|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Rozmowa SMS-owa między premierem a wicepremierem: "Lutek, czy ty ode mnie dużo SMS-ów dostajesz?" - napisał wczoraj wieczorem do ministra spraw wewnętrznych Ludwika Dorna premier Kazimierz Marcinkiewicz.Ludwik Dorn odpisał: "Jakie SMS-y? O co ci, Kazik, chodzi?". Marcinkiewicz: "Lutek, bo mnie się wydaje, że ludzie się pode mnie podszywają czasem. Pod premiera nawet się podszywają! Sprawdzisz to?". Dorn: "A co, zgubiłeś komórkę?". Marcinkiewicz: "Nie, cały czas mam ją w kieszeni! Skandal! Doprawdy nie wiem, co się dzieje!?". Ale my wiemy. Sami wysłaliśmy te SMS-y. Można bez wiedzy właściciela wysłać z jego komórki jakiegokolwiek SMS-a pod dowolny numer. Telefonów premiera i wicepremiera nigdy nie mieliśmy w ręku. Znamy tylko ich numery. W to, że SMS-y można fałszować, nie uwierzyło nam dwóch ekspertów od telefonii komórkowej, trzech rzeczników prasowych i trzech konsultantów z trzech polskich sieci komórkowych. W Biurze Obsługi Klienta sieci Era: - Dzień dobry, Piotr z tej strony, w czym mogę pomóc? - Dostaję jakieś dziwne SMS-y od znajomego. Wypisuje mi straszne rzeczy. On twierdzi, że ich nie wysyłał, a ja tu patrzę i mam. Z jego numeru ktoś wysłał do mnie SMS-a. On mówi, że trzyma komórkę cały czas przy sobie... - Może ja od razu uściślę: jeżeli pan ma informację, że z takiego numeru ten SMS przyszedł, to jest to jednoznaczna informacja, że ten numer był nadawcą takiej wiadomości. - Wie pan, co kolega napisał? "Właśnie zleciłem małe bum-bum twojego peugeota, jak się czujesz, palancie?". Ja z nim pracuję i on w życiu takiej treści by do mnie nie napisał. Czy pan mógłby mi powiedzieć, jak to się stało? - Jak to się stało? Odpowiedź jest dość oczywista, widocznie z tego telefonu ktoś takiego SMS-a wysłał. Ponieważ w telefonii komórkowej, inaczej niż w stacjonarnej, nie jest możliwe, że się ktoś podepnie pod numer, nie ma po prostu takiej możliwości. My jesteśmy tak zabezpieczeni, że to nie uda się nikomu, kto nie będzie posiadał odpowiednich urządzeń i odpowiedniej wiedzy technicznej. Więc może pański kolega choć na chwilę ten telefon udostępnił i wtedy ktoś takiego SMS-a wysłał? - Aha... uważa pan, że kolega próbuje mnie teraz zwodzić? - Może to być po prostu taki żart. W praktyce technicznie nie jest to możliwe, żeby się można było podpiąć pod jakiś numer.
SMS: Stresujące Małżeńskie Sytuacje Ewie z Łodzi na dźwięk SMS-a skóra cierpnie na plecach. Po sześciu latach małżeństwa złożyła pozew rozwodowy. W grudniu ubiegłego roku jej mąż zostawił swoją komórkę na lodówce i poszedł do piwnicy. Ewa przeczytała: "Jesteś cudownym facetem. Było mi wczoraj z tobą bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać jutra". Telefon zaniosła do sądu. - Upowszechnienie wiadomości SMS sprawiło, że coraz częściej wykorzystuje się je w sądzie jako dowody - mówi Jerzy Paszkowski, przewodniczący IV wydziału cywilnego warszawskiego sądu. Z szacunkowych obliczeń wynika, że SMS-y stanowią dowód w co trzeciej sprawie rozwodowej w Polsce. "Wczoraj dałeś mi mnóstwo rozkoszy. Czekam na następną noc" - napisała do mnie Kasia z "Gazety Stołecznej". Zdenerwowałem się, bo nie znam Kasi zbyt dobrze. Ona twierdzi, że żadnego SMS-a do mnie nie wysłała. By wyjaśnić sprawę, zadzwoniłem do Centrum Obsługi Klienta sieci Plus GSM. - Dzień dobry, czy wy jakieś żarty robicie w tej sieci? Wczoraj dostałem SMS-a! Przez pana firmę całe moje małżeństwo się zniszczy! Dostałem go od koleżanki. Takiego miłosnego. A ja z tą koleżanką w życiu nic wspólnego nie miałem. Czytała tego SMS-a moja dziewczyna. Czy pan mógłby mi wytłumaczyć, co do cholery się dzieje? - ...No wie pan, my ani nie wysyłamy SMS- -ów automatycznie, ani nie ingerujemy w ich prywatność, nawet nie mamy do nich wglądu. - No to jak to się stało, że ja dostałem z numeru Plusa? A ta osoba mówi, że nic takiego do mnie nie wysyłała. Mówi, że miała telefon cały czas przy sobie. - Nie mamy możliwości, podając się za kogokolwiek, wysłać jakiegokolwiek SMS-a. Jest to technicznie niemożliwe. - Wy jak wy, może ktoś inny ma taką możliwość. Czy jakieś zabezpieczenia macie? - SMS od momentu jego wysłania do momentu otrzymania na drugiej komórce jest szyfrowany, jest zabezpieczony. Nikt nie ma w treść tego SMS-a wglądu. My nie przechowujemy, nie czytamy. Nie ma takiej opcji. - No dobrze, ale czy jest możliwość, że ktoś się tam włamuje? Ja mam teraz naprawdę poważny problem, chyba sam pan to rozumie. - Rozumiem i przykro mi, że tak to wygląda. Niestety no, sam telefon też tego SMS-a nie wysłał... Nie ma możliwości, by podać się za kogoś i wyświetlić inny numer telefonu. - A jacyś hakerzy mogli się włamać? Jak to jest możliwe, że mam z numeru tej Kasi takiego SMS-a? - Jest to możliwe tylko i wyłącznie w takiej sytuacji, gdy z jej numeru jest wysłany taki SMS. Może pan złożyć reklamację. - A czy mogę przez telefon złożyć taką reklamację? - Nie. Pisemnie, najlepiej mailem. - To ja to złożę. Kiedy będę wiedział? - W ciągu 30 dni. - Za 30 dni to ja nie będę miał dziewczyny. - Dziękuję za rozmowę, życzę spokojnego dnia.
SMS: Służby Mogą Szukać Pewnego spokojnego dnia pod koniec ubiegłego roku spotkałem się na stacji benzynowej w Krakowie z trzema studentami informatyki. Działają na granicy prawa, więc poprosili o zachowanie anonimowości. Kazali mi się nazywać v3cT4, imlmpe i fiercjernajem. - Jak ci opowiem, co możesz zrobić z SMS-em, przestaniesz wierzyć w to, co widzisz - zaczął v3cT4. - Mamy stronkę internetową, która pozwala podszywać się pod kogokolwiek przy pomocy SMS-ów. Gdy przeczytali artykuł o bezrobotnym skazanym za wysłanie SMS-a z pogróżkami, zaczęli się zastanawiać, czy ktoś mógł go wrobić. Zdecydowali się ze mną spotkać, bo uważają, że ludzie zbyt często wierzą w to, co widzą. - Na Zachodzie działa kilka płatnych stron, które oferują internautom możliwość podszywania się pod obce numery telefonów, ale nasza strona ma nad nimi przewagę - tłumaczy imlmpe. - Użytkownik zostawia na niej mniej śladów. Żadnych numerów karty kredytowej, adresów, maili. Dodatkowo można poczarować, łącząc się przez serwer Proxy. Połączenie może być wtedy przekierowywane przez kolejne serwery. Zwykle robi się tak, żeby serwery stały w krajach, które mają napięte stosunki dyplomatyczne. Sygnał biegnie na przykład z Izraela do Palestyny albo z USA do Korei Północnej. Współpraca policji jest wtedy, delikatnie mówiąc, ograniczona. - Po co to robicie? - pytam. - Żeby sprawdzić w praktyce, ile się już nauczyliśmy. Żeby ludzie dokładniej przyglądali się swoim wiadomościom. Przyglądam się więc, bo właśnie dostaję SMS-a: "Przegiąłeś. Pożałujesz. Ten durny łeb ci wkrótce spadnie!". W polu nadawcy widnieje numer mojego kolegi Jacka. Jacek oczywiście zapewnia, że nie wysyłał do mnie tego SMS-a. Wierzę mu, ale na wszelki wypadek telefonuję do Centrum Obsługi Klienta sieci Orange. - Czy jest możliwe, żeby ktoś się podszył pod numer kolegi? - Ewentualnie jeśli kolega zostawił telefon gdzieś na chwilę. - Nie, on miał ten telefon w kieszeni. - Ale wie pan, różnie może być. Może tylko na chwilę być zostawiony i ktoś może wziąć i wysłać takiego SMS-a. - Wie pani, on siedział wczoraj wieczorem, coś pisał przed komputerem i miał ten telefon przy sobie. Chyba że on mnie oszukuje? - No, ale to też można nie pamiętać. Taki szczegół na przykład, że się wyszło do toalety. - No i myśli pani, że ktoś wtargnął do niego do domu i wysłał tego SMS-a? - Noo, proszę pana, ja nie wiem. - Ale to z sieci Orange został ten SMS wysłany i ja dzwonię do państwa, żeby zapytać, czy ta wasza sieć jest na tyle bezpieczna, na tyle szczelna, że nie da się w niej podszywać pod kogoś, czy się da? - Trudno mi powiedzieć. Proszę poczekać, skonsultuję się. (po chwili) - Halo? Dziękuję za czas oczekiwania. Mam takie informacje, że nie ma takiej możliwości, żeby się pod kogoś podszyć.
SMS: Sąd Musiał Skazać - Wiadomość tekstowa to wystarczający dowód, by wszcząć postępowanie karne - mówi asesor Marcin Jachimowicz prowadzący dochodzenie w sprawie grożenia śmiercią Krystynie P. ze Świebodzina. - Odczytana przez prokuratora lub funkcjonariusza policji treść musi zostać wiernie odzwierciedlona w dokumencie procesowym. W tym przypadku w protokole oględzin telefonu komórkowego. W maju ubiegłego roku Krystyna P. spotkała się na komendzie policji w Świebodzinie ze starszym posterunkowym Wojciechem Mokrym. Pokazała mu trzy SMS-y zapisane w skrzynce odbiorczej swojego telefonu. Pierwszą wiadomość wysłano z numeru Andrzeja - męża, z którym się rozwodzi: "Ja już k... długo nie wytrzymam tego, ja ci k... szmato, dziwko mam dać alimenty? Prędzej zdechniesz, jak je dostaniesz" (28 kwietnia 2005 r., godz. 22.21). Druga wiadomość, również od męża: "Ja cię k... wykończę, wylądujesz na wysypisku śmieci, ja wracam, bo to jest moje mieszkanie, zrozumiano, mam argument na ciebie, nie wywiniesz się z niego zdziro" (1 maja 2005 r., godz. 20.44). Trzecia wiadomość została wysłana z numeru Jerzego S., kolegi męża: "Kryśka, nie interesuje mnie twoja przechowalnia alfonsów i z kim się puszczasz, ale przegięłaś. Pożałujesz, twój durny łeb ci wkrótce spadnie" (27 kwietnia 2005 r., godz. 10.51). Sąd Rejonowy w Świebodzinie uznał Jerzego S. za winnego grożenia za pośrednictwem SMS-a Krystynie P. pozbawieniem życia poprzez urwanie głowy i skazał go na karę grzywny. Jerzy S.: - Rzeczywiście wysłałem do niej wtedy SMS-a. Tyle że treść była inna! Nie pisałem do niej na pewno żadnych gróźb. Jeszcze mi się w głowie nie poprzewracało. Billingi, których zażądał prokurator Jachimowicz, potwierdziły wysłanie SMS-a z numeru Jerzego S. Ale nie potwierdzają SMS-ów wysłanych z numeru męża Krystyny - pana Andrzeja. Andrzej P.: - Podrobiła te wiadomości, żeby pogrążyć mnie i Jurka. Złożyłem w tej sprawie nawet doniesienie do prokuratury, ale już umorzyli śledztwo. Kluczową rolę w sprawie pana S. odegrała ekspertyza, którą wydał operator sieci komórkowej Plus GSM: „SMS, który w momencie przyjścia zostaje zapisany w folderze »wiadomości odebrane «, nie może być modyfikowany co do swej zawartości zapisanej w tym folderze środkami dostępnymi dla niewyspecjalizowanego abonenta. Nie są nam znane inne możliwości, nawet z użyciem specjalnej aparatury, dokonania modyfikacji i zmiany zawartości SMS zapisanych w folderze wiadomości otrzymanych”. SMS: Sekret Małej Skrzynki - Zmienić treść? Żaden problem - wzrusza ramionami v3cT4. - Zmienić datę? Godzinę? Nadawcę? Co jeszcze mam zmienić? Mogę ci zrobić SMS-a z datą wysłania 1 stycznia 2008 r. Daj mi swój telefon i kabel do połączenia z komputerem. To będzie nasz cały "sprzęt specjalistyczny". Pokażemy tym ekspertom, jakie to trudne. Jeżeli napisali, że to niemożliwe, możemy ich ugotować w sosie własnym. Oto przepis. Składniki: jeden telefon komórkowy, jedna karta SIM dowolnego operatora, komputer i kabel pozwalający na połączenie go z telefonem, jeden student, najlepiej technicznego kierunku. Koszt: około 5 zł (tyle kosztuje starter - najtańsza prepaidowa karta SIM) Krok pierwszy - zaczepny: Zaopatrzeni w świeży starter i telefon komórkowy wysyłamy do wybranego eksperta SMS-a o "zaczepnej treści". Ja, idąc po linii najmniejszego oporu, wysyłam do pani rzecznik Plus GSM Elżbiety Ptaszyńskiej-Sadowskiej SMS-a o treści: "Nie dostałem jeszcze od pani odpowiedzi na moje pytania". Po pięciu minutach pani rzecznik odpisuje: "Wysłałam 5 minut temu". W billingu pani rzecznik pozostanie ślad po wysłanym SMS-ie. Krok drugi, techniczny: Telefon z SMS-em od pani rzecznik zapisanym w pamięci karty SIM podłączamy do komputera. Zgrywamy na dysk zawartość telefonu i karty SIM. Za pomocą specjalnego programu (dostępnego bezpłatnie w internecie) wyświetlamy treść wiadomości ze skrzynki odbiorczej. Znając podstawy kodu szesnastkowego, znajdujemy w pamięci karty SIM treść SMS-a pani rzecznik i zmieniamy ją w dowolny sposób. Zmienione dane wczytujemy z powrotem do telefonu. Z brakami w podstawach kodu szesnastkowego poradziłem sobie z pomocą znajomego v3cT4. Niewinnego SMS-a od pani rzecznik zmienił mi na: "Wojtek, nie interesuje mnie twoja przechowalnia alfonsów i z kim się puszczasz, ale przegiąłeś. Pożałujesz, twój durny łeb ci wkrótce spadnie". Mógłbym teraz pójść z telefonem na policję. Wiadomość zostałaby odczytana przez policjanta i wpisana do protokołu oględzin mojego telefonu. Prokurator zażądałby od Plus GSM billingu pani rzecznik. Będzie w nim ślad po prawdziwym SMS-ie wysłanym do mnie przez panią rzecznik. Gdyby sprawa trafiła do sądu, przedstawiłbym mu ekspertyzę z Plus GSM: "Nie są nam znane możliwości, nawet z użyciem specjalnej aparatury, dokonania modyfikacji i zmiany zawartości SMS". SMS: Służby Mogą Spoglądać Nadzieje na dotarcie do prawdziwej treści swojego SMS-a pani rzecznik rozwiewa sama: "Treść wiadomości nie jest rejestrowana" - pisze do mnie w mailu (tym, o którego wysłaniu pięć minut temu poinformowała mnie SMS-em). - Operatorzy nie mają możliwości sprawdzenia treści wysłanych SMS-ów - wyjaśnia to Marcin Gruszka, pracownik biura prasowego sieci Orange. - Ogranicza nas w tym miejscu art. 159 pkt 2 prawa telekomunikacyjnego. Zakazuje on przechowywania treści objętych tajemnicą. Prawo telekomunikacyjne nakłada na nas jedynie obowiązek przechowywania billingów. To samo prawo telekomunikacyjne wprowadza jednak również obowiązek współpracy ze służbami specjalnymi. - W szczególnych okolicznościach można podglądać treść SMS--ów wysyłanych przez przestępców - usłyszałem poufnie od pracownika jednej z sieci komórkowych. - Jest również możliwe, choć to trudne i kosztowne, odtworzenie treści SMS--ów, które były wysyłane w przeszłości. Dzieje się tak na wniosek prokuratury lub ministra spraw wewnętrznych i tylko w wypadku śledztw o wadze państwowej. W przypadku zwykłych procesów cywilnych czy karnych takiej możliwości nie ma. W orzecznictwie polskich sądów próżno szukać wyroków za podszywanie się pod kogoś za pomocą SMS-ów. Z technicznego punku widzenia wysyłanie fałszywych SMS-ów można wrzucić do tego samego worka co przestępstwa internetowe. Art. 287 par. 1 kodeksu karnego: "Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub wyrządzenia innej osobie szkody, bez upoważnienia wpływa na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przesyłanie informacji lub zmienia, usuwa lub wprowadza nowy zapis na komputerowym nośniku informacji, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w ciągu dwóch ostatnich lat liczba tego rodzaju przestępstw wzrosła trzyipółkrotnie. W Stanach Zjednoczonych, Australii i Kanadzie działa już kilkanaście stron internetowych umożliwiających użytkownikom wysyłanie fałszywych SMS-ów za pieniądze. Bardziej dociekliwi znajdą w internecie darmowe programy. Internetowe formularze na tych stronach pozwalają wpisać w polu "nadawca" jedenastoelementowej kombinacji liter lub cyfr. Wysyłanie fałszywych SMS-ów stało się możliwe po tym, jak operatorzy komórkowi połączyli naziemne sieci komórkowe z internetem. Piętą achillesową systemu okazały się bramki internetowe. Hakerom udało się dzięki nim złamać tzw. protokół tunelowy. To on odpowiada za połączenie telefonu z internetem. W Asian School of Cyber Laws w Indiach przeprowadzono serię eksperymentów, wysyłając SMS-y bez wiedzy użytkowników pomiędzy Indiami, innymi krajami azjatyckimi i Afryką. - Zdecydowaliśmy się na eksperyment, bo niebezpieczeństwo jest naszym zdaniem duże - opowiada Rohas Nagpal, rektor szkoły, na stronie internetowej "India Times". - Słyszałem o historii kobiety, do której złodzieje wysłali SMS-a z numeru jej męża: "Mam poważne kłopoty. Potrzeba mi dużo pieniędzy". Poprosił, żeby mu je przyniosła. Gdy tylko wyszła z domu, od razu została przez nich obrabowana. Pierwsi oszuści pojawili się również w Polsce. Codziennie od kilku do kilkudzie-sięciu klientów zgłasza operatorom komór-kowym próby wyłudzenia od nich pieniędzy. Oszuści piszą w SMS-ach np. "Wygrałeś główną nagrodę w naszym konkursie! By uzyskać dalsze informacje, wyślij pod numer 71... specjalny kod 502...". Kiedy ofiara połknie haczyk i wyśle SMS-a, doładuje złodziejowi konto pre-paid. Fałszywe SMS-y wysyła się poprzez centra wiadomości rozsiane na całym świecie. Operatorzy muszą przyjmować wiadomości z zagranicznych centrów wiadomości. - To tak, jakby spotkać nieznajomego. Puka do domu i mówi, że ma dla nas ważną wiadomość. Trudno zatrzasnąć mu drzwi przed nosem - uśmiecha się v3cT4. - Wątpię, by coś dało się z tym zrobić. Nie zamyka się w mieście ulic, bo jechał po nich kiedyś przestępca.
SMS: Słuchaj, Mam Sprawę Dzisiaj o 8 rano minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn otrzyma od premiera Marcinkiewicza SMS-a: "Kaziu! Duży Format drukuje treść naszych SMS-ów, między innymi tego! Pozdrawiam, Lutek". Po chwili premier napisze do ministra Dorna: "Lutek, da się coś z tym zrobić?". PS Na komórki polityków dotarła też wiadomość: "Proszę się nie niepokoić. Wysłaliśmy te wiadomości, żeby pokazać, że niebezpieczeństwo fałszywych SMS-ów dotyczy także najwyższych władz państwowych"
http://serwisy.gazeta.pl/...html?as=1&ias=6
O kurde dlugie strasznie jak ktos przeczyta to niech napisze czy fajne i czy warto tracic swoj czas
smutne...
[ Dodano: 2006-03-08, 11:45 ]
coz moge powiedziec na ten temat...cytujac kabaret Mumio: "dupa, dupa, dupa"...nie wierze w to
To nie jest jakiś tam fakt czy inny tabloid, tylko gazeta wyborcza, a oni raczej nie zmyślają bajek, chyba że w prima aprillis, ale jeszcze trochę jest do 1 kwietnia.
wyborcza nie jest dla mnie autorytetem...soooo...
przy takiej technice jaka jest dzisiaj uważam że jest to do zrealizowania
tak samo jak amerykanie sa wstanie Cie namierzyc i powiedziec, co masz w zoladku
to już do tego doszło że wiedzą co mam w brzuchu ?
skoro mozna wysylac z czyjejs komorki esy nie dotykajac jej...to czy nie mozna powiedziec, co ktos ma w zoladku?
mozna , wystarczy zapytac
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|