|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
No. Wielkimi krokami zbliża się to, jakże mmiłe wydarzenie artystyczno-spotkaniowe. Mam pytanie, kto z bractwa forumowego zamierza być Tam właśnie?
Ja bede
Bartosiku niestety palnęlismy błąd - ty i ja ze nie skorygowałem... wiesz ze to nie XXV a XXX KOPYŚĆ?
W tym roku KOPYŚĆ obchodzi XXX lecie. Uswiadomiła mi to Ela Minko.
Niebawem powinienem dośtać ładny tekst na temat Kopysci od Gooroo
Sssciskam yen
Bartosiku niestety palnęlismy błąd - ty i ja ze nie skorygowałem... wiesz ze to nie XXV a XXX KOPYŚĆ? Wiem! Nie palnęliśmy, tylko ja palnąłem - sprawdziłem co wysyłałem. Ale dlaczego tak napisałem?! Nie mam zielonego pojęcia - spalę się chyba ze wstydu. Nie powiem już, że wiedziałem - ale do tego Ela podesłała mi program, gdzie jak wół było napisane: Koncert „Jubileuszowy 30-lecia” 18.04.2009 godz. 16:00 – 19:30
Co Wy za bzdury opowiadacie. Kopyść jest XXV. Już rok temu prostowałem Bartosika, który napisał, że jest 29. Tego akurat w korekcie nie przepuszczę - mam specjalny plik z historią festiwali
Liczba edycji nie zgadza się z liczbą lat. I Kopyść - 1979, II - 1980, III - 1987. Proste? Kopyść obchodzi 30-lecie na 25 edycji festiwalu.
Liczba edycji nie zgadza się z liczbą lat. I Kopyść - 1979, II - 1980, III - 1987. Proste? Kopyść obchodzi 30-lecie na 25 edycji festiwalu.
Nnie zmienia to faktu mości Michale że XXX brzmi dostojnie i okrągło. Choć XXV też fajnie wygląda. Na stronie festiwalu widać dokładnie, bo wszystko jest pięknie opisane.
Ja bede De javu?
Będzie to XXV, czyli XXX Kopyść. Proste.
Liczba lat nie zawsze zgadza się z liczbą edycji. Shanties mają to samo (nie odbyły się w 1982). Kunice też. Tratwa też.
Będzie to XXV, czyli XXX Kopyść. Proste. No własnie proste
A ja jestem ciekawa,czy The Pioruners zaśpiewają w Kopysci?
Czy kolejny już raz Pani Ela Minko okaże się wielką ignorantką rodzimego zespołu? Zespołu,który właśnie od Kopysci (1991) zaczął odnosić sukcesy i zdobywać najwyższe trofea na szantowych scenach. Fakt,były to lata 90-te,ale faktem jest również to,ze od wielu lat Piorunersi nie mają szansy wystąpić na białostockim festiwalu Kopyść. Przykre,ale prawdziwe.
Jolu! Proszę!
Dziękuję Jolu!
Proszę! Żadnych dyskusji. Jest poniedziałek. Jesteśmy w Gdyni.
Dziękuję Jolu! Zastanawiam się, za co dziękujesz?
Moim zdaniem problem z Kopyścią jest dużo szerszy. Popatrzcie sobie na programy ostatnich lat - co roku (niemal) to samo! Pełne ignorowanie kilku gwiazd: poza Piorunersami np. Prawdziwe Perły, Sąsiedzi, Smugglers. Nie mówiąc już o mniej "osławionych" wykonawcach. Czy dla udowodnienia tej tezy również muszę osobiście pojechać na Kopyść?
Ale to ignorowanie nie zostaje bez echa. Zapewniam Cie MN-ie że jest mnóstwo ludzi którzy właśnie z powodu doboru wykonawców (ciągle Ci sami) nie jeżdżą na Kopyść. Oczywiście zaraz przeczytam że i tak dużo ludzi tam przyjeżdża, że są zadowoleni z tego co uzyskuja itd. No i dobrze ale... Byłam raz i sala nawet przez chwile nie pękała w szwach jak na innych festiwalach na któych bywałam. Na miejscu sponsorów zaczęłabym sie zastanawiać, ale każdy robi jak chce... Może kiedyś przyjdzie czas że każdy na Kopyści znajdzie coś dla siebie i wtedy może sala będzie pękać w szwach, może nawet zabraknie miejsc stojących... a może nie?
Całe lata walczyłem z podobną sprawą na moich "rodzimych" Szantkach. Co by nie mówić, jakiś efekt jest Trudno, może narażam się stale występującym na danej imprezie wykonawcom. Ale znajomości jedno, uczciwość publicysty drugie.
Co do organizacji Kopyści wypowiadałem się szczerze w 2007 roku. Pisałem o "sprincie" polegającym na króciutkich występach masy tych samych wykonawców. Zostałem za to zdrowo objechany, większość postów trafiła w niebyt.
Niemniej nie zgadzam się co do frekwencji. Kopyść jest wydarzeniem towarzyskim w Białymstoku. Na Kopyści 2007 sala pękała w szwach, pustawo było tylko we wczesnych godzinach festiwalu. Poza tym, bardzo dobry klimat.
A lokalne animozje, cóż, jak wszędzie.
NO!!! Na stronie Festiwalu pojawiło się wiele bieżących informacji. Poza tym szata graficzna strony Festiwalu uległa metamorfozie. Moim zdaniem na +
Na Kopyść!!
polecam artykuł o kopyści 2009 http://www.szantymaniak.pl/index.php?notka=1635
Niemniej nie zgadzam się co do frekwencji. Kopyść jest wydarzeniem towarzyskim w Białymstoku. Na Kopyści 2007 sala pękała w szwach, pustawo było tylko we wczesnych godzinach festiwalu. Poza tym, bardzo dobry klimat. Impreza SUPER! Organizacja i publiczność na 5+. Grałem na wielu festiwalach i przeglądach ale Kopyść zawsze będzie mnie szokował gościnnością i miłym przyjęciem. Sam Białystok i ludzie tam mieszkający wywarli na mnie bardzo miłe wrażenie! Polecam z czystym sumieniem
No i tam też przypięli nam łatkę "Beer Band Szantowy"
Jabba ja sie wybieram na kopysc. bede jechal tym rannym bezposrednim pociagiem 17,04. a wy jak jedziecie ?moze by sie jakos zgrac ?
Hej My też jedziemy porannym "włóczęgą" pólnocy. Zgramy sie na bank i tylko żeby nas ktoś w Białym wysadził Bo wiesz długa droga = & more
hehe to zaopatrzenie sie zanabedzie i mozna jechac :D
To jak Nep2n? odezwij sie przed piąteczkiem to zorganizujemy sie jakos bo pociąg dłuuuugi jest i mozna sie pogubic. mój nr tela to 606125470. Kolnij i sie zmówim.
No i co ?
W piątek Kopyść zaczyna się
Nikt więcej nie przyjedzie ?
Wiosna przyszła , post się skończył - czas ruszyć cztery litery
Ja jadę
I my też przyjechaliśmy… Kopyść została wpisana w nasz tegoroczny szantowy kalendarz imprezowy. Zachęceni pochlebnymi opiniami o atmosferze białostockiego Festiwalu, faktem że ja jeszcze nigdy nie byłam w Białymstoku oraz serdecznymi zaprosinami Bodo Piorunka postanowiliśmy zawitać w tym roku na Podlasie. Zaraz po pojawieniu się informacji o biletach Dziadek Władek postanowił zamówić dla nas karnety. Okazało się, że na stronie internetowej festiwalu nie było żadnej informacji na temat możliwości zamówienia biletów dla przybyszów spoza Białegostoku. Napisał więc maila do Organizatora z zapytaniem o możliwości zakupu drogą internetową. W odpowiedzi Pani Elżbieta Mińko podziękowała za zwrócenie uwagi, że nie ma takiej informacji na stronie festiwalu, co zostało uzupełnione, jednocześnie potwierdziła zamówienie dwóch karnetów na hasło Władysław „Dziadek Władek” Całka. Szczęśliwi, że mamy zapewnione wejściówki już spokojnie przygotowywaliśmy się do ekspedycji. Jakie było nasze zaskoczenie na miejscu gdy okazało się, że panie wydające karnety stwierdziły, iż nie ma karnetów dla nas…. Przeszukały kilkakrotnie pudełko z kopertami niestety bez skutku. NIE MA!!!! Zaoferowały nam kupno biletów na stojące miejsca!!! Jechaliśmy przez całą Polskę na Festiwal, a tu stojące miejsc?! Dla osób, które niemalże trzy tygodnie wcześniej rezerwowały karnety?! Nieprzyjemne zaskoczenie, rozczarowanie, żal – tak mogłabym opisać nasze pierwsze wrażenie. Władek był tak wzburzony, że chciał zapakować się do auta i odjechać… Na szczęście panie ratując dobre imię Organizatora Festiwalu wybrnęły z przykrej sytuacji i karnety zostały nam wręczone . Nie ukrywam, że towarzystwo Boda miało ogromny wpływ na zachowanie się tych pań. Sam Festiwal – no cóż – to już 30-ta edycja więc z tradycjami, zatem to wszystko co towarzyszy i otacza samo wydarzenie w jak najlepszym wydaniu. Było i miejsce w kuluarach na spotkania, był bufecik całkiem nieźle zaopatrzony, były stoiska z gadżetami, płytami, był Bebik ze swoimi wyrobami. Jednym słowem fajnie. Wydarzeniem tegorocznej Kopyści między innymi była promocja indywidualnej płyty GooRoo i wręczenie „Kopyści 1979” Waldkowi Mieczkowskiemu… po trzydziestu latach ale lepiej późno niż wcale . Grand Prix „Kopyść 2009” zdobyli Shantymentalni (o czym pisał już nasz komandor Rysiu W. ) Przed konkursem chłopcy oświadczyli, że jak zwyciężą rzucają palenie… I zwyciężyli . Zgodnie z postanowieniem - rzucili palenie (przynajmniej na czas Festiwalu). Wyrzucona przez Słupka fajka (bardzo oryginalna) stała się własnością Dziadka Władka – po prostu wyciągnął ją z kosza na śmieci. Będzie miłą pamiątką – to przecież bardzo osobista rzecz. Inną pamiątką spotkania z Shantymentalnymi będzie ich nowa płyta, którą przywieźli ze sobą na Festiwal, a o której jakoś „zapomniano” napomknąć przy okazji prezentacji ich zespołu. Atmosfera panowała rzeczywiście fantastyczna, bo masa znajomych pojawiła się na Festiwalu, a i znajome zespoły śpiewały. Poznaliśmy kilka ciekawych osób, od których otrzymaliśmy zaproszenia na organizowane przez nich koncerty, festiwale. Niestety przed wręczeniem nagrody Grand Prix kolejny nieprzyjemny epizod. Otrzymaliśmy karnety na miejsca w jednym z ostatnich rzędów, akustyka owszem dobra ale trochę daleko od sceny, a my „dziadkowie” już nie te oczka mamy. Zachęceni tym, że w pierwszych rzędach zasiadało niewiele osób, a przy tym i rotacja była duża zajęliśmy sobie dwa miejsca w trzecim rzędzie i spokojnie przez nikogo nie nagabywani słuchaliśmy i oklaskiwaliśmy zespoły występujące w konkursie i późniejszym koncercie trwającym do późnych godzin wieczornych. Na drugi dzień zajęliśmy swoje miejsca zgodnie z zapisem na karnetach. Pierwsze rzędy znowu prawie wolne. Usadowiliśmy się więc tam. Po chwili dołączył do nas Zbyszek Zakrzewski (4 Refy), a później Bodo (The Pioruners). Za moment jak spod ziemi pojawiła się jakaś pani kategorycznie stwierdzając, że te miejsca są zarezerwowane dla Prezydenta Białegostoku i nakazała opuszczenie ich. Faktem jest, że nie były to nasze miejsca zatem posłusznie je opuściliśmy – WSZYSCY. Pan Prezydent mógł zasiąść na zarezerwowanym dla niego miejscu. W rzędzie tym siedziały może jeszcze dwie osoby. Cały rząd w zasadzie pozostawał wolny podobnie jak dwa wcześniejsze rzędy… Bodo wyjaśnił nam, że ta pani to Dyrektor Festiwalu. Byłam absolutnie zaskoczona. NIEMIŁO ZASKOCZONA. Dlaczego miejsca zajęte przez nas nie zostały oznakowane jako zarezerwowane? Przecież tak się wszędzie stosuje. Gdyby były zarezerwowane z pewnością byśmy ich nie zajęli. Jako organizator, gospodarz z pewnością nie wyprosiłabym gości z zajmowanego przez nich miejsca mając do dyspozycji inne wolne. Tak się nie robi. Tym bardziej że Pan Prezydent zajmował owo miejsce zaledwie przez 10 minut. Posłuchał laureatów konkursu, po czym wszedł na scenę, dał występ wspominając swój okres zamieszkiwania w Sopocie, zaśpiewał ku uciesze sali piosenkę, która mu się kojarzyła z tym okresem i wręczył Shantymentalnym nagrodę. Na wieść o tym kim jest ta Pani Władek chciał wyjaśnić nieporozumienie z karnetami. I tu nastąpił absolutny popis braku kultury, tupetu i bezczelności Pani Dyrektor. Po pierwsze obcesowym tonem stwierdziła, że pan się nie zgłosił wczoraj po bilety, co więcej pana tu wczoraj w ogóle nie było. SZOK! Zaskoczony tym stwierdzeniem Władek bardzo grzecznie odpowiedział, że to nieprawda, chciał kontynuować ale pani nie słuchając co ma do powiedzenie odwróciła się na pięcie i odeszła zostawiając go w pół słowa… Widziałam jego wzburzenie. Dawno go nie widziałam w takim stanie. Jak go znam, gdyby Pani Dyrektor była mężczyzną dostała by potężny cios w zęby. Pani Dyrektor może sobie pogratulować – żeby Dziadka Władka wyprowadzić z równowagi trzeba się nieźle napracować, albo być niezwykle „zdolnym”. No cóż dużo tych nieprzyjemnych wrażeń. Musiałam je niestety z siebie wyrzucić. Do Białegostoku jechałam z zupełnie innym nastawieniem, żądna zupełnie innych doznań. Na szczęście towarzystwo naszego gospodarza Bodo, naszych forumowych przyjaciół Zosi i Rysia pozwoliło zniwelować te nieprzyjemne epizody i spowodować, że pobyt w Białymstoku będę starała się zapamiętać miło. A niezwykle sympatyczną pamiątką z tego wyjazdu będą prezenty od Marszałka Województwa (bo i taką wizytę odbyliśmy) – piękne albumy.
Czy mi się zdaje, czy Załoga Dr Bryga się rozrosła?
Ika przyznaj jednak ze bardzo przykry epizod z Waszymi karnetami/biletami - jest tylko indywidualnym mikrowycinkiem festiwalowej rzeczywistości.
Znam Ele nie od dzis - i nigdy tak sie nie zachowuje. Faktem jest ze widzialem, ze chwile przed przybyciem Prezydenta była mocno zdenerwowana - trudno było z nią pogadać nawet mnie, a znamy sie i przyjaźnimy od lat. Cos musiało sie stac. Jestem przekonany że niestety zostaliscie przypadkiem trafieni rykoszetem czegos naprawde powaznego, co ją wyprowadziło z rownowagi. Z organizacja kazdej duzej imprezy wiąze sie wiele różnych stresow o ktorych widzowie nie maja pojecia.
Jako organizator proszę was - nie oceniajcie zachowan organizatorow zbyt szybko. Najczesciej nie wiecie jaki mamy w danej chwili problem. Jakkolwiek nasze problemy nigdy nie powinny trafiac w postronne osoby - to jednak zdarza sie... jestesmy tylko ludzmi.
Przekaże Eli Wasze uwagi. Mysle ze sie z Wami skontaktuje. Ela by muchy nie skrzywdzila -to z gruntu dobry i życzliwy człowiek.
Sssciskam Ciebie i DW yen
PS : Ika ciekaw jestem tymczasem waszych wrazen artystycznych. Jak wam sie podobał konkurs (nie byłem - chciałbym sie dowiedziec czy ktos nowy i wartosciowy sie pojawił, czy były jakies kontowersje wsród publicznosci?). Jak wam sie podobały pozostale koncerty? Czy coś zwrociło wasza uwage? Jakies mocne punkty programu itd? Coś was rozbawiło? Wzruszylo? Uniosło?
Sssciskam yen
Właśnie, ja chętnie też poczytałbym o konkursowiczach.
Zanim coś o wrażeniach z Kopyści - zauważcie (widać na zdjęciu karnetów), że to chyba jeden z niewielu festiwali (a może jedyny) gdzie bilety mają przydział miejsca. Tam ten mechanizm jest zrozumiały - ludziska wchodzą, słuchają a potem idą do kuluarów pogadać i znów wracają.
bilety mają przydział miejsca
Bo festiwal odbywa się w kinie
Co do potraktowania Iki i Dziadka Władka to chyba Maciej ma rację. Nie wiem co było podłożem incydentu, związanego z rezerwacją miejsc dla Prezydenta Miasta, ale np. wiem, że w sobotę odnalazła się koperta z zarezerwowanymi dla Nich karnetami. Gdzie się zapodziała w piątek - licho wie, ale tak czasami bywa.
Karnety dla Zosi i dla mnie były odłożone, jak również oczekiwała kartka z informacją o miejscu zarezerwowanego noclegu i telefonem kontaktowym. A że byliśmy na miejscu już od godz. 15.00 widzieliśmy kilka innych osób odbierających zamówione karnety, a wszystko to odbywało się sprawnie, uprzejmie i z uśmiechem.
Nasze doświadczenie z Kopyści 2009 jest więc diametralnie różne od zaprezentowanego przez Ikę. Ukuliśmy nawet z Zosią stwierdzenie, że gościnność ludzi wzrasta proporcjonalnie do przyrostu długości geograficznej wschodniej. Podstawy ku jego wysnuciu dali nie tylko organizatorzy festiwalu, ale również Bodo, któremu bardzo dziękujemy za gościnę w sobotni poranek, a także spotykani przygodnie mieszkańcy Białegostoku.
Jesteśmy pod wrażeniem gościnności i otwartości Białostocczan, jak również Ich muzykalności i głosów, bo tak dobrze i czysto śpiewającej publiczności to nigdzie dotąd nie spotkaliśmy.
Gratulacje dla Shantymentalnych.
Maćku oczywiście, że to co napisałam jest tylko indywidualnym mikroelementem wyjętym z całości Festiwalu. Ale i ja jestem takim mikroelementem naszej szantowej społeczności, który jednak ma swoje zdanie i ma prawo je wypowiedzieć na forum. Te epizody były na tyle nieprzyjemne, przykre, że strasznie mnie ubodły i musiałam wyrzucić z siebie niemiłe wrażenia. Wiesz jak to jest Maciek, jak Ci coś zaszkodzi, leży na żołądku najlepiej spowodować wymioty (przepraszam) i już jest lepiej. Potem tylko dochodzisz, co też ci mogło zaszkodzić, a to w celu uniknięcia w przyszłości podobnej sytuacji. Jak piszesz znasz Panią Dyrektor od lat i nawet na Tobie wywarła wrażenie, że zachowuje się nienaturalnie. Być może coś ją wyprowadziło z równowagi. Być może gdybyśmy byli jej znajomymi inaczej rozmawiałaby z Władkiem, ale moim skromnym zdaniem człowiek o wysokiej kulturze osobistej z każdym będzie rozmawiał tak samo i to bez względu na stan nerwów. Zawsze można przeprosić i w zależności od czasu jakim się dysponuje wysłuchać, wytłumaczyć. Na pewno Władek nie sprowokował jej niczym do takiego zachowania jakie „zaprezentowała”. Jest człowiekiem z gruntu grzecznym i dobrze ułożonym, a już wobec kobiet wyjątkowo uprzejmym, szczególnie wtedy kiedy ma załatwić nieprzyjemną sprawę. Maciek, załatwiałam w życiu różne sprawy (z wyjątkiem festiwali szantowych ), a do tego mam niezłą wyobraźnię więc potrafię sobie wyobrazić z jakimi problemami borykają się Organizatorzy ile to kosztuje zdrowia, czasu, itd… Żebym nie miała żadnej wpadki przy takich okazjach brałam tabletki uspokajające. Po prostu – wiadomo, że człowiek jest narażony na stres, a wszystko musi iść gładko. To w jaki sposób będę się zachowywać rzutuje na opinię o mnie. Wpadka z biletami każdemu może się trafić, ale żeby traktować starsze osoby jak chłystków, którzy usiedli na nie swoich miejscach, a do tego zadawać poważnemu człowiekowi kłam, odwrócić się na pięcie w pół słowa to troszkę za dużo.
Rysiu, powiedz mi proszę kochany, jak byś się czuł gdybyś zamówił wczasy w wymarzonym przez siebie miejscu, potwierdzono by Ci rezerwację, jedziesz pół Europy (załóżmy), umęczony jak diabli przybywasz na miejsce z nadzieją, że sobie odpoczniesz, popatrzysz na piękne widoki, posłuchasz głosów przyrody, wypijesz wspaniałego drinka i po prostu będziesz „przeżywał”, a tu na miejscu mówią Ci, że nie ma żadnej rezerwacji, ze NIE BYŁO żadnej rezerwacji?! Byłbyś zaskoczony? Miło zaskoczony czy raczej nie? Wkurzyłbyś się czy „tylko” zdziwił? Byłbyś zdziwiony i zaskoczony czy wkurzony gdyby Ci powiedziano, że to Ty nie odebrałeś skierowania na wczasy, bo Cię nawet w tej cudownej, wymarzonej miejscowości nie było! Gdyby Ci to ktoś rzucił w twarz i traktując jak gówniarza odwrócił się do Ciebie plecami byłbyś „tylko” zdziwiony i zaskoczony? Po prostu byłeś mgłą, co się rozwiała po 24 godzinach?…
Rysiu gdzie i w jakich okolicznościach znalazła się koperta z naszymi karnetami? Znalazła się przypadkiem czy ktoś jej szukał?
Czy z wyjątkiem zachowania Pani Dyrektor zauważyłeś Rysiu krytykę Festiwalu, krytykę gościnności białostoczan? Chyba nie, bo tego tam nie było, wręcz przeciwnie. Przeczytaj proszę Rysiu jeszcze raz to, co napisałam. Wschodnią gościnność, otwartość i ja mam we krwi, dlatego niektóre zachowania tak bardzo mnie ruszają – są mi obce i niezrozumiałe.
Wracając do samego festiwalu, pytacie Maćku i Tacku o wrażenia, otóż nie jestem krytykiem muzycznym, nie jestem znawcą, nie jestem specjalistą jedynie szantyfanem i to co napiszę jest tylko i wyłącznie moim osobistym odczuciem. Nie jestem też reporterem są lepsi ode mnie i tym pozostawiam kwestie merytoryczne. W części konkursowej wysłuchałam Fregaty, Happy Crew, Załogi Dra Bryga, oJ taM i Shantymentalnych. Nie ukrywam, że największe wrażenie, podobnie jak na jurorach wywołał u mnie zwycięski zespół Shantymentalni. Chłopcy zaprezentowali zupełnie nowe i niesamowite brzmienie – kontrabas robi swoje , a do tego zaśpiewali coś absolutnie nowego na rynku szantowym – „Antyżeglarską pisenkę góralską” . Happy Crew i Oj tam z każdym występem coraz lepsi – to wcale nie mój lokalny patriotyzm – po prostu było więcej okazji do ich posłuchania, poza tym wyróżniają się spośród innych zespołów repertuarem, strojem, składem (liczebnością), starannym wykonaniem prezentowanych utworów. Z pozostałych dwóch zespołów, których słuchałam zapamiętałam Fregatę, a to tylko ze względu na tańczącą na bosaka, w kolorowej spódnicy dziewczynę. Gdyby nie ona z pewnością nie odróżniłabym jednego zespołu od drugiego (pod względem brzmienia) słuchając ich gdzieś, kiedyś ponownie. I może to by było na razie tyle. Pozostałe wrażenia w następnym poście Jak widzę nikt się nie kwapi żeby cokolwiek na jakimkolwiek portalu napisać o Kopyści. Nawet strona festiwalowa milczy. Pozdrawiam wszystkich jak zawsze serdecznie
Moja relacja będzie jak w szkole: organizacja - 5 ( jeśli chodzi o wykonawców) publiczność - 5 Nagłośnienie i akustyka -5 mieszkańcy i Białystok -6 Koncerty towarzyszące - 6 (Tonamy, Gooroo, Korycki i Dominika miodzio!!!!) Imprezy towarzyszące (jak śpiewały Ryczące 20) "nie pamiętam" Miłe niespodzianki czyli spotkanie z ludzmi których nie widziałem wieki -5
Reasumując, mam nadzieję że Kopyść będzie wzorem a to że ma niedociągnięcia to tylko pozwoli na doskonalenie.
Tyle aparatów na Kopyści było a zdjęć jak nie ma tak ...
Tyle aparatów na Kopyści było a zdjęć jak nie ma tak ...
Tyle aparatów na Kopyści było a zdjęć jak nie ma tak ...
Słupek, uderz w stół ...
A nożyce się odezwą.... Ze strony Białegostoku: "Zjadą się tu najlepsi wykonawcy piosenki żeglarskiej oraz tradycyjnych szant śpiewanych na głosy. Kopyść to również konkurs."
No tak - konkursy ZAWSZE ktoś wygrywa. Potem nagrody i po kilka piosenek zwycięzców.
Shantymentalni skończyli swoja przygodę z KOPYŚCIĄ.
Bartosik :roll: Ika :-x A to za zgodą autora
Bartosik, no nie bądź wredota, sypnij wreszcie większą ilością fotek, wrzuć na picasę albo co... Normalnie krygujesz się jak panna na wydaniu
Wpadka z biletami każdemu może się trafić, ale żeby traktować starsze osoby jak chłystków, którzy usiedli na nie swoich miejscach, a do tego zadawać poważnemu człowiekowi kłam, odwrócić się na pięcie w pół słowa to troszkę za dużo.
Ika - zeby było jasne, nie ma miedzy nami sporu. NIKT w stosunku do NIKOGO nie powinien się tak zachowywać. To niedopuszczalne. Ale... jak widać zdarza się. Przykro mi że zdarzyło sie osobie o której wiem jaka jest naprawde. Boli mnie to z\e tak sie zachowała w stosunku do Was. I wyraziłem to. Natomiast dośc naturalne jest ze staram się pokazać druga strone medalu - nie zasłaniając broń boże waszej strony medalu. Ot i tyle. reszte wysłałem Dziadkowi Władkowi na priv. Pewnie czytalaś.
Proponuję EOT w tym temacie. Pogadajmy o Festiwalu. Sssciskam yen
Kopyść, Kopyść i po kopyści…
Niby wielki jubileusz XXX lecia a na forach szantowych został mało, co zauważony. A szkoda, bo Kopyść to kolebka festiwali szantowych w Polsce! Historia KOPYŚCI sięga roku 1979. Można polemizować na temat czy pierwsza była Giełda Piosenki w Gdańsku czy białostocka Kopyść. Jedno jest pewne, że przez ostatnie 30 lat odbyło się 25 edycji tego festiwalu. W dniach 7-8 kwietnia 1979 roku w klubie „Co Nie Co” odbyła się pierwsza impreza organizowana przez Akademicki Yacht Club. Założeniem organizatorów było i dalej jest: ”aby duzi i mali mogli bawić się w takt żeglarskiej piosenki” Pierwsze Grand Prix zdobył harcerski zespół z „Błękitnej Dziewiątki”, którego liderem był obecny kapitan Waldemar Mieczkowski dawny białostoczanin dziś gdańszczanin. Począwszy od roku 1980 Kopyść stał się trzydniowym wydarzeniem kulturalnym Białegostoku wzbogacanym prelekcjami, projekcjami filmów no i muzyką. W tym też roku prym w zmaganiach konkursowych wiódł „Refpatent” na czele z Jerzym Rogackim. I tak mijały kolejne lata kopyściowych festiwali. Niestety chęci ,chęciami a ekonomia ekonomią i tak dziś Kopyść trwa dwa dni a szkoda. Historia jednak nie oszczędziła i Kopyści! Stan wojenny i przerwa. Stąd XXX lecie a 25 Kopyść. Z roku na rok przybywało zwolenników szant a w konkursach i koncertach brało coraz więcej zespołów z całej Polski. Trudno tu nie wspomnieć o Eli Mińko, która od 1999 „steruje” całym festiwalem. Wspaniała atmosfera i organizacja sprawia, że słuchacze i wykonawcy chętnie wracają w kwietniu każdego roku do Białegostoku. Dotychczasowymi zdobywcami Grand Prix KOPYŚCI są:
I 1979 – Waldemar Mieczkowski II 1980 – Rafpatent III 1981 – ??? IV 1987 – Odbijacze V 1989 – Szantasz VI 1990 – Odbijacze VII 1991 – The Pioruners VIII 1992 – The Bumpers IX 1993 – Szeklówka X 1994 – Perły i Łotry Shanghaju XI 1995 – Jolly Roger XII 1996 – Ładny Kanał XIII 1997 – Wikingowie XIV 1998 – Klang XV 1999 – Koga XVI 2000 – Kochankowie Sally Brown XVII 2001 – Banana Boat XVIII 2002 – Prawy Ostry XIX 2003 – Press Gang XX 2004 – Samhain XXI 2005 – Piotr Ściesiński XXII 2006 – Lego XXIII 2007 – OKAW Sztorm XXIV 2008 – Brasy, Przemysław Maruchacz i Przemysław Burel XXV 2009 – Shantymentalni
Miło nam że mogliśmy jako Shantymentalni (gdańszczanie) po 30 latach powtórzyć sukces innego (dzisiejszego) gdańszczanina Waldka Mieczkowskiego. Myślę, że ta nagroda nie miała i nie będzie miała wpływu na to, aby w kwietniu każdego roku przyjechać na to wielkie kulturalne widowisko. Zakończę słowami Marka Szurawskiego wypowiedzianymi w 2002 a często cytowanymi:” „… w tym roku Wam się udało. Znowu zobaczycie coś oczami i sercem. Proszę się bawić, cieszyć i czuć na „Kopyści” jak w rodzinie. Czas na kolejne, śpiewane opowieści o „ludziach, morzu, żaglach i okrętach” w tym jedynym miejscu, czasie i otoczeniu w Polsce. Po prostu „Kopyść”…”
Założyłem temat Kopyści więc muszę coś napisać po tym pięknym wydarzeniu. Długo się zastanawiałem co napisać, bo wszystko w zasadzie zostało napisane. Od siebie pragnę podziekować po raz kolejny organizatorom , na czele z Elą Mińko za trud związany z przygotowaniem , w tych niełatwych czasach takiego przedsięwzięcia. Wiadomo, że o sponsorów coraz trudniej. Takie czasy... Dziękuję wszystkim napotkanym "dobrym duszyczkom", których z imienia nie będę wymieniał, bo nie chcę broń boże kogoś pominąć. Atmosfera festiwalu po raz kolejny mnie powaliła (nie dosłownie, ale pozytywnie). Jak zwykle konferansjerzy stanęli na wysokości zadania. Jurorzy..... (nie wypada pisać.... wiadomo na +) Białystok na + Ludzie - widzowie i słuchacze na + TAXI na +++ Jak Bóg da to jeszcze tam zawitam z chłopakami. Właśnie ...DZIĘKI CHŁOPAKI!!!!!!!!!! Ot to tyle w kwestji podsumowania. Późno , wiem.
Jabba - tak jak i Ty nie wymieniam, bo mogłabym coś lub kogoś pominąć. Aby sobie przypomnieć - choćby w fotkach, jak było - popędziłam na festiwalowe strony - wszak to już miesiąc. Jest 15 maja 2009 roku, godzina 13;00..... Niestety - nie mogę dać PLUSA - w żadnym dziale. No - może tylko w tym, jak to o Kopyści powiedzieli.... W tym - i IM. Na następne "powiedzieli" pewno trzeba poczekać rok, prawda? I znów coś się BĘDZIE DZIAŁO.... Pozdrawiam - i do zobaczenia gdzies przy
Jak to Słupek pisze:
Jest 15 maja 2009 roku, godzina 13;00.....
Irenko, fakt organizatorzy sie nie popisali ze stroną. Też zaglądałem i... Kupa.
Zbliża się kolejna edycja białostockiego festiwalu a ubiegłoroczna jubileuszowa trzydziestka owiana mgiełką tajemniczego zniknięcia pięciu edycji pozostaje niewyjaśniona
Co Wy za bzdury opowiadacie. Kopyść jest XXV. Już rok temu prostowałem Bartosika, który napisał, że jest 29. Tego akurat w korekcie nie przepuszczę - mam specjalny plik z historią festiwali
Liczba edycji nie zgadza się z liczbą lat. I Kopyść - 1979, II - 1980, III - 1987. Proste? Kopyść obchodzi 30-lecie na 25 edycji festiwalu.
Tak pisał mn na pierwszej stronie tego tematu .
A tak opisuje historię Kopyści organizator " AYC Białystok" na swojej stronie - fragment :
Nastały później trudne czasy stanu wojennego, zakaz zgromadzeń zmusił organizatorów do przeniesienia imprezy do lasów augustowskich i tam odbywały się "Kopyście" nienumerowane. Stąd obecnie rocznica 30-ta, a KOPYŚĆ 25-ta.
czy to ważne, która?
najważniejsza jest atmosfera, a tam jej jeszcze nigdy nie zabrakło...:-)
pozdrowionka
30 URODZINY KOPYŚCI i wszystko jasne
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|