|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Witam ,
Tak sobie czytam różne tematy na forach Szantymaniaka i zauważam, że sporo tutaj harcerzy . Wielu z zarejestrowanych użytkowników forum czynnie działa, lub gdzieś tam w swoim życiu zetknęło się ze środowiskiem harcerskim.
Napiszcie tutaj proszę jak szanty wyglądają w waszym życiu harcerskim... są to koncerty, wspólne śpiewanie, drużyna fanów jakiegoś zespołu, czy po prostu nauka piosenki jak każdej innej. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to różnie wyglądać w wielu środowiskach np. ze względu na typ drużyny. Może przydarzyło się Wam coś związanego z szantami i możecie podzielić się swoimi historiami? Wiem też, że wielu szantymenów zaczynało w takich drużynach harcerskich ; może opowiecie coś? Napiszcie też jak kojarzą Wam się występy przed publiką harcerską.
Jak słusznie i celnie zauważyłaś, wielu szantymanów to czynni bądź harcerze-emeryci. Moja przygoda z harcerstwem to ładnych parę lat zbiórek, obozów, biwaków... A co za tym idzie -ognisk. Ognisko=śpiewanie i to zazwyczaj piosenek tzw drogi, czyli Stare Dobre Małżeństwo, Wolna Grupa Bukowina, Pod Budą. Szanty pojawiły się tak na stałe (przynajmniej w moich dryzynach) tak od 1988-9 roku. Wtedy też poznałem niemalże smak szant i zakochałem sie w nich. Do dziś ubolewam nad tym , że nie nauczyłem się grać na żadnym polifonicznym istrumencie. Wierny jestem hałasowi wydobywanemy z moich bębnów. Ale może przez to moje "ograniczenie" muzyczne mogłem się skupić na śpiewie i nie powiem, jakoś nawet nie fałszuję... ) Po około dziesiecioletnim rozbracie z muzyką, zacząłem niesmiało współpracować z kumplami w jednym zespole grającym funky i teraz od września 2005 popełniam szanty z zespołem "Shantymentalni". Chyba odkrywam w sobie na nowo tego harcerzyka sprzed 20 lat. (do dziś mam swój nóż bojowy oddziałów powietrzno-desantowych rocznik 57!!)
Chyba dobrze się wpisałem w temacik?
Moja przygoda z szantami także zaczęła się przy harcerskich ogniskach. Nawet któryś z naszych harcerskich festiwali był festiwalem szantowym, gdzie każda drużyna musiała przygotować przynajmniej dwie pieśni związane z morzem. Oprócz pieśni harcerskich i turystycznych szanta gdzieś tam zawsze mi towarzyszyła - dopiero potem dowiedziałam się o istnieniu zespołów szantowych takich jak Cztery Refy, Stare Dzwony, Ryczace Dwudziestki, Krewni i Znajomi Królika, Mechanicy Szanty i inne. Całkiem przypadkiem trafiłam na koncert Czterech Refów i dowiedziałam się o takim festiwalu jak Tratwa (wtedy była to jeszcze dwudniowa impreza). Gdzieś tam z tego mojego środowiska harcerskiego wyłonił się zespół Wierchy, który najpierw śpiewał piosenki turystyczne ale potem zaczęli śpiewać szanty, kilku znajomych zaczeło śpiewać z KOGOTO. Nastąpił taki czas, że wycofałam się ze środowiska harcerskiego i jakoś słuchanie szant na żywo poszło gdzieś w kąt, ale zawsze przy większych porządkach lubiłam sobie puścić szanty. Stało się tak, że niedawno spotkałam ekipę, która jeździ na koncerty szantowe no i znow coś tam odżyło. Zawsze marzyłam, by pojechac do Krakowa na Shanties - w zeszłym roku udało mi sie te marzenie zrealizować.
No tak, ja również pierwsze szanty i pieśni morza zapodawałem w harcerstwie. Oczywiście ogniska, biwaki, rajdy, obozy (Krynica Morska - jak tu nie śpiewać szant i piosenek żeglarskich). Zwykle na takie ogniskowe grania to składało się wiele wątków: poezja, turystyka, harcerskie songi i trochę żeglarskich też. Działałem w ośrodku harcerskim na Giszowcu (urokliwa dzielnica Katowic), który mieścił sie w słynnej "willi Brachta - dziś siedziba GetinBanku :( ) Było tam kilka drużyn (moja 71 KDH) i świetna ekipa do śpiewania, ale o tym dowiedziałem się dopiero w górach na Chatce Studenckiej "Wysoki Zamek" pod Błatnią w Beskidzie Śląskim. Zjechaliśmy tam kiedyś na weekend całym "giszowcem" i jak zaczęliśmy a cappella przed chatką to nam do rana zeszło. Kolega "Siudmy" wodził wtedy i tak mu zostało :D ZE środowiskiem "szantowym" nie miałem jakoś do czynienia aż do momentu gdy trafiłem do bytomskiego Passatu. Wcześniej bardziej zajmowała mnie piosenka turystyczna i takie festiwale.
Zaczęło się od zuchów, ale niewiele pamiętam oprócz nieustającego pląsania (zostało do dziś) . Pierwsze szanty usłyszałam będąc malutką harcerką 38 DH Bytom. Pamiętam taką pierwszą z pierwszych t.j. "24 luty". Dużo się naśpiewało szant, piosenek turystycznych i poezji śpiewanej. Generalnie wychowałam się na zespołach, które uwielbiam do dziś t.j. RO 20'S i Mechanicy Szanty . A jak już byłam trochę większą harcerką w 55 DDSH Bytom to się zaczęła jazda po okolicznych festiwalach (też zostało do dziś). Kto jeszcze pamięta miechowicki "Festiwal Kultury Marynistycznej"? A ja tak! Ta sala w Filarze . No i oczywiście Tratwa! Pamiętam nawet pierwszy taki "kameralny" koncert "Mechaników Szanty" w pubie "RO 20'S" (buziaki dla mojego kochanego braciszka , który mnie tam zabrał), ale który to był rok - tego to nawet najstarsi Indianie nie pamiętają!
HARCERZEM się jest do końca!
ja w harcerstwie byłam krótko...;-) ale coś w tym jest. to powiązanie z "szantami". pierwsze "szantowe coś" usłyszałam właśnie w wykonaniu jakiejś drużyny DZIEWCZĘCEJ na jednym z licznych wtedy festiwali/przeglądów - no i jakżeby inaczej, była to nieśmiertelna "Gdzietakeja" nawet gdzieś mam to na kasecie nagrane 'na żywca", bo nasza "opiekunka zespołowa" miała wtedy ze sobą Kasprzaka
W moim przypadku do zainteresowania żeglarstwem i pieśniami morza zobowiązuje nie tylko miejsce zamieszkania (wiadomo jakie kapele pochodzą z Bytumia) ale również przynależność do 1 Harcerskiej Drużyny Wodnej (wówczas jeszcze 1 Drużyna Wodna Próbna), której członkiem (!) zostałem w 1989 roku. Tak więc słodkie dzieciństwo upływało mi pomiędzy spływami Odrą, obozami żeglarskimi, festiwalem miechowickim i biwakami w górach. Każdy chyba potwierdzi, że harcerz przygodami może obdzielić kilka(-naście) osób, tyle się tam dzieje. Dzięki drużynie poznałem wspaniałych ludzi (z tej drużyny wywodzą się m.in Ryczące, część Mechaników) i odwiedziłem miejsca, których pewnie nigdy bym nie odwiedził. Ten gościu pewnie śpiewa od dzieciństwa - powiecie. Nic bardziej mylnego. Moje zaintersowania muzyką przez wiele lat ograniczały się do odtwarzania jej za pomocą instrumentu strunowego nr 1 (prawie na każdym ognisku) lub instrumentu strunowego nr 2 (tam gdzie było dostępne, a w szczególności na sali koncertowej nieistniejącego już Domu Kultury Filar w Miechowicach, gdzie umilałem ziomkom z drużyny trudy przygotowania scenografii do festiwali). Jednak to odbywało się "bezgłośnie"... Jeden raz tylko podczas ogniska z mojego małego gardełka wyrwało się "Żegluj, żegluj, tam gdzie...", co wprawiło w osłupienie pól drużyny (a stało się tak, bo pomimo mojej przygrywki nikt nie zaczął śpiewać). Ale wracając do tematu, w harcerstwie trwają najwytrwalsi. Czasami dlatego, że mają tam kolegów, czasami, bo harcerki są fajne (!). Ale niezależnie od powodów, dla których każdy z nas znalazł się w drużynie harcerskiej, to nas zmieniło. Mogę jedynie przypuszczać, jak inne byłoby moje życie bez tego (nie, Asia?). I tylko pozostaje pytanie (zawieszone dramatycznie w próżni): jak nudne byłoby nasze życie bez harcerstwa?...
Trochę się rozpisałem, mam nadzieję, że nikogo nie wzruszyłem moją historią, jeżeli tak, to może pomyślę o występie w Rozmawach w Toku... Pozdrawiam... ...zielonych też
Jeśli o mnie chodzi to wciąż działam, głównie w Bytomiu. Moja drużyna częściej ma kontakt z górami niż z wodą i piosenki mamy raczej turystyczne, ale znajomością szant niejednokrotnie mnie już zaskoczyli. Czasem jest tak, że ktoś mruczy sobie np. jakąś szantę pod nosem i nagle wszyscy ją śpiewają. Nigdy się jej nie uczyli, a jednak wszyscy bardzo dobrze znają słowa
Pamiętam jak wybrałam się na jeden z organizowanych w MDK w Bytomiu wieczorków folkowych…. akurat występowali chyba Segarsi, ale co mnie zaskoczyło to fakt, że połowę sali zajmowali właśnie harcerze. Część z nich faktycznie reprezentowała drużynę wodną, ale pozostali nie. Znali teksty, tańczyli i bawili się do ostatnich bisów.
Czuwaj! Ja ciągle jstem czynną instruktorką ZHP. Byłam druzynową zuchową, potem starszoharcerską, a od zeszłego roku pełnię funkcję pełnomocnika Komendanta Chorągwi ds. zagranicznych. Nie będę oryginalna kiedy napiszę, że harcerstwo również miało wpływ na moje zainteresowanie szantami :) Wiadomo ogniska obozowe, rajdy biwaki zwykle są okraszone szantami. Jedno z moich piękniejszych ognisk to podczas naszego obozu i jednocześnie kursu żeglarskiego, gdzie wsłuchalismy sie w opowiadania o dawnych pięknych żaglowcach, o regatach herbacianych, o losie takiego zwykłego marynarza złapanego podczas łapanki na statek ("Pressgang"), czemu żeglarze noszą czarne krawaty i innych zwyczajach panujących na kliprach... a wszystko to przeplatane szantami. Ba, nawet mój pierwszy zachwyt moim ulubionym zespołem to w czasie koncertu dla drużynowych w Perkozie. I jeden z moich najcudownieszych koncertów PiŁ to w Sielpi dla członków Komend Chorągwii. I jak patrzę na środowisko szantymaniaków, to harcerzy ci tam "jak mrówków"! Cieszy to!
Gdzieś tam z tego mojego środowiska harcerskiego wyłonił się zespół Wierchy, który najpierw śpiewał piosenki turystyczne ale potem zaczęli śpiewać szanty, kilku znajomych zaczeło śpiewać z KOGOTO. Świetnie pamiętam Zespół Wierchy - Tramsia czy Grażynkę - choć bardziej interesowała ich piosenka turystyczna. Moja przygoda z Szantami zaczęła się również w harcerstwie, choć dosyć późno, gdy byłem jeszcze w "zielonych" śpiewaliśmy raczej piosenkę turystyczną i harcerską, los sprawił że znalazłem się 32 Harcerskiej Drużynie Wodnej z Katowic i tam poznałem i pokochałem szanty :) Przypadkiem też usłyszałem utwory Kogoto w radiu, a wiele lat później zupełnym przypadkiem poznałem szefową zespołu (dzięki Ci Warzyc), i tak zaczęła się moja przygoda ze śpiewaniem szant... Dla ciekawostki; Tomasz Tramś z Wierchów jest autorem jednego z tekstów które śpiewały Wierchy po nich Kogoto a teraz Jeże choć już nieco przerobiony... Wierchy też niestety nie oparły się komercjalizacji i zmieniły nazwę na "The Tops" niestety nie wyszło im to na dobre, no ale jeśli Tonamy mogli nazwać się Voices :) :) :) Ech stare dobre czasy, Mrufa odezwij się do mnie na maila, na pewno się znamy z hufca, chętnie pogadam o pięknych latach :) Pozdrawiam wszystkich harcerzy! Tod pwd
Czuwaj! Ja ciągle jstem czynną instruktorką ZHP. Byłam druzynową zuchową, potem starszoharcerską, a od zeszłego roku pełnię funkcję pełnomocnika Komendanta Chorągwi ds. zagranicznych. No to jako były instruktor zuchowy pogadam sobię z Tobą w Sandomierzu :)
O!! to sobie popląsamy!!
Elik, Tod... muszę przyznać ja Was podziwiam... pewnie dlatego, że pracuję z harcerzami starszymi i wędrownikami... jak Wy zdobywacie/zdobywaliście pokłady energii i cierpliwości dla tego pionu wiekowego
Kuksu, jak widzisz już nie pracuję z zuchami (no może poza przypadkami, kiedy brakowało kadry i pojechałam na kolonię zuchową jako komendantka), ale teraz z tą grupą wiekową pracuję w szkole. Cóz przeznaczenia nie ominiesz A tak naprawdę to te pokłady energii są w samych dzieciakach i to motywuję do twórzczych działań. I aż się chce coś robić, bo dzieciakom się zawsze chce... Poza tym, we mnie zawsze chyba będzie coś z dziecka.
mnie motywują jednak starsi... potrafią bardziej zwerbalizować swoje myśli, a co najważniejsze używają argumentów... potrafią się bawić, ale już w inny sposób.... i najważniejsze - można z nimi umówić się na imprezę (także szantową) na kilka godzin przed i to wypali... przeskakiwać zatroskanych rodziców to nie dla mnie :) dlatego duży plusik dla Ciebie :)
No to jak tak, to przyznaję się i ja do harcerskiego stażu: 2 lata drużynowa zuchów w szkole podstawowej i w liceum 4 lata drużynowa starszoharcerska (tak to się nazywało chyba). Nasz wychowawca i harcmistrz w liceum był zapalonym pieszym wędrowcem, stąd obejście co najmniej północnej połowy Polski na własnych nogach. Co do cierpliwości do zuchów... kiedyś miałam wielkie pokłady takowej
(...) starsi (...) potrafią się bawić, ale już w inny sposób.... i najważniejsze - można z nimi umówić się na imprezę (także szantową) na kilka godzin przed i to wypali... (...) Między innymi z tych względów zaczęłam pracę ze starszymi :) No ale "mam za swoje" w pracy
Wierchy też niestety nie oparły się komercjalizacji i zmieniły nazwę na "The Tops" niestety nie wyszło im to na dobre, no ale jeśli Tonamy mogli nazwać się Voices :) :) :)
Cóż, wyjazdy na imprezy szantowe pod nawą Wierchy powodowały czasem dziwne usmieszki a i nam to nie pasowało. I po co to ludzi od razu o komercję ... :D Pozdrawiam Harcerzy w szczególności. TT
"Rodowód" harcerski ma wielu wspaniałych naszych muzyków.... Ot - choćby Szkot... I ma z "tamtych czasów" coś, co jest dla niego chyba bardzo cenne - zgadnijcie co? PZDR
Walizkę?
Nie, Ewo:-) Ale - serdecznie pozdrawiam:-) Otóż - wracając do tematu - nie walizkę, ale właśnie w walizce:-) Ale ponoć o tym nie wolno mówić:-) PZDR - Miłego Dnia:-)
a ja kapnę... albo nieeee ":D
Kamil - albo nie:-) Jest tam taka jedna rzecz - świetna:-) Pamiętasz w Bytomiu:-) Tęsknię troszkę do tej sceny....... pZDR
pamietam :D jasne że pamietam
ja troche też ale się nie roz(s)troję :(
może coś się uda w grudniu zrobić
Z kolei moja przygoda z szantami dopiero się zaczęła.. W harcerstwie jestem dopiero od 4-5 lat, a zanosi się jeszcze na jeszcze trzy razy tyle =]
ściślej.. pasją szantową zaraził mnie mój drużynowy, który jest także moim przyjacielem, jesteśmy jedynymi dwiema osobami w drużynie które interesują się tą tematyką.. reszta mojej DH nie toleruje pieśni mórz i oceanów, więc stworzyliśmy duet alt - baryton który czasem zmienia się na alt - harmonijka.. a czasem jest to wręcz sama harmonijka ;p
Echhhh ale się tu wzruszyłam, rozczuliłam i takie tam jeszcze inne emocje mną targały. Hmmm kolonia zuchowa, potem długo długo długo nic i od 8 klasy się zaczęło i bardzo żałuję, że się nie tak dawno skończyło ale dyspozycyjność tu i ówdzie się z tym gryzie, uwierzcie. A z resztą wykończyły mnie dzieci z tzw socjala. Jeeeej nasza poczciwa 19KDH, PZHS w Perkozie, Wołosate, Miedzywodzie, hufcowa Stara Kuźnica, taaaaak festiwale , scena była na wodzie zbudowana echhhh. Nieśmiertelna "Gdzie ta keja" królowała, jeszcze chwyty pamietam chociaż już dawno nie gram, a paznokcie rosną I chciałam jeszcze tylko dodać, że 1 piosenką, jakiej się Ela Ch. nauczyła grać na mojej gitarze z resztą , to nie była szanta, tylko stara dobra "Krajka" czyli "Chorałem dzwonków... vel A ja mam swoją gitarę..." i myśmy wszyscy wołali wtedy coś w stylu zmiłuj się Ela (ale obgadałam, nie bić proszę) i już szybciutko zmykam
Szanty, podobnie jak wiekszosc z tutaj obecnych, po raz pierwszy uslyszalem w harcerstwie, od tamtej pory (a trwa to ladnych pare lat) jestem wielkim milosnikiem tego gatunku.
Na dzien dzisiejszy jestem druzynowym jedynej w moim miescie druzyny wodnej. Jak to jest u nas z szantami? Jak tylko moge, staram sie zarazac moich podopiecznych miloscia do tej muzyki, i musze przyznac ze... udaje mi sie to :D
Juz na dwoch edycjach PPP byla ze mna moja przyboczna Borowka, ktorej Perly jeszcze dlugo, dlugo nie zapomna. To wlasnie Borowka pierwsza podchwycila klimat i zapalala miloscia do szant, czym teraz razem zarazamy coraz wiecej osob z hufca, srodowiska w ktorym przebywamy.
Szant uczymy sie z wykonan zespolow, bardzo rzadko zdarza nam sie spiewac, gdyz nikt z nas nie gra na gitarze, a druzynka liczy sobie 5 osob + druzynowy :P Moi harcerze pozyczaja ode mnie i od Borowki plyty z szantami, sciagaja z internetu ze stron wykonawcow, sluchaja naszych opowiesci zwiazanych z wyjazdami "na szanty"... Generalnie jezeli chodzi o szanty to jest BOMBA :D
Zapraszam na ansza strone internetowa - www.szturwal.pl
Pozdrawiam serdecznie! Zalaczam zdjecie druzynki (-1 *Borowka robila foto)
Czuwaj! AHOJ!
No ładnie druzynowy a nie wie ile osob ma w druzynie Lisie 6 + Ty czyli druzynowy hehe. Ja mam nadzieje ze Perły nie zapomna o mnie nigdy...hmm? a moze sie myle... odpowiedz nalezy do nich :P Przynajmniej nie bede sie mogli ode mnie odgonic na koncertach czy im sie to podoba czy tez nie :P Mysle ze jak wszystko pojdzie po mojej mysli i wybiore odpowiedni koncert lub jeszcze lepiej festiwal to poznacie Szturwał osobiscie poniewaz baaardzo chca przekonac sie na wlasnej skorze jak to wszystko wyglada i jak wspaniale sie bawimy. Jak narazie musza sie obejsc smakiem :) Dobrze ze Lis wybral zdjecie na ktorym mnie nie ma :P
Pozdrowiam
Muszę przyznać tenLIS, że w tych mundurach wodniackich prezentujecie się wyśmienicie. Akurat nie miałam nigdy okazji widzieć drużyny w takich mundurach jak wasze, choć z Gdańska jestem.
a u mnie drużyna wodna akurat tak się prezentuje
Danielo, podskocz na Tratwę, a będziesz miała okazję zobaczyć całą taką wodną ekipę co lepsze nawet ich poznasz - polecam
Kuksu a ty jestes w tejże drużynie?? (BTW: Kiedy Tratwa w tym roku?)
Początek historii zespołu ze strony www :
"Zespół Mechanicy Shanty powstał na Harcerskich Warsztatach Kultury Marynistycznej organizowanych przez Centrum Wychowania Morskiego i Wodnego w Gdyni."
Wszyscy członkowie aktualnego składu za wyjątkiem Misia byli czynnie działającymi harcerzami wodniakami. Jak się skończyły Warsztaty Marynistyczne to skończyło się też harcerstwo. Pamiętamy jednak o harcerzach i chętnie pijemy ich zdrowie
Pamiętamy jednak o harcerzach i chętnie pijemy ich zdrowie Oczywiście toasty wznosicie bezalkoholowe!
Kuksu a ty jestes w tejże drużynie??
to nie jest moja drużyna... brak mi zapędów tego typu (wodniackich)... ja należę do "zielonych", ale najważniejsze jest to, że mimo wszystko moi harcerze szanty znają i czasem śpiewają
jeśli chodzi o Tratwę to jeszcze nic nie wiem... DYSPONUJE JUŻ KTOŚ TAKIMI INFORMACJAMI?
nikt nawet Qnia (Ryczące Dwudziestki - ogranizator) jeszcze nic konkretnego nie mówił na PPP
A ja z sentymentem wspominam 90 HDW Sosnowiec! Bawiliśmy się rewelacyjnie, śpiewaliśmy nieustannie, robiliśmy spływy odrzane i bardzo dużo żeglowaliśmy. I naprawdę szanowaliśmy Szare Szeregi, bez żadnego pretensjonalnego zadęcia. I niech mi ktoś powie, że ZHP było "czerwone" albo "komusze". Po prostu, było patriotyczne, tak zwyczajnie - nawet jeżeli na poziomie GK ZHP forowano marksistowsko-leninowską ideologię. Nikt z nas, w każdym razie, tego nie odczuwał. Wielu natomiast nauczyło się przyjaźni, odwagi, morza, pojechało na pierwsze harcerskie warsztaty marynistyczne w CWMiW ZHP, popłynęło Zawiszą do Ameryki i dalej... Ojejej, ależ to były piękne czasy! Uściski,
O! Pawełek też harcerz!
Pamiętasz Pawle, jak rozmawialiśmy o tym w gdańsku na widok grupy dumnych ZHR-anek? Wszystko zalezy od ludzi. Bywali ideologowie na poziomie drużyn i bywali tacy, dla których głównymi założeniami były ideały harcerstwa. Jak zwykle wszystko sprowadza się do "czynnika ludzkiego".
Chciałam tylko powiedzieć ze moje pierwsze szanty też słuchałam jako mloda harcereczka:-)teraz jestem nieco starsza harcereczka i baaaardzo wciągnięta w świat szant...ale to aż miło poczytać ze tak duzo osob mialo stycznosc z ZHP i co jeszcze bardziej mnie cieszy wspominaja ten czas ze wzruszeniem...oczywiscie w mojej druzynie wciaz i nieprzerwanie zajmuje sie "propaganda"szant wiec mam nadzieje ze niedlugo oprocz mnie na szantach zobaczycie nowe twarze:-) Prowadze wraz z kolezanka 18 ŚDH MALIGNA i przesylam zdjecie moich dziewczyn bo ja narazie mamy tylko jednego faceta...
Heh, a ja byłem tylko ZUCHEM, co wszakże też było fantastyczne (drużyna "Słoneczka" przy SP 12 im. gen. K. Świerczewskiego w K-Koźlu, hehe). A harcerstwo potem u nas "zdechło", żałuję, bo fajna zabawa, ale cóż...
bo ja narazie mamy tylko jednego faceta... Ale ten facet to ma się fanie z takimi harcereczkami...
Dawne to czasy moje harcerskie, ale natknęłam się na foto archiwalne i dlaczego mam się nie pochwalić... Sopot przed 1980 rokiem, zdjęcie chyba z zawodów przeciwpożarowo-ratowniczych, z lewej składająca meldunek (w długich włosach) to ja... co za czasy ;)
@damianos, napewno ten facet ma tam milusko, wiem cos o tym bo sam kiedys przez pol roku bylem w 4 Druzynie Harcerek (...) jako, że "przy", czy jakos tak... Bylo bardzo milo zwarzywszy na to ze rpzez te pol roku bylem jdynym facetem w skladzie, potem pojawil sie drugi i to od niego dostalem pierwsze szanty, mial tylko 16 sztuk mp3, skads zdobytych...
I tak to sie wszystko zaczęło... Gdyby nie te szanty wtedy - Szturwał by nie powstał ;)
Synchro, to może kiedyś byliśmy razem na jakimś spływie?
Moja historia z harcerstwem rozpoczyna się w szkole podstawowej i to równolegle z szantami. Mój przyjaciel Wilhelm Fritsch „Pszczoła” znany niektórym z was najpierw zabrał mnie na festiwal sznatowy w Miechowicach a następnie wciągnął do 10DHM. Potem były obozy zjazdy biwaki i wszystko co się wiąże z byciem harcerzem. Gdzieś w 6 klasie pierwszy występ sceniczny na Tratwie razem z trzema dziewczynami z drużyny wodnej z Bytomia. Potem była przygoda z 55 DDHS. Dzisiaj z pełną świadomością mogę stwierdzić że harcerstwo mnie ukształtowało dało wrażliwość i przyjaciół. Jeśli tylko Perły mają taką możliwość to bardzo chętnie grają dla harcerzy bo są to koncerty całkiem inne. Harcerze uczestniczą w nich całymi sobą. Dają z siebie wszystko. Każdy taki koncert zazwyczaj kończy się tradycyjną iskierką i śpiewem obrzędowym. Wtedy przypominam sobie o swoim rodowodzie i słowa które ktoś napisał powyżej ze harcerzem jest się przez całe życie.
Stłukla - Harcerski Klub Żeglarski "Kiekrz". A później WSM Gdynia
Paluch no to w takim razie ja już teraz nie odpuszczę u nas w hufcu. Będę maltretować (molestować :P) wszystkich aby odbył sie koncert z Waszym udziałem szczególnie ze padła propozycja zorganizowania szantowiska przez pWDSH Szturwał ;) I myślę sobie że jak Wy tak nas bardzo kochacie :P to i byście zostali w końcu na noc ;) hehe
Pozdrowienia i buziaki dla Perełek :*
Jeśli o mnie chodzi to harcerką jestem bardzo. "Wsiąkłam w to na amen" jak to powiedział mój znajomy porównując mnie (przesadnie zresztą) do swojej siostry. Od kiedy 11,5 roku temu wstąpiłam do drużyny harcerskiej, ku rozpaczy mojej rodziny, moje życie związało się z harcerstwem na dobre. Nadmienię że rozpacz nie wynikała z faktu wstąpienia do ZHP ale z faktu wstąpienia do 38DH (zielonej) a nie 1 HDW (wodnej). Byłam szarakiem, zastepową, przyboczną, drużynową, namiestnikiem a teraz działam (będę) w komendzie hufca. Jak już wspomiałam moja harcerska kariera z żaglami i szantami niewiele ma wspólnego - jest "zielona" na wskroś - chociaż... 1 festiwal żeglarski który pamiętam - wyjście z drużyną na festiwal piosenki żeglarskiej czy kultury marynistycznej (nie pamietam jak to się nazywało) w Miechowicach 1 raz Perełki na żywo - I Zlot Drużynowych w Perkozie i "Rwijmy stąd bo burza na nas wali" w czasie przemówienia wcześniej wspomnianej druhny :) patent - jako jedna jedyna na kursie pośród samych wodniaków W sumie to coś mi się zdaje że jak ktoś "wiatr i wodę" ma we krwi to go to wszędzie znajdzie. Ale dzięki temu moja drużyna śpiewa szanty i ciagle woła o jakieś wypady na łódki.
nie pamietam jak to się nazywało Festwial kultury marynistycznej, w (nieistniejącym już) Domu Kultury FILAR, gdzie dzięki podłodze można się było poczuć (prawie) jak na morzu. Byłem wtedy w głupim wieku i zmiast słuchać wykonawców, zrzucałem dla zabawy lateksy z 4 piętra i inne takie...
Wrzuce i ja swoj kamyczek do tego ogrodka! Bez harcerstwa nie bylo by zeglowania, a bez tego zainteresowania szantami. Taki sobie lancuszek, gdzie ogniwa dobrze trzymaja. Ale zeglowanie wyprzedzilo troche harcerstwo. Po rejsie na "Zawiszy" pod kapitanem Jurkiem Sauerem (dawne czasy) szlo juz wszystko w parze. HKZ, praca w druzynach wodnych, obozy, szkolenia zrobily swoje. A o emeryturze tej harcerskiej, tej zeglarskiej i tej szantymaniackiej wcale nie mysle! Pozdrawiam harcerzy-wodniakow i szantymaniakow!
a moja przygoda z harcerstwem trwa juz kilka ladnych lat:) i, jak wiekszosc, wlasnie na ogniskach uslyszalam swoje pierwsze "morskie opowiesci". Ale pokochalam ta muzyke dopiero po pierwszych wizytach w tawernach:) tyle, ze znalam juz sporo tekstow:P a teraz szanty to wiekszosc mojej mp3teki;) pozdrawiam
:-x Moi Drodzy,
A moje plywanie zaczelo sie na Neszu wraz z rodzicami. Pierwsze noce w Gizyckim porcie ( tam niegdys mieszkalam). Sztynort z Zeza, ktora potem zamknieto za odbywajace sie tam regolarne bijatyki i Mikolajki gdzie tawerny byly dosc poczatkujace. To bylo jakies 23 lata temu. Nastepny krok to Festiwal Piosenki Turystycznej w Gizycku , gdzie spiewalam po raz pierwszy ( mialam 9 lat). A potem spotkalam najcudowniejszego czlowieka, nauczyciela w-f i Drucha Pana Ilinskiego, ktory mnie zrobil harcerzem w wieku lat 10 kiedy to pierwszy raz poplynelam na regaty Wegorzewskie ( jedne z pierwszych). I tak zaczelo sie moje spiewanie szant. To byly najcudowniejsz lata mojego zycia. Plywalam gdzie popadnie i spiewalam gdzie popadnie a po dluzszym rejsie moj glos mil najlepsze brzmienie. Potem spotkalam nastepnego wspanialego czlowieka Jaska z Wegorzewskiej Tawerny w porcie ( 10 lat temu). I tam zaczelo sie powane spiewanie z doroslymi wtedy dla mnie ludzmi. :lol:
A teraz wlaczam sobie radio szantymaniak i woze moja mala fizbinke na zuchy po sobotniej szkole polskiej i widze jak rosnie nastepne pokolenie. Teraz ona chce sie uczyc grac na gitarze i spiewac razem ze mna. W tym roku na gwiazdke zadnych zabawek . Tym razem dostanie prawdziwa gitare taka, ktorej ja nigdy nie dostalam od swoich rodzicow mimo , ze tak bardzo o tym marzylam.
caluje i sciskam w pasie wszystkich harcerzy Fizbina Gizycka :-x
Z okazji Dnia Myśli Braterskiej serdeczne pozdrowienia dla WSZYSTKICH! A szczególne dla forumowych harcerek i harcerzy! Czuwaj!
Eliku! Przypomiałaś mi tym postem "osobowość harcerską", która w czasach kiedy nie było intrenetu, wysyłała niezliczone ilości kartek z życzeniami z okazji tego dnia. Zawsze wydawało mi się że, tylko ona jest harcerką, pamiętającą o Dniu Myśli Braterskiej.
Czuwaj!
E
"Uśmiech jest najtańszą a zarazem najcenniejszą rzeczą jaką człowiek człowiekowi może podarować bezinteresownie"
W Dniu Myśli Braterskiej życzę wszystkim harcerzom i harcerkom oraz innym forumowiczom dużo uśmiechu :)
"Uśmiech jest najtańszą a zarazem najcenniejszą rzeczą jaką człowiek człowiekowi może podarować bezinteresownie" Oj, Biedronka... Nawet nie wiesz, ile nieraz "kosztuje" podarowanie tego uśmiechu... A jednak ja - się uśmiecham:-) Pomimo wszystko:-) UŚMIECHU!!!!!!! Dla WSZYSTKICH:-)
Witam Mam nadzieję,że dobrze wpisuję się w temat, bo dopiero "raczkuję" na tym forum. Dołączam do kręgu szantymaniaków, którzy są lub byli harcerzami. Jestem, jak to mówią dwa w jednym i żeglarką i harcerką. W ubiegłym roku byłam "drugim" na obozie żeglarskim w Niesulicach. Już się cieszę, że w tym roku pojadę tam chociaż na jeden turnus. Robimy szkolenia na patent żeglarza jachtowego, wiec jeśli ktoś ma taką potrzebę to zapraszam serdecznie Pozdrawiam wszystkich
Witamy i pozdrawiamy harcerskim Darz Bór!
Witam Dorzucę coś jeszcze, bo wyjdzie, że to żeglarstwo "leśne"
Ahoj!
Tam w oddali też las...
Pozdrawiam.
Tym razem widać gafel. Jeszcze trochę i będzie można wyjśc na wodę ech...
E ;-
Jeszcze trochę i będzie można wyjśc na wodę ech...
Strasznie chce mi się jakiegoś pływania. Jak tylko zejdą śniegi i puszczą lody zapraszam na Solinę.
Jadę od zeszłego roku, może teraz sie uda. (To jest offtop ale, z żeglarstwem jest jak z chodzeniem po bagnie - wciąga!)
Przepraszam za pisanie nie na temat.
E
hmmm Niesulice :D:D znajome klimaty mmm taa tylko czekac na wakacje :) ja na 85% wybieram sie na któryś turnus jeszcze nie wiem jaki ale sie wybiore :)
Pozdrawiam
Borówka:
Terminy turnusów:
pierwszy 25.06 do 10.07 drugi 10.07 do 25.07 trzeci 25.07 do 10.08
mam nadzieję do zobaczenia
info.tel do chorągwi 068 325 30 79
hehe dziekuje a wlasnie mialam sie zaczac dowiadywac jak w tym roku bedzie wygladalo wszystko :)
Pozdrawiam
Borówka, Z tego co słyszałam to najwięcej chętnych jest na II turnus
taa i wlasnie drugi turnus chyba by mi pasowal :) wszystko sie okaże w praniu :P
Pozdrawiam
Borówka,
W takim razie, będziemy się widzieć - też wybieram się na II turnus
ja lepiej nic nie obiecuje bo ostatnio to jakos cienko z tym wychodzi :P
Pozdrawiam jak pojade to pojade i bede krzyczec ze jestem Borowka albo zrobie koszulke :P
Borówka, Z tą koszulką to dobry pomysł, też sobie zrobię
Borówka, na www.forum.zhp.pl/viewtopic.php?id=4930 jest szczegółowa informacja dotycząca obozu żeglarskiego Niesulice 2007. Pisałaś, że może się wybierzesz więc zachęcam do zapoznania się ze szczegółami. Pozdrawiam
ooo dziekuje ze jeszcze pamietasz o tym hehe :) juz zaglądam :)
Pozdrawiam Borówka
Jak harcerstwo, to.... Czy wiecie, że w tym roku mija 100 lat "skautingu" w Polsce? Pierwszy oficjalny "obóz harcerski" był w 1907 roku:-), chyba w sierpniu....
Miłego - tego po 100 latach:-). Wakacje już "za pasem"!!!!!
PZDR
Wiemy, wiemy, Dziadku Władku! Z okazji Stulecia Scoutingu, w Kielcach w sierpniu odbędzie się Zlot ZHP ... Jako jedna z atrakcji - koncert zespołu szantowego... Jak mozna sądzić po wcześniejszych spotkaniach harcerzy z Perłami i Łotrami, znowu ok. 10 tys. harcerzy będzie w drodze powrotnej na miejsca obozowe śpiewać "Rwijmy stąd! Bo burza na nas wali!"
Acha! Dziś jest dokładnie 100 dni do rozpoczęcia Zlotu!
Z tej samej okazji 1 sierpnia o wschodzie słońca wszyscy skauci na całym świecie będą odnawiać swoje Przyrzeczenie (Harcerskie, skautowe itd.). Nic się wiec Dziadku Władku nie martw - pamietamy
Elik, czyżbyś była na 1 Zlocie Drużynowych w Perkozie?
hehe Biedronka! NO BA!! Pamiętasz jak na apelu poganialiśmy Naczelnika z przemówieniem, "bo burza na nas wali!"?
Kto sie wybiera do Kielc na Zlot?
No jasne, że pamiętam.
Do Kielc oczywiście się wybieram i przytargam ze sobą ponad 60 harcerzy z Bytomia.
Mnie niestety Kielce omijają, ale nie 1 sierpnia
Wrażenia i relacje z szantowego koncertu proszę wysyłać SMSami na wody dalekich mórz
Czuwaj Milo widzieć, że tak dużo tu harcerzy:) Trzech członków Szantany to byli harcerze 7Śdsh z Pszczyny. A żeby było weselej to mój brat był przez pewien czas drużynowym 4HDW z Pszczyny. Z tej to drużyny wywodzą się Atari i Mukin z Tonamów a mój braciszek Sławek zwany także Pepanem (nie mylić z Pepanem z Szantany) był nadwornym akustykiem Tonamów (nagrywał też 20tki i Carrantouhill) Czyli harcerstwo rządzi!!!
http://lilijka.com/
We will rock you!
A czemu to ma służyć? Równie dobrze 8 marca mogę ustawić opis: "Jestem kobietą". No chyba, że się tego wstydzę...
Damianos, zaraz czemu ma służyć. Poniekąd jest to akcja promocyjna.
Ale wiesz jak miło spojrzeć na gg, a tam z góry na dół "jestem harcerzem / jestem harcerką"
Ja juz ustawilam taki opis ! JESTEM HARCERKA ! o! :)
Jutro o świcie na całym świecie odbywają się uroczystości odnowienia przyrzeczenia. Początkowo planowałam być tej nocy w górach, ale skoro rano trzeba pozbierać swoją osóbkę do pracy, wybrałam wariant B. W lasach lublinieckich też będzie fajnie.
A wy? Odnawiacie przyrzecznie? Robicie coś z tej okazji?
Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłuszną Prawu Harcerskiemu.
Chociaż się nie znamy, to miło mi jest pomyśleć, że być może dziś o świcie w tej samej chwili mówiliśmy te same słowa rozsiani gdzieś po całej Polsce Pozdrawiam serdecznie z Poznania i... Iskierkę Przyjaźni puszczam w krąg
Magda
Coś w tym harcerskim wątku jest. Pewien specyficzny ogląd świata wpojony w młodości zostaje.
Osobiście jestem podharcmistrzem w stanie spoczynku, ale wiem na pewno, że to właśnie harcerstwo, prawdziwe harcerstwo (a wierzcie mi, trudno było być skautem w czasach HSPS-u), nauczyło mnie szacunku dla natury i radości z tego, że ta natura jest.
Potem było SKPB (Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich), w pewnym sensie to samo, ale w bardziej dorosły sposób.
No i pewien szczególny sposób oglądania świata wpojony mi przez moich instruktorów pozostał mi do dziś.
Mam nadzieję, że ową radość i szacunek udało mi się przekazać tym, których wychowywałem będąc instruktorem w czasach mej harcerskiej aktywności.
Art. 10 prawa harcerskiego łamię, bo piję, choć co prawda nie palę, a o seksie na szczęście nie ma tam słowa, ale wciąż, w jakiś sposób jestem tym harcerzem/skautem do dziś.
Chociaż się nie znamy, to miło mi jest pomyśleć, że być może dziś o świcie w tej samej chwili mówiliśmy te same słowa rozsiani gdzieś po całej Polsce Madziu kochana, a nawet po całym świecie... w różnych językach...
Czuwaj !
Bardzo fajnie spotkać na forum szantymaniaka tylu harcerzy . Ja do ZHP wstąpiłem 3 lata temu a 2 lata temu złożyłem przyrzeczenie (8 lipca dokładnie na biwaku w Jaworzni k. Kielc ) . Na chwilę dzisiejszą jestem przybocznym w 55 DDSH "Gawra" . JAk narazie bez stopnia ale o się niedługo zmieni :) .
Z szantami w drużynie było tak że prawie ich nie było :). Ja jako (już wtedy) szantymaniak zacząłem szanty wcielać do drużyny . Było ciężko :) . Ale moj praca została zwieńczona wygraną na hufcowym przeglądzie piosenki szantowej :P (to już z drużyną wędrownicą 5DDW "Sprzysiężeni" .
W ZHP bardzo mi się podoba i nie mam zamiaru przestać harcować :)
P.S. Staramy sie z kilkoma ludźmi powołać patrol wodniacki , szukam kontaktów do drużyn wodnych - byłbym wdzięczny za jakieś maile itp. Z góry dzięki :)
Hej :) No ja muszę sie przyznać w harcerstwie działam już 12 lat :p prowadzę własną drożynę 72 DH "Jodła" a związek miedzy szantami i harcerstwem u mnie jest taki iż gram w zespole szantowym Pod Wiatr i moi wychowankowie inspirując sie ta muzyką założyli zespół PortFolk wykonujący oczywiście muzykę szantową :)
Pozdrawiam wszystkich harcerzy i nie tylko CZUWAJ!!!
Hej, Moje począti harcerstwa sięgają roku 1989, wtedy zaczęłam od zuchów, później harcerze, przewinęłam sie przez 2 szczepy VIII im. Przyjaźni Narodów, w Katowicach na Załężu (36DH) i XV szczep Rota z Katowic Brynowa (122KDH Wiklina), przebyłąm wszystkie funkcje od szóstkowej zuchowej do przybocznej harcerskiej i zuchowej Szanty u nas były od zawsze pierwszą którą poznałam była Keja później jakoś samo poleciało, W międzyczase, obozy, zimowiska, biwaki, gównie w górach, rajdy- przyznam się że do dziś mi tego brakuje, zwłaszcza w chłodne wieczory przy kiepskim nastroju. zanim sie obejżałam znałam ich kilkanaście na pamięć, potem pojawił sie motyw śpiewania w zespole "czwarta wachta", kilka festiwali, jakieś konkursy. Teraz mieszkam w Gdyni, założyłam swoją rodzinę ale z szantami się nie rozstałam, mój 3 letni synek potrafi już zaśpiewać "hej ho żagle staw" w całości, a teraz męczy mnie: "mama zaśpiewaj mi o kotwicy":):) Słuchaniem iśpiewaniem szant zaraziłam swojego męża, i siostrę, A jeżeli moje dzieci też się w nich zakochają będę naprawdę szczęśliwa
Przeglądając neta znalazłem takie zdjęcie...
Byłam na obozie żeglarskim z harcerzami "wodnymi" z Poznania lata temu.
Ahoj Druhny i Druhowie!
Moja przygoda z harcerstwem rozpoczęła się w liceum. Wtedy też poznałam chłopaka z zaprzyjaźnionej drużyny żeglarskiej - pierwszą miłość mojego życia . To on uczył mnie wiązać węzły, tłumaczył całą skomplikowaną nomenklaturę, pierwszy raz zabrał na łajbę i pokazał magię żagli... Po dziś dzień ciepło go wspominam, a sentyment do żeglowania trwa już 25 lat
W tym samym czasie zaczęłam się (sama) uczyć gry na gitarze, a pierwsze piosenki, które uczyłam się grać, to były właśnie szanty ze śpiewników z pierwszych Shanties'ów przywożonych przez innego druha z kolejnej zaprzyjaźnionej drużyny...
Jak więc widać, w moim przypadku, zarówno miłość do żeglarstwa, jak i do szant, ma mocno harcerskie korzenie...
Czuwaj!
P.S. A moją "pierwszą miłość" niedawno odnalazłam na Naszej Klasie Mieszka na Majorce, jest kapitanem i pływa po Śródziemnym! Coś czuję, że dam się skusić jago zaproszeniu i pojadę powspominać stare dobre czasy
Czuwaj!!!!ja z harcerstwem przygode swoją przezywam nieprzerwanie od 1994 roku kiedy to pierwszy raz z kolegami postanowilismy pojsc na zbiorke!!!!a potem ...potem bylo juz tylko lepiej biwaki obozy rajdy ogniska z gitara no i oczywiscie repertuar Starego dobrego małzenstwa- czarny blues o czwartej nad ranem......eh!!!! potem doszly zespoly takie jak the pougs the bumpers i tak zaczela sie przygoda z szantami!!!!!!Chyba zwienczeniem mojej milosci do morza bylo wstapienie na ochotnika w 2003 roku do marynarki wojennej!!!!!planowalem zostac na moim ORP WODNIKU juz na stale ale coz nie udalo sie !!!!
I jakis dziwny sentyment mam do tego kawalka:
Kiedy szedłem w dół przez Holly Road, w głowie szumiał jeszcze tęgi grog, Zobaczyłem jak zza rogu wnet mundurów rząd wyłania się. Nim pojąłem, co się dzieje tu, na bruk posłał mnie żołnierski but, Krzyknął sierżant: "Hej tam, bierzcie go! Teraz armia będzie matką twą."
"Ej, irlandzka świnio, szansę masz, by za Króla w walce życie dać. Armatniego mięsa flocie trza, tam prowadzi teraz droga twa." Bym zrozumiał, co powiedział mi, kolbą w łeb dostałem razy trzy - "Zapamiętaj dobrze lekcję tą, tak ćwiczy Navy własność swą".
Minął miesiąc, potem drugi, hen, bat na plecach znaczył dzień za dniem. W imię króla bił nas bosman drań, niejeden wtedy zdechł od ran. Palił żar i siekł nas zimny deszcz, co dzień krew i pot mieszały się. Do armaty przypisanyś tu, armia domem Twoim aż po grób.
Śmierć kosiła nas jak łan, kiedy w wielkiej bitwy szliśmy tan, Wielu chłopców dało życie swe, by król mógł spokojnie bawić się. Płaczcie matki wśród Irlandii wzgórz, synów wam nie odda Navy już, Werbowników znowu wyśle król. Krew dla Anglii, dla nas śmierć i ból.
Przy brasach stoją chłopcy z Cork, na rei z Guilford rudy John, I z Connambury kilku też przy kabestanie trudzi się. Bracie, tu Irlandii kwiat marnuje młode lata, Nie dla nich pięknych dziewcząt śpiew, kat prędzej ich wyswata.
Jeszcze raz, pijmy grog. Za Irlandię w górę szkło!
Wspominam pierwszej bitwy dzień. Pamięta ten, kto przeżył. Armatni dym wycisnął łzy, gdy wściekle wróg uderzył I tylko bosman kazał nam nienawiść czuć do niego, Zginęło wtedy chłopców stu, kapitan dopiął swego.
Jeszcze raz, pijmy grog. Za Irlandię w górę szkło!
Lecz nadejdzie taki czas, że wyrównamy krzywdy swe I zadrży Anglia, i jej król, poleje się brytyjska krew. Nie pójdzie zdychać żaden z nas dla nie wiadomo czego, Niech Angol toczy wojnę swą, nam Bracie nic do tego!
Jeszcze raz, pijmy grog. Za Irlandię w górę szkło!
http://www.wrzuta.pl/audi...marsz_irlandzki
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|