|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Kiedyś pisałam Wam, że jestem w bardzo dobrych stosunkach z przyjaciółką mojego byłego męża. Ostanio usłyszałam na swój temat od znajomej, że jestem nienormalna kolegując się z Nią. A przestała sie wogóle do mnie odzywać jak usłyszała, że i z Nim mam dobre układy. Czy to naprawdę takie nienormalne ? Pewnie by padła trupem gdyby się dowiedziała, że spędziłam u niej wczoraj cały wieczór na plotkach . Mało tego ! Mój były sam dzwonił i poprosił mnie, żebym do niej wpadła, bo wyszla ze szpitala, on musi wracać do Berlina a jej tu smutno samej w domu. Pogadałysmy sobie o wszystkim (niekoniecznie o nim), pośmiałyśmy się z tych co się tak dziwią z naszej znajomości i już. Co w tym złego ? Czy nie lepiej żyć tak, niż skakać sobie do oczu, obgadywać nawzajem, robić złośliwości. Przy okazji dowiedziałam się, że on jednak zawsze, żałował, że to się rozpadło (co mnie bardzo zdziwiło). Miło mi jest, że ona nie jest zazdrosna, że się nie boi, że zechcę go odzyskać, bo wie, że nie mam takiego zamiaru. Ot, zwykłe babskie spotkanie. A jednak u niektórych wzbudza tyle emocji...
Przedstawię Tobie i Wam kochani, wiersz mego autorstwa:
Jak kot zacznę chodzić własnymi drogami, jak kot będę wysuwać i chować pazury. Wzbudzę popłoch pomiędzy myszami.
Zrobię co zechcę - przed psem przejdę bokiem... Plotki niech rosną - dodam do nich własne. W ciemnościach błysnę magicnym okiem. Przejdę przez kraty za ciasne.
Zgoda po rozwodzie? Owszem, czemu nie, ale być przyjaciółką przyjaciółki byłego męża to raczej trochę za wiele...
A dlaczego ? Przecież nie kolegujemy się z przymusu. Ot, tak się złożyło, że się polubiłyśmy i tyle. Ani ona mi go nie odebrała, ani ja nie mam żalu, że są razem. A teraz to dla mnie obcy facet, to dlaczego "trochę za wiele" ? Wiem, że dużo osób tak sądzi, że to nienormalne. A ja mimo wszystko nie widzę w tym nic dziwnego. A gdyby sytuacja wyglądała tak, że najpierw bym znała ją, a potem oni gdzieś tam by się poznali i byli razem, to co wtedy? Powinnam zerwać znajomość, bo zaczęła się spotykać z moim byłym, który jest dla mnie zupełnie obojętny ?
Ależ nie chodzi mi o to, że powinnaś Zulu zerwać tą znajomość skoro tak się złożyło, że się lubicie i macie wspólny język. Odnajdujecie się wspólnie w danej sytuacji i to jest najważniejsze. Jest to sytuacja po prostu nietypowa, inna, tudzież nietuzinkowa, ale to nie znaczy, że nienormalna. Dla mnie osobiście ( i pewnie dla wielu z nas) byłby to problem po prostu wiem, że nie umiałabym zdobyć się na taki gest. Zaprzestałabym na zgodzie i zwykłym "Dzień dobry" może dorzuciłabym jeszcze uśmiech...
Dla mnie osobiście ( i pewnie dla wielu z nas) byłby to problem po prostu wiem, że nie umiałabym zdobyć się na taki gest.
Czasem sami nie wiemy na co jesteśmy w stanie się zdobyć, dopóki sytuacja nie dotyczy nas osobiście. Wierzcie mi, wiem co mówię
Westo....wierzę !
A co do kolegowania się, czy przyjażni Babuli to wcale mnie ta sytuacja nie dziwi.Tym bardziej, że Babula pisała o tym, że nie była zbyt szczęśliwa ze swoim mężem.... nowa żona nie "zamieszała " w ich małżeństwie, nie z tego powodu sie wszystko rozleciało.... nie jest po prostu niczemu winna.... nie ma za co jej nie lubić ...a jeśli jest fajną babką to czemu się nie przyjażnić?
No, jasne...Przy okazji można kawę wypić we czwórkę...
Nie jest wykluczone, że do takiego spotkania przy kawce może kiedyś dojść . problem jest wtedy jak są w nas jakieś żale, złości... Ale jak już wszystko mija, a ta "następna" w żaden sposób nie przyczyniła się do rozpadu związku , to ...czemu nie ? Przypomniała mi się szefowa z mojej dawnej pracy. Miala drugiego męża, a jej pierwszy mąż miał drugą żonę. I opowiadała mi wtedy, że obie pary bardzo się przyjaźnią. Zapraszali się na imieniny, razem chodzili na sylwestra, nie mówiąc już o uroczystościach u dorosłych dzieci.Mówiła, że rozstali się z mężem w absolutnej zgodzie - doszli do wniosku, że nie pasują do siebie i żadne nie miało do drugiej osoby żalu o rozpad. Bo i w sumie to racja? Po co się męczyć wzajemnie jak obydwoje utworzyli potem nowe, udane związki i ....mogli zostać dla siebie przyjaciółmi. Też mnie wtedy takie relacji z "byłym" dziwiły . Kto by pomyślał, że za 20 lat będę miała tak samo...? A wtedy wychodziłam za mąż...
W młodości znałam takie dwa małżeństwa,które się "zamieniły". Byli bardzo zaprzyjaźnieni ze sobą i po czasie się okazało, że on z jednej pary i ona z drugiej mają się ku sobie. Wtedy on z drugiej pary zaczął pocieszać oną z pierwszej i w efekcie nastąpiła zamiana. Dalej żyli w przyjaźni, tylko w odwrotnej konfiguracji
Dalej żyli w przyjaźni, tylko w odwrotnej konfiguracji
Prawie jak w "Modzie na sukces"...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|