|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Mówimy "tu" o niepełnosprawności, a nawet śmierci powstałych w sytuacjach gdy wyobrażnia spała lub opuściła, albo osoby, biorące udział w powstawaniu "tych" nieszczęść nie mieli jej nigdy...
Skaczą do płytkiej wody trzeźwi lub zamroczeni alkoholem...
Ale jak to zrobić, aby ci ludzie bez wyobraźni, (ja na nich mówię bezmózgowcy) wreszcie przejrzeli na oczy i aby ta wyobraźnia w ich mózgach zadziałała?
Moja teoria na temat bezmyślności: "tej osobie wylew nie grozi, przecież nie ma mózgu".
Co można Głosić apele i pokazywać następstwa (z uporem maniaka).
Ciężka sprawa ... Na każdym kroku spotykamy się z brakiem wyobraźni, który w mniejszym lub większym stopniu zagraża nie tylko samemu człowiekowi jej pozbawionemu ale co gorsza innym. Począwszy od takich prozaicznych jak podrzucanie śmieci gdzie popadnie skończywszy na pozostawianiu dzieci bez opieki czy wsiadaniu za kierownicę po pijanemu. Skutki bywają niestety przerażające
Prawda (niestety)...
Tak się zastanawiam, czy na taką "płytką wyobraźnię" wogóle jest jakieś lekarstwo...??? Nie chciałabym być źle zrozumiana, ale takich, którzy na własne życzenie stają się kalekami, nie jest mi żal. Ale podkreślam : NA WŁASNE ŻYCZENIE. Wtedy współczuję rodzinie takiej osoby, bo zdaję sobie sprawę jak bardzo cierpią najbliżsi. Jednak nie potrafię współczuć takiemu delikwentowi, który z własnej głupoty, pomimo ostrzeżeń, ryzykował zdrowie (i życie) , nie tylko swoje często, żeby sobie podnieść adrenalinę. No to sobie podniósł.... Wybaczcie, ale nigdy nie zrozumiem rozrywek ekstremalnych. Może jestem stara, wapniaczka, cienias i...niech kto zwie jak chce, ale dla mnie własne zdrowie i życie jest ważniejsze od takich emocji.
Ostatnio znajomi śmieli się, że ode mnie do Poznania jedziemy 4-4,5 godziny, podczas gdy oni tą trasę pokonują w dwie z kawałkiem. I że pewnie ten mój kierowca to frajer co się boi drogi. A ja uważam inaczej. Chcę się na drodze czuć bezpiecznie i dojechać w całości. Zresztą szkoda nam wyrzucać pieniędzy na mandaty, bo fotoradary stoją co chwilę. A poza tym - czy to wyścigi ???
Lekarstwo Jedynie środek zapobiegawczy - Akcje, pakaty, edukacja, ...
Chcę się na drodze czuć bezpiecznie i dojechać w całości. Zresztą szkoda nam wyrzucać pieniędzy na mandaty, bo fotoradary stoją co chwilę. A poza tym - czy to wyścigi ???
Wyjęłaś mi z ust Zulu.
Tak się zastanawiam, czy na taką "płytką wyobraźnię" wogóle jest jakieś lekarstwo...??? Nie chciałabym być źle zrozumiana, ale takich, którzy na własne życzenie stają się kalekami, nie jest mi żal. Ale podkreślam : NA WŁASNE ŻYCZENIE. Wtedy współczuję rodzinie takiej osoby, bo zdaję sobie sprawę jak bardzo cierpią najbliżsi. Jednak nie potrafię współczuć takiemu delikwentowi, który z własnej głupoty, pomimo ostrzeżeń, ryzykował zdrowie (i życie) , nie tylko swoje często, żeby sobie podnieść adrenalinę.
Problem jest w tym, ze wiekszosc tych ktorzy wlasnie tak bezmyslenie skacza do tej wody to nastolatkowie lub bardzo mlodzi dorosli, ktorych kora przedczolowa mozgu (prefrontal cortex) nie jest jescze do konca rozwinieta. Ta czesc mozgu jest odpowiedzialna miedzy innymi za swiadomosc konsekwencji swoich czynow i jest regionem ktory osiaga swoja 'dojrzalosc' najpozniej (ok 25 roku zycia). To wlasnie z powodu nie rozwinietej kory przedczolowej male dzieci robia akrobacje na trzepakach etc. na ktore wiekszosc doroslych by sie nie odwazyla. Wiec nie do konca jest to na wlasne zyczenie, bo taki czlowiek w tej chwili nie rozumie ze to moze sie stac jemu- "te rzeczy dzieja sie innym, ale nie mnie". Dlatego wlasnie mlodzi ludzie potrzebuja wsparcia ze strony rodzicow dosc dlugo. Chociaz 'formalnie' sa juz dorosli po 18tce to czesto nie sa w stanie podjac optymalnej decyzji sami, bo nie do konca potrafia przewidziec konsekwencji.
W mozgu zanim rowina sie osrodki "odpowiedzialnosci" i przewidywania konsewkencji, osrodki odpowiedzialne za odczuwanie i poszukiwanie przyjemnosci sa juz bardzo dobrze rozwiniete. Dlatego wlasnie nastolatkowie poszukuja tej przyjemnosci ( z reszta jak i my dorosli- dazymy do szczescia- przyjemnosci w naszym zyciu tylko mamy juz reszte mozgu rozwinieta na tyle zeby zrozumiec ze niekiedy to co na krotka mete jest przyjemne moze byc katastrofa na dluzsza mete). Dlatego nie mozna oczekiwac od nastolatkow zbyt racjonalnych decyzji w kazdej sytuacji bo to tak jak kazac 6 miesiecznemu dziecku biegac w maratonie.
Platy czolowe mozgu sa tez odpowiedzialne za odczuwanie empatii- to tez wlasnie fakt ze u nastolatka sa nie do konca rozwiniete powoduje ze nie zawsze sa w stanie wyciagnac moral z nieszczesc innych- bo nie potrafia tego poczuc na sobie. Moga tez nie byc w stanie wyobrazic sobie tego co beda czuli ich bliscy jesli cos by sie im stalo, ale przede wszystkim nie zdaja sobie sprawy ze w ogole cos sie im moze stac. Dlatego wlasnie tak trudno jest do nich dotrzec i doroslych to frustruje, ze oni nie 'mysla' i nie widza tego co powinni, ale to przychodzi z czasem.
Nie pisze tego aby przedstawic zloty srodek zapobiegawczy tylko dlatego zeby pokazac sytuacje z drugiej strony. Kazde zachowanie ma swoja przyczyne- lacznie z "bezmyslnoscia".
Wczoraj był w TV program o nastolatce, która straciła ręce i nogę, bo... weszła na słup z prądem. Po co? Sama przyznała, że z głupoty. Jak daleko posunięta musi być ta głupota, żeby zrobić coś takiego?
http://www.dziennik.pl/wy...na_glupote.html
Oglądałam ten reportaż . Bardzo smutne . Ale mnie wciąż się "nóż w kieszeni otwiera" jak patrzę na taka głupotę. Shameika ma rację o tej konstrukcji psychicznej młodych, jako przyczynę beztroskich i bezsensownych zachowań, ale tez uważam, że i po części to wina rodziców, że nie rozmawiają na takie tematy z dziećmi. W większości kończy się na "zobacz!- jak tak będziesz robił to tak ci się stanie !". A to trzeba rozmawiać...Uczyć przewidywania następstw pewnych zachowań. Pewnie. Wszystkiego nie sposób przewidzieć. Młodzież ma tak przedziwne pomysły, że dorosłym się w głowie nie mieści. Ale mimo wszystko - powinniśmy ROZMAWIAĆ, a nie tylko pouczać i moralizować. Sama wiem, że rodzicie najlepiej lubią tekst "a nie mówiłam?". I wiem jak to wkurza dzieci . Dlatego lepiej zamiast takich pouczeń poprostu poruszać takie tematy przy każdej okazji. Napewno coś w tych młodych głowach zostanie z takich rozmów. A samo pouczanie kończy się na : "zrobię mamie na złość-odmrożę sobie uszy".
Tyle, że czasem takie gadanie biorą sobie do serca jako zrzędzenie. A, bo gada, gada, gada. Przesaaaaaaaadza.
A to trzeba rozmawiać...Uczyć przewidywania następstw pewnych zachowań.
Łatwo powiedzieć...Często z takich wiecznych rozmów efekt jest tylko jeden: postrzępiony język. Psychologowie też są takiego zdania, a to tylko kropla w oceanie... Ze mną raczej nikt nie rozmawiał, ale jak to się mówi miałam swój rozum i jeśli komuś zdradzę, że nie robiłam żadnych głupich rzeczy jakoś nie mogą uwierzyć. Ale ja nie żałuję i mam to gdzieś, że nie sprobowałam tego, czy owego jest mi z tym bardzo dobrze!
Pewnie że nasze gadanie jest odbierane przez dzieci jako marudzenie, ale myślę, że często to zalezy od sposobu przekazywania tych informacji. Nie na zasadzie grozenia paluszkiem "no! no! uważaj bo...! ". Tylko takie nadanie tematu przy okazji. Może nie umiem dokladnie określić o jaką rozmowę mi chodzi. Wiem że sama taką metodę często stosowałam i....przynosiła efekty. Ostatnio bardzo się denerwowałam, bo córka drogę z pracy i do, ma przez bardzo nieprzyjemny park. A naokoło jej się nie chce. Poruszałam temat przy kazdej okazji. Nie tyle w formie krytykowania jej decyzji, ale mowy o niebezpieczeństawach jakiem mogą wyniknąc z takich spacerów. Wściekała się chwilami, owszem. Ale, po kilku dniach słyszę, że ...chodzi naokoło. Uzgodnila że będzie wychodziła wcześniej żeby zdążyć ominąć park.
I taki odzew moich "kazań" był nie raz. Ja mówiłam, ona się wściekała, nie chciała słuchać, a po jakimś czasie robiła dokłądnie tak jak radziłam. Jeszcze przypisywała sobie takiczy inny pomysł (nierzadko nawet powtrzając słowo w słowo po mnie)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|