|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku zestrzelono jeden z samolotów polskich niedaleko Chodyszewa w byłym powiecie Bielsk Podlaski (dzisiaj Wysokie Mazowieckie) Gdzieś w pobliskiej wiosce znaleziono nieżyjącego lotnika ze spadochronem i plecakiem. W plecaku były zdjęcia należące do poległego. Ktoś je zachował dla potomnych. W roku 1946 zdjęcia wraz z osadnikami przywędrowały do Morąga gdzie przeleżały wraz z innymi zdjęciami rodzinnymi aż do teraz. Jeżeli Aministrator pozwoli to umieszcze je tutaj i z tego miejsca można by było rozpocząć akcję poszukiwania może potomków ale pewnie krewnych zabitego (chyba lotnika). Jest pewnie wiele stron internetowych poświęconych Kampanii Wrześniowej. Są zasoby Centralnego Archiwum Wojskowego, są listy poległych. Nasze Forum będzie więc ewentualnie centralną bazą poszukiwań a jednocześnie miejscem ekspozycji zdjęć. Co wy o tym myślicie? Poniżej jedno z ośmu zdjęć znalezine przy poległym lotniku. Poległy to chyba osoba stojąca po lewej na zdjęciu. Jest ona widoczna na innych zdjęciach.
Oczywiście jestem za. Jak możesz to wrzuć pozostałe .
Masz racje, przecież to tylko 8 zdjęć. Pucior, przepraszam, że zawracałem Ci głowę. Poniżej 7 więcej zdjęć z plecaka:
Czy ze zdjęć ( munduru) wynika, że ten żołnierz z pierwszego zdjęcia jest lotnikiem?. Czy ktoś z was ma dostęp do tej książki? Olgierd Cumft i Hubert Kazimierz Kujawa, Księga lotników polskich poległych, zmarłych i zaginionych 1939-1946, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1989, wyd. I, ISBN 83-11-07329-5
Nasz lotnik zamienił sią na którymś ze zdjęć w kawalerzystę. Prawdziwa wersja może być inna niż ta, która do mnie dotarła. Warto jednak szukać nadal.
Witam link do .pdf wyżej wymienionej pozycji - http://www.marszalek.com.pl/INNE/prac03.pdf stron.281.
pozdrawiam
Mam pytanie - czy te zdjęcia są pierwszy raz skanowane i puszczone w obieg elektroniczny? Jeżeli tak to mamay do czynienia z bardzo ciekawą zagadką wymagającą szerszego upublicznienia (rozgłosu) w celu identyfikacji. Jezeli mozna mogę te fotki opublikować na Pomorskim Forum czy Marienburgu - im szesze grono je obejrzy tym większa szansa, że czegos się dowiemy. Czekam na sygnał.
Andrew, tak, te zdjęcia zostały zeskanowane pierwszy raz kilka dni temu. Napisałem do moich genealogów i do historyków.org. Tam mi powiedziano o kawalerzyście. Być może, że był pilot ale nie ma go na zdjęciach? Pytań i niejasności jest więcej. Dobry pomysł z wstawieniem tych zdjęć na inne fora ale to dopiero jutro. Dzięki za link do Księgi.
Oficerów służby stałej przenoszono do lotnictwa. Potrzebni byli inni specjaliści na pokładach samolotów. Lista oficerów przeniesionych do lotnictwa w latach 1924-45 http://www.polishairforce.pl/dolotnictwa.html
Chyba chodzi o Hodyszewo. W tym rejonie we wrześniu 1939 roku operowała SGO Narew, która dysponowała własnym lotnictwem. Z podanych na forum list poległych wynika, ze najbliżej Hodyszewa we wsi Dąbrówka (ok. 10 km ) został zestrzelony polski samolot a jego pilot Jan Kawałkowski ratując się na spadochronie został ostrzelany z niemieckiego samolotu. Cytat z forum lotniczego: „4 września kpr. Jan Kawałkowski ze 151 eskadry myśliwskiej wystartował z lotniska Biel "siódemką" na patrol. Podczas lotu napotkał niemiecki samolot (wg polskich źródeł - Dorniera Do 17), z którym wdał się w walkę. Został zestrzelony i wyskoczył z samolotu ze spadochronem. Jego P.7 spadł na zabudowania wsi Dąbrówka. Według relacji świadków (mieszkańców Dąbrówki), niemiecki samolot zawrócił i parokrotnie strzelał do wiszącego na spadochronie Polaka. Ciężko ranny w piersi Kawałkowski spadł paręset metrów od miejsca upadku jego maszyny. Pracujący w polu rolnicy dobiegli do niego i przenieśli go do domu wójta Dąbrówki. Pilot zmarł tego samego dnia, żył jeszcze kilka godzin. Miejsce i godzina walki pozwalają z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, iż oprawcą Polaka był Gefr. Alfred Warrelmann, pilot Bf 110 (Dorniery i Messerschmitty były mylone przez polskich pilotów) z jednostki I.(Z)/LG 1.” Z pozycji podanej przez mariuszemc wynika ze pilot został uznany za zaginionego.
Zadwoniłem przed chwilą do źródła i wszystko sią zgadza. Była Dąbrówka i tak pomyliłem się, powinno być Hodyszewo. Wspaniała robota i wielkie dzięki Andrew!!! Osoba, gdy czytałem Twój post , wzruszyła się bardzo. Teraz tylko trzeba odnaleźć potomków ludzi ze zdjęć.
Następne ciekawosti tym raze ze strony: http://www.rozan.hg.pl/samoloty/dzialania.php Pojawiają się nazwiska mieszkańców wioski: Działania powietrzne toczono również 4 września. Nad obszarem północnego Mazowsza działała 151 eskadra myśliwska, będąca w dyspozycji SGO "Narew", wyposażona w samoloty PZL P.-7a. Samoloty te były w 1939 roku zupełnie przestarzałe i powinny znajdować się wyłącznie w drugiej linii, w jednostkach szkoleniowych lub pomocniczych (5). W literaturze znajduje się zarówno krótka wzmianka na temat mówiąca, iż jeden P-7 zaatakował niemiecki samolot Do-17 i został zestrzelony (6), jak również szerszy opis tego zdarzenia (7). Samolot P.-7a pilotowany przez Jana Kawałkowskiego (8) wystartował z lotniska Biel (ok. 12 km na północny zachód od Małkini) na patrol bojowy. Podczas lotu napotkał niemiecki Do-17F (9), przez który został zestrzelony. Pilota uznano za zaginionego. W pamięci mieszkańców Dąbrówki zachowały się wspomnienia o wydarzeniach z początku września 1939 roku (10)10. Kilka polskich samolotów lecących w kluczu zostało zaatakowanych przez samolot niemiecki. Jeden z nich został zestrzelony, inne ratowały się ucieczką (11). Niemiec ruszył za nimi w pogoń. Z zestrzelonej maszyny wyskoczył pilot i zawisł na spadochronie. Niesterowalny samolot runął w korkociągu na zabudowania pani Banasiewskiej (obecnym właścicielem posesji jest Władysław Kaczmarczyk) rozbił się w podwórzu niszcząc stojącą kilkanaście metrów od domu szopę. Niemiecki samolot zrezygnował z pogoni za uciekającymi Polakami. Zawrócił i kilkakrotnie ostrzelał opadającego na spadochronie. Świadkiem tego "bohaterskiego wyczynu pilota Luftwaffe" była cała wieś zaalarmowana wcześniej strzelaniną. Ciężko ranny pilot (otrzymał kilka postrzałów w pierś) wylądował kilkaset metrów od miejsca upadku samolotu. Pracujący w polu ludzie przenieśli rannego do domu wójta, Bolesława Tupacza. Tomasz Matulewicz pojechał rowerem do Różana szukać dla rannego pomocy. Zamieszanie związane z przygotowaniem różańskiego przedmościa do obrony (tego dnia Niemcy dotarli pod Sieluń) utrudniło panu Matulewiczowi załatwienie sprawy - miał problemy z przejściem przez polskie posterunki. Wieczorem z koszar w Kaszewcu przysłano po rannego samochód. Niestety, nie żył już od kilku godzin. Konający pilot prosił córkę wójta, panią Janinę Tupacz o skontaktowanie się z jego najbliższymi...
W powyższym świetle można bez wątpliwości przyjąć, że samolot, który rozbił się w Dąbrówce na początku września 1939 roku to PZL P.-7a pilotowany przez kpr. J. Kawałkowskiego, ponieważ:
odległość od lotniska Biel do Dąbrówki samolot P.-7a przy prędkości ok. 300 km/godz mógł przebyć w czasie około 5 minut piloci pozostałych samolotów z klucza po powrocie na lotnisko opisali atak "Dorniera" na samolot kpr. J. Kawałkowskiego (12). Możliwe, że widzieli jak opuścił on uszkodzoną maszynę na spadochronie, dlatego pilot oficjalnie uznany jest do tej pory za zaginionego (nikt z dotychczasowych badaczy nie dotarł do świadków jego śmierci, brak również imiennej mogiły) w rejonie tym nie operowały inne polskie samoloty myśliwskie, między 5 a 6 rano 5-go września zaczęły się walki na linii Narwi w okolicach Różana. W rzeczywistości wojennej nie było więc czasu, by "przejmować się" zwłokami pilota, ich pochówkiem i imiennym oznaczeniem grobu. Prawdopodobnie pilota pochowano w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym w Różanie.
Z pierwszego zdjęcia i opisu Przaskiego, wynika, że żołnierz ten był podoficerem (kapral lub st. kapral). Za bardzo nie widać stopnia, belki zlewają się w jedną.
Niestety historia tak jak i życie czasami komplikuje się nieco. Ludzka pamięć jest zawodna i mieszka różne wydarzenia i fakty. Być może zdjęcia nie należą do pilota zestrzelonego samolotu. Znalezione zostały w pobliżu Hodyszewa w jakiejś paczce a nie plecaku. Hodyszewo jest oddalone od Dąbrówki w pobliżu Różana zbyt daleko aby mówić o tym samym wydarzeniu. Są więc zdjęcia ale nie wiemy do kogo należały. Z drugiej strony - kto wie, może jest związek?
Mam pytanie - czy osoba na tym zdjeciu, to nie jest ten sam czlowiek co na zdjeciu zamieszczonym na poczatku tego watku? Ten jest nieco grubszy, ale mimo wszystko wydaje mi sie podobny? Jesli tak, to wiem kto to jest. Jesli nie, co znacza oznaczenia na pagonach - "plecakowy" ma jakby 6 lub 9, a ten wklejony przeze mnie "12". To może być numer pułku?
Niestety, próbowałem zdjęcie dodać, ale nie wie czy to się powiedzie (powiodło). Jeśli ktoś byłby zainteresowany, proszę o poradę jak to dodać (próbowałem i w Operze, i w IE).
Pozdrawiam Qba
To nie są ci sami mężczyźni, inny kształt brwi i ust. Tak mi się wydaje.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|