|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
TRAFALGAR Ostatnią bitwą Santisimy Trinidad była bitwa pod TRAFALGAREM 21 października 1805 roku.
Surrender of the Santissima Trinidad to Neptune, the Battle of Trafalgar, 3Pm, 21st October 1805 - Lieutenant Robert Strickland Thomas
Fragment obrazu z Santisima Trinidad w centrum
Dzięki uprzejmości Tomka Aleksińskiego (znanej postaci w świecie modelarskim) zapoznałem się z artykułem z czasopisma Morza, Statki i Okręty nr 5 / 1998 pt. "SANTISIMA TRINIDAD NAJWIĘKSZY OKRĘT BITWY POD TRAFALGAR autorstwa Krzysztofa Gerlacha.
Krzysztof Gerlach napisał: "OSTATNIA WALKA Santisima Trinidad wszedł w skład eskadry głównodowodzącego Połączonej Floty i po zmianie kursu na północno-wschodni (N.N.E.) płynął tuż przed Bucentaure wiceadm. Pierre'a Villeneuve'a. Gdy angielskie kolumny zbliżały się by przeciąć szyk zespołu francusko-hiszpańskiego, Santisima Trinidad strzelał do Victory Nelsona. Kiedy flagowiec brytyjskiego admirała przedarł się za rufę Bucentaure, toczył krwawą walkę głównie z ustawionym wzdłuż sterburty Redoutable, ale jego lewoburtowe działa przeczesywały także Santisima Trinidad z odległości około 500 jardów. Potem ciężar walki z hiszpańskim olbrzymem wzięły na siebie 98-działowe Temeraine (na krótko) i Neptune. Z drugiej burty do Santisima Trinidad strzelał najpierw Leviathan, a potem Conqueror. Od dziobu ustawił się mały, 64-działowy liniowiec Africa. Niewątpliwie Santisima Trinidad wywierał silne wrażenie. Jak poetycko pisze Anthony Deane: Ze swym kadłubem lśniącym cynobrem i bielą oraz ze wspaniałą białą figurą galionową sterczącą ponad dziobem , wybijał się z reszty floty niczym latarnia morska. Otoczony pierścieniem wrogów, hiszpański okręt próbował się wyrwać przez zwiększenie powierzchni żagli, zwłaszcza że 20 minut wcześniej opuścił banderę flagowy Bucentaure. Jednak niezwykle skuteczny ogień z Neptune zwalił na Santisima Trinidad grotmaszt i bezanmaszt. W siedem minut później również z fokmasztu pozostał tylko kikut. Przez następne kilka godzin wielki liniowiec kołysał się bezradnie na falach, nie strzelając do nikogo, ale też i przez prawie nikogo nie niepokojony. Oczywiście formułowanie na tej podstawie jakichkolwiek teorii o obawach Anglików przed zajęciem "budzącego postrach" okrętu byłoby śmieszne. Po prostu najpierw musieli zająć się jednostkami jeszcze walczącymi, potem własnymi uszkodzeniami, a kłopotanie się o okręty pobite można było zostawić na koniec. Ostatecznie Santisima Trinidad, który utracił 205 zabitych i 108 rannych, czyli prawie jedną trzecią załogi (wśród poważnie rannych byli kontradmirał Cisneros i brygadier Uriarte), poddał się liniowcowi Prince i został przez niego wzięty na hol.
Anglikom nie dane było doprowadzić do portu swego najbardziej pożądanego pryzu. W gwałtownym sztormie, który rozszalał się bezpośrednio po bitwie, utracili większość zdobytych okrętów Połączonej Floty, ponieważ cały wysiłek musieli skierować na ratowanie własnych ciężko uszkodzonych jednostek. Wiceadmirał Collingwood (który po śmierci Nelsona przejął dowództwo floty brytyjskiej pod Trafalgarem), nakazał kapitanom liniowców Prince i Neptune zabrać wszystkich ludzi z pokładu Santisima Trinidad i zatopić dumny okręt 23 października 1805 roku."
I kilka scenek z bitwy (wyd. Osprey):
fragment Trafalgar - Auguste Mayer (1805-1890). Olej na płótnie, 105 cm x 162 cm
Bitwa koło Przylądka Św. Wincentego 14 lutego 1797 roku doszło do bitwy na południowy zachód od Przylądka Świętego Wincentego.
Bitwa koło Przylądka Św. Wincentego, mal.: Robert Cleveley.
Krzysztof Gerlach napisał: "PIERWSZA PORAŻKA Na początku 1797 roku doszło do kolejnej próby realizacji wiecznego marzenia Francuzów - połączenia ich floty z hiszpańską, wywalczenia chwilowej przewagi na wodach kanału La Manche i wysadzenia silnego desantu na Wyspach Brytyjskich. Jak niemal wszystkie poprzednie (i jak wszystkie następne) zakończyła się ona fiaskiem właściwie jeszcze przed rozpoczęciem. Tym razem zawinili Hiszpanie, którym wcale się nie śpieszyło do wizyty na wodach Irlandii, pamiętających ich straszne straty w czasie tragicznego odwrotu Niezwyciężonej Armady w 1588 roku. Mieli własne wybrzeża do obrony i nie chcieli ich wystawiać na ataki stacjonującej u ujścia Tagu eskadry brytyjskiej admirała Johna Jervisa. Wprawdzie naciski z Paryża zmusiły skoncentrowaną na Morzu Śródziemnym hiszpańską flotę do opuszczenia Kartageny na przełomie stycznia i lutego 1797 roku oraz przepłynięcia Cieśniny Gibraltarskiej, ale dalsza droga Hiszpanów tylko teoretycznie wiodła do wyznaczonego za punkt zborny Brestu. W rzeczywistości osłaniali oni płynący z Malagi do Kadyksu niezwykle wartościowy konwój, złożony z czterech wielkich handlowców załadowanych rtęcią. Kiedy silne wiatry koło Gibraltaru wypchnęły ich daleko na Atlantyk, hiszpański admirał skierował się – zgodnie ze swoim, a nie Francuzów, interesem – właśnie do Kadyksu i stąd wcale nie płynął na północ (jak mogłoby się wydawać i jak się czasem błędnie pisze), lecz na wschód, kiedy natknął się nieoczekiwanie na Brytyjczyków 14 lutego 1797 roku. Ruchy Hiszpanów nie były tajemnicą dla admirała Jervisa. Zaatakował on prawie dwukrotnie liczniejszego przeciwnika nieco na południowy zachód od Przylądka Świętego Wincentego. Doszło do słynnej bitwy, wielokrotnie opisywanej (nota bene niesamowitą ilością błędów, przeinaczeń i zwykłych zmyśleń) na łamach książek i pism morskich (w tym „Morza”), stąd tu ograniczymy się wyłącznie do udziału w niej liniowca Santisima Trinidad. A był to udział niebagatelny!
Przede wszystkim interesujący nas okręt pełnił rolę flagowca hiszpańskiej floty. Na jego grotmaszcie powiewała znowu flaga admirała Cordoby, co zmyliło komandora Kosiarza, twierdzącego, że Hiszpanami dowodził w tej bitwie Ludwik de Cordoba. Błąd ten powtarzają czasem inne opracowania, np. „Mała Encyklopedia Wojskowa”. W rzeczywistości admirał Luis de Cordoba * zmarł już w 1796 roku, a tym razem na pokładzie słynnego żaglowca znajdował się wiceadmirał Jose de Cordoba y Ramos (1746-1809), nie należący – na nieszczęście dla Hiszpanów – do ich elity dowódczej. Santisima Trinidad znalazł się w samym centrum walki i był pierwszym okrętem zaatakowanym z bliska przez komodora Nelsona. W zaciętym pojedynku zarówno Captain jak Santisima Trinidad odniosły ciężkie uszkodzenia i straciły wielu ludzi. Podobno tylko śmiały manewr 27-letniego kapitana Valdeza uratował hiszpańskiego olbrzyma od zdobycia go już w tej fazie walki. W żadnym razie nie oznaczało to wyjścia z zamętu bitewnego, ponieważ zbliżały się następne liniowce brytyjskie. Szczególnie Excellent dowodzony przez przyszłego zastępcę Nelsona w bitwie pod Trafalgarem, komandora Collingwooda, przyczynili Hiszpanom dalszych strat. W sumie Santisima Trinidad znajdował się kolejno pod ogniem aż czterech jednostek floty Jervisa i walczył niezwykle dzielnie. Podwładnym Cordoby nie brakowało odwagi, lecz nie umieli ze sobą współdziałać. Chociaż do nagminnie powtarzanych mitów bitwy pod Przylądkiem Św. Wincentego należy rzekomo przełomowe znaczenie dla zerwania z taktyką liniową, to w rzeczywistości dowiodła ona po raz kolejny wartości takiego szyku, dzięki któremu angielskie okręty mogły wykorzystywać wszystkie swoje działa i wzajemnie się wspierać, a hiszpańskie, żeglujące w bezładnym roju, zasłaniały sobie pola ostrzału i nawet, od czasu do czasu, trafiały we własnych towarzyszy. Słynący z bezwzględnego atakowania przeciwnika przy dowolnym stosunku sił, komandor James Saumarez, dowodzący 74-działowcem Orion, był ostatnim, który zmierzył się z Santisima Trinidad. Wcześniej brytyjski dowódca zmusił do poddania się inny hiszpański trójpokładowiec, Salvador del Mundo, a teraz jego atak z bliskiej odległości przesądził, choć na krótko, los nieprzyjacielskiego flagowca. Santisima Trinidad, całkowicie pozbawiony zdolności manewrowania wskutek utraty w kolejnych starciach wszystkich masztów również się poddał. A jednak nie został obsadzony przez Anglików i później odpłynął do Hiszpanii." ------------------------------ *) Luis de Córdova y Córdova (1706-1796)
Nelson odbiera poddanie się okrętu "San José". Mal.: Daniel Orme
Cdn. (być może )
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|