|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Cóż. Dużo, czasem nieostro, ale nie mogłem się oprzeć. I tak wybierałem parę godzin. Bo z przyjemnością patrzę na ich twarze. Widać, że panowie robią to z sercem. http://picasaweb.google.c.../NorthWindWOdzi
Bartosiku, Dzieki za wstawienie tych fotek. Ja też z przyjemnością patrzę na ich twarze... Takie pozytywne chłopaki, prawda?
P.S. Widze, że Ty też zmagałeś sie ze statywami, za którymi był ukryty Wiktor
Cóż. Dużo, czasem nieostro, ale nie mogłem się oprzeć.
Cieszę się, że uległeś pokusie, mogłam sobie powspominać. Lubię oglądać fotki z imprez, których byłam uczestniczką. Zawsze jest na nich coś czego ja nie zauważyłam, lub widziałam to inaczej. Uśmiechy chłopaków jednak są zawsze takie same, przesympatyczne...
Ewa
Uśmiechy chłopaków jednak są zawsze takie same, przesympatyczne... Przesympatyczne - to prawda:-):-) Bo - ONI są SYMPATYCZNI:-)
I - zawsze takie same - czasem jak z powielacza. Pomimo tego - można zawsze znaleźć w nich coś, czego się jeszcze nie widziało:-) Czy będzie tak za 10 lat?
Miłego dnia:-)
Dziadek Władek,
I - zawsze takie same - czasem jak z powielacza. Kurcze! Odebrałem je zupełnie inaczej. Może to subiektywny odbiór, może niektórych z nich znam zbyt długo, ale dawno nie widziałem takich iskierek w oczach Jurka, ani uśmiechu Wiktora na koncercie. Nie wspominam juz o Jacku. North Wind gra to co gra, trudno spodziewać się przy tym "show" w stylu Qftrów, Pereł czy Bananów (bez żadnych negatywnych aluzji - wręcz przeciwnie), ale patrząc na ich występ, widać zaangażowanie w każdym wyśpiewanym dźwięku. Mnie to ujmuje, wciąga, zmusza do refleksji. Widziałem, już w życiu sporo tzw. "odwalonych sztuk" (ostatnio coraz ich więcej), żeby tego nie docenić. Może rzeczywiście nie udało mi się tego oddać. Ale nie będę ustawał w próbach.
North Wind gra to co gra, trudno spodziewać się przy tym "show" w stylu Qftrów, Pereł czy Bananów Chyba bym się 'byŁ wywróciŁ' gdybym 'byŁ ujrzaŁ' coś takiego...
Mariusz - na Boga!!! Ja nie neguję uśmiechów NW!!!:-) To wspaniali chłopcy:-) Przecież nie o to mi chodziło:-(:-(
Napisałeś, Mariuszu: "Mnie to ujmuje, wciąga, zmusza do refleksji. " A myślisz, że mnie nie?:-( Źle myślisz.....
Miłego dnia:-)
Dziadek Władek,
Przecież nie o to mi chodziło:-(:-( Dziadku Władku! Domyślam się, że nie o ich miny Ci chodziło ale, że się powtarzają. I nie mam o to do Ciebie żadnych pretensji, bo jak napisałem na początku - nie mogłem się oprzeć. I sam z siebie jestem dumny - ok. 190 "wyrzuciłem" .
Świetna fotka - taka "ciepła":-)
Jerzy wspaniały:-) Ot - pełnia szczęścia. To nie sceniczna "mina":-) Właśnie takiego go najchetniej "widzę" - i dlatego doceniam "marsa" kiedy śpiewa... On po prostu to "czuje" - jest "tam"...
I jakże wtedy przyjemnie jest złowić jego spojrzenie......
PZDR
I sam z siebie jestem dumny - ok. 190 "wyrzuciłem"
Ciężko jest fotografować twarze - a jeszcze ciężej "wyrzucić" kilka - czy też kilkadziesiat takich zdjęć. Przecież każde mrugniecie oka zmienia człowieka, każdy, jak to piszesz "błysk w oku" czyni go innym.... Dlatego ja tego nie robię - a jeżeli już, to bardzo rzadko..... Ot - po prostu potem mi żal....
Rzadko też proszę kogoś, bym mógł się z nim sfotografować. "Mina" jest wtedy prawie zawsze "pozowana", nie oddaje natury człowieka... Zresztą - mojej też nie:-)
Kiedyś miałem ciekawe przypadki - oczywiście wiem, że to były żarty, ale... Chciałem sfotografować pewną osobę - z jednym z Szantymenów, zresztą znanych. Oczywiście - nie ma prpoblemów!:-) Ale - ktoś podszepnął - spytaj się za ile... W zrtach - ale ugryzło mnie to straszliwie....
Innym znów razem - "robię za "białego misia":-) Pewno - tak to odczuwał:-):-( I już cała przyjemność pryska....
Lubię za to oglądać takie fotki (twarzy) - choć nie zawsze jest to tak do końca przyjemne..... Często widać "mankamenty" tych twarzy (nie mówię tu o "fizycznych" sprawach), na które tak przecież lubię patrzyć - w naturze:-) Staram się ich nie dostrzegać.
No - może post nie na temat - ale przecież od "twarzy" NW się zaczęło:-) A te "twarze" - lubię i na fotkach - i bez. Jak chcę - zawsze zobaczę:-)
PZDR
Takie odniosłem wrażenie po przeczytaniu powyższych wpisów. Mariuszu! Bardzo się na Tobie zawiodłem! :( Powiedziałbym nawet, że totalnie. Myślałem, że nie zajmujesz sie fotografowaniem, a jeśli już bierzesz aparat to po to, aby jakies tam fotki z rodzinnych imprez uskutecznić. A tu widze, że poczynasz sobie zupełnie nieźle. Podejrzewam jednak, że nie zawsze mówisz to, co naprawdę myslisz. Porównałem sobie zdjęcia Karoliny i Twoje i nijak nie mogę się pogodzic z myślą, że nie widzisz różnicy między jednymi i drugimi. Widać przyjąłeś postawę milczącą wobec "wypadku przy pracy" Karoliny, a powinieneś jednak swoje odczucia zwerbalizować. A tu nic! Przeszkoda polegała na wspólnej pasji? A teraz słowo o Twojej "produkcji". Oczywiście sa to moje wrażenia po obejrzeniu zdjęć członków zespołu North Wind (jakis nowy zespół? Nie znam). W miarę oglądania zdjęć robiło mi sie przyjemniej na duszy i właściwie mógłbym podziekować za bardzo udane przedstawienie zespołu, gdyby nie kilka wątpliwości. Po pierwsze - chyba znacie się ze szpakowatym facetem, bo za czesto zaglądasz mu w oczy :) Po drugie - to kadrowanie głów 3/4, 2/3 to maniera czy przyjęty sposób pokazywania lic? Nie znam sie na tym, choc troche mi to przeszkadza. Dostrzegam własciwie zastosowanie czerni i bieli w ujeciu czowieka ze szpakowatym włosem. Super! Być może spotkam kiedys ten zespół, to porosze o autograf na odbitce tego własnie zdjęcia. Mam nadzieję, ze się nie zbuldoczysz na taki pomysł? :0) Poszperałem wczesniej na tym forum i moge tylko dodac, że idzisz do przodu :) Ale na tej fotce-wizytówce jesteś smutas :( Nie można tego zmienić? :)
Over the next hill there won't be andabata? - oh, please, say that I'm right!
Bartosik (mała, duża litera? czy imię lepiej ;) ) - zdradź mi, jak sobie radzisz z tak szybką obróbką zdjęć. Wrzucasz na żywca, czy coś poprawiasz?
Uwagi konkretne, o które prosiłeś, podeślę potem, bo jakoś brak mi ostatnio czasu, by się zabrać...
PS. Rzeczywiście nikon ma bardzo sympatyczny szum :) i całkiem naturalne kolory. Mi ostatnio wszystko się psuje w obróbce ;)
Dziadek Władek,
Ot - po prostu potem mi żal.... Dziadku Władku! Spokojnie - wyrzuciłem tylko z galreii - w archiwum zostały. Choć nie ukrywam, walczę z miejscem na dyskach, a z powodu awarii nagrywarki DVD (nagrywa tylko CD - czary jakieś ) tego miejsca niewiele. A jeszcze mi się w NEF-ie robić zdjęcia zachciało! Poza Photoshopem i Picasso nic tego nie chce czytać - nawet oprogramowanie Nikona. Ale co tam! Prawa Murphie'go to normalka. Da się z nimi żyć.
Over the next hill there won't be andabata? - oh, please, say that I'm right!
Lorka, jedno jest pewne - za wzgórzem nie ma na pewno niejakiego NK, a ten andabata mi normalnie reputacje psuje
(Jak go dorwę...)
Tomasz Goliński,
Bartosik (mała, duża litera? czy imię lepiej ;) ) - zdradź mi, jak sobie radzisz z tak szybką obróbką zdjęć. Wrzucasz na żywca, czy coś poprawiasz? 1. Tomek! Jak sobie życzysz - w każdej formie będzie miło. 2. Zdjęć, jak pisałem, prawie nie kadruję (tylko w wyjątkowych przypadkach, gdzie ewidentnie nie pasuje kadr). Z powodów powyżej (NEF - chyba się wycofam dopóki sterowników nie znajdę do D40X) korekcję wykonuję w Picasso lub Nikon Editor (jpg) z ograniczeniem do wyostrzenia (czasem ocieplę) regulacji światła i cieni, ew. automatyczny kontrast (bo tylko taki jest ). No i czasem efekty (sepia) Przy ewidentnych przegięciach (czerwony kolor - jak np. w GP czy na Kopyści - uwielbiają go oświetleniowcy) siadam do Photoshopa. Tam już zabawa z poziomami, kolorem selektywnym, B-N-J, mixerem kolorów (chyba tak to sie w wersji pl nazywa). Rzadko kombinuję z warstwami i maską, ale czasem się zdarza. W przypadku North Wind - gdzie oświetlenia prawie nie było - sporo zdjęć zrobiłem z użyciem lampy błyskowej, ale z błyskiem "w bok". (powoli się z nią dogaduję - ale początki sa zawsze trudne - wszak to moja pierwsza lampa ). Zmniejszaniem się nie przejmuję - Picasso robi to automatycznie przy wysyłaniu na serwer do galerii (wybieram tylko opcję 1024, czy 1600 pix po dłuższym boku). I już. Wolałem jednak oprogramowanie Canona (z niego też korzystam dla jpg). Dość dobrze RAW-y obrabiał i tak jak Picasso otwierał wszystkie wybrane zdjęcia i zapisywał dopiero po obróbce (oszczędność czasu i można w każdej chwili wrócić). Wyszukuję czasami ciekawostki jak np. iCorrect Entree (mam w w ograniczonej do neutrals wersji ale niezłe numery robić można, bo wskazując jeden punkt wzorcowy możesz zmienić kolorystykę całego zdjęcia - poniżej - efekt kliknięcia na tylnią szybę)
Mariusz, a to? http://ufraw.sourceforge.net/Cameras.html Wczoraj się przekonałem, że nowa wersja daje fajniejsze efekty niż RSE.
Tomasz Goliński,
Mariusz, a to? Tego nie próbowałem - ale spróbuję. Dzięki.
Techniczne dyskusje Panów Fotografów interesują mnie słabo, ale –za to - tak sobie pomyślałem... chyba to "rodzinne" zdjęcie jest znakomitą okazją!
Otóż – wcale nie jest regułą, że nasze Żony, Dziewczyny i inne „Towarzyszki Życia” zawsze są szczęśliwe i radosne, cierpliwie czekając, gdy oto znów kolejne wolne dni muszą spędzać samotnie lub tylko z dziećmi, a Ich „szantymeni” gdzieś koncertują daleko. Szczególnie, że często nawet nie posmakowały żeglarstwa! Albo (zgroza!) mają „ucho słonia”...
A o tych nocnych wyjazdowych imprezkach, fankach oddanych „na dobre i złe”, tajemniczo „wypłyniętych” złotówkach - też ciężko nie myśleć. Szczególnie, gdy „szantymen” wraca z wyraźnymi śladami wczorajszego „zużycia”... I nie mówię teraz tylko o doświadczeniach z moich dwóch Zespołów. Po tylu latach - mógłbym opowiadać o wielu odmianach takich „emocji”, różnych „układach” oraz „scenkach rodzajowych”. A i związki – dobre, zdawałoby się – które nie wytrzymały tej próby, pamiętam...
Takich Naszych Pań, które nie tylko trwają mimo wszystko, ale jeszcze dopingują, wspierają i mówią: „rób to dalej, jestem z Ciebie dumna” – znam bardzo niewiele.
Dlatego – patrząc na to zdjęcie (dzięki Mariuszu!) – chcę podziękować widocznej tam, krótko ostrzyżonej Dziewczynie (Żonie, Matce, Babci... wszystko widać!), że tyle tych lat wytrzymała, że wspiera mnie wytrwale i ciągle cieszy się, gdy jakieś zamierzenie lub koncert – uda mi się zrobić dobrze. Być może dawno bym sobie już „dał na luz”, gdyby nie to Jej niezmienne wsparcie i pełne ufności, mocne „trzymanie kciuków”.
DZIĘKUJĘ ASIU!
fankach oddanych „na dobre i złe” To o Eliku?
Elika znam (znamy) rok (?). A pływam, śpiewam "szanty" i włóczę się w związku z tym po świecie, od lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia... Znaj proporcjum Mocium Panie!
Pozdrawiam
PS. W wolnej chwili (bo dziś mam dość) zrobię taki eksperyment. Wyślę z mojego biurka dwa kolejne własne posty, zmienię tylko "kanały" - a Ty w wolnej chwili sprawdzisz, czy są z tego samego miasta... Bo ja jednak najbardziej w życiu ufam swojej intuicji!
Elkę znam (znamy) rok (?) I to są bardzo zdrowe proporcje wykonawca-słuchacz. J.O. zna mnie 9 miesięcy, ja Jego (z kaset, sceny, zdjęć, TV) - 17 lat.
Jurek O.,
Takich Naszych Pań, które nie tylko trwają mimo wszystko, ale jeszcze dopingują, wspierają i mówią: „rób to dalej, jestem z Ciebie dumna” – znam bardzo niewiele. Ja też. Wiem o czym piszesz. Sam, mimo, że nie śpiewam, włóczę się często i szalonych pomysłów mi nie brakuje. Gdyby nie wsparcie "Rudej", od dawna siedziałbym w kapciach przed telewizorem i piwko popijał. A dzięki temu parę rzeczy się w życiu wydarzyło - jest co wspominać.
P.S. Jurku! Znalazłem jeszcze jedno rodzinne więc zamieszczam.
Dlatego – patrząc na to zdjęcie (dzięki Mariuszu!) – chcę podziękować widocznej tam, krótko ostrzyżonej Dziewczynie (Żonie, Matce, Babci... wszystko widać!), że tyle tych lat wytrzymała, że wspiera mnie wytrwale i ciągle cieszy się, gdy jakieś zamierzenie lub
To jest tak. Dawno temu zostałam szczęśliwą posiadaczką kasety magnetofonowej(zagineła w pomroce dziejów)z piosenkami turystycznymi. Nie mam pamięci do nazwisk autorów, ani tytułow piosenek, w głowie zostają mi melodie i słowa. Jak wspomniałam wcześniej, kaseta była z piosenkami turystycznymi, bodajże z któregoś tam porzeglądu piosenki turystycznej. Dysonansem na tej kasecie był "Kabestan", żywcwm nie pasował mi do klimatu piosenki turystycznej. Ale "kasetki" się słuchało godzinami, tak aby nauczyc się tekstów. Potem w moim życiu przyszedł czas na macierzyństwo, śpiewanie poszło w odstawkę, kasetka gdzieś tam sobie leżała. Dzieci podrosły, brat "zaraził" żeglarstwem i wraz z tą "chorobą", przyplątała się muzyka, związana z nią bardzo ściśle, szanty. Cóż się wtedy okazało, znam jedną, "Kabestan" Dziś znam wiele szant i piosenek okołożeglarskich, jednak najbardziej cenię sobie to, że udało mi sie poznać wykonawcę owego "Kabestanu" osobiście. Patrząc na to zdjęcie, jakże rodzinne i ciepłe, przypomniała mi się właśnie ta melodia i ta kaseta a zdjęcie jest klamrą spinająca całość moje przygody z Dużą i Mniejszą Wodą. Dobrze Jurek, że masz taką wspaniałą rodzinę i takich przyjaciół, z którymi chcesz śpiewać. Śpiewajcie dalej, ja bardzo chętnie posłucham.
E
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|