2076 o tutaj coś jest jeszcze.
hmmm... Maćku - właściwie to jednak wychodzi, że kopiuj/wklej nie bardzo - z jednej strony niby jest to sprawdzone, a z drugiej błędy są - OK - właściwie burzę wywołała definicja Szanty przeklejona z Forum, ale jednak... czyli trzeba sprawdzić? czy nie? hihi...
Z trzeciej strony to haseł na Forum jest MAŁO - ot kilka zespołów i tyle - czyli osoby posiadające wiedzę i chcące pomóc powinny tworzyć nowe, wartościowe hasła. Osoby chcące pomóc, a nie posiadające wiedzy - powinny się składni wiki nauczyć i edytować formę TREŚCI napisanej przez innych... tak to działa na Wikipedii - zdarzyło mi się coś tam napisać z mojej zawodowej dziedziny i lepsi w składni to poprawili co by ładniej wyglądało ;)
Jednak praca nad takim projektem przez wiki jest łatwiejsza niż na forum - można edytować, dyskutować na temat każdego hasła osobno - po to wiki wymyślono...
Co do zasług - to dajmy sobie spokój - OK? - poświęciłem trochę czasu - potrafię to zrobiłem - ot i tyle - teraz mogę pomóc w administracji i... wszystko ;)
W takim projekcie najważniejsza jest TREŚĆ!!!
Po co bez sensu pisać kilobajty tekstu tutaj jeśli można z sensem zrobić to tam?
Paru mocnych w gebie na tym forum jest - gorzej z konkretną robotą. Skoro tak to widzisz ... No cóż ...
Skoro tak to widzisz ... No cóż ...
Bartosiku pozwól, że ci wypomne DOOKOŁAWODY... obiecaaaaałeś i nadal czekamy na relację CMOK.
Gasiu Taclem opracowł setki haseł. Na razie przede wszystkim te hasła trzeba przekopiować (ewentualnie uzupełniając).
Sssciskam yen
A te żółwie to na czym stoją hmm.. na czterech kończynach
Kochani... proszę Was...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|