|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Nie wiem czy to odpowiedni tytuł dla mojego wątku, ale przyznam, że nie wiedziałam jak inaczej ująć to co widzę i przez co "nóż się sam w kieszeni otwiera".
Jak zwykle przykład z własnego podwórka...
Oprócz komunikacji miejskiej funkcjonuje w moim mieście coś takiego jak BUS-y. Kilka lat temu paru młodzieńców skrzyknęło się, założyli zapewne jakąś działaność (tych szczegółów nie znam), sprowadzili z zachodu niewielkie busiki i zaczęli świadczyć usługi przewozowe dla mieszkańców. Właściwie to obstawiali tylko dwie trasy: z dworca PKP na dwa największe osiedla. Ceny takie jak w MZK, ale kursowali co chwila i swoje kursy dopasowywali do rozkładów jazdy PKP. Było to bardzo wygodne, bo bardzo duża część mieszkańców pracuje w Warszawie i okolicy, większość nich mieszka na tych właśnie osiedlach i te szybkie sprawne busiki były naprawdę wygodne. Zwłaszcza, że chłopaki uwijali się i nigdy się długo nie czekało, a nawet oniczekali jak się pociąg opóźnił. W końcu to pasażerowi stanowili ich zarobek. Kursowali w niedzielę, święta do późniejszych godzin niż autobusy miejskie. I co ważne zatrzymywali się nie tylko na przystanku ale gdzie ktoś poprosił.
W ubiegłym roku już ktoś zwietrzył interes. Miasto zawarło umowę z firmą przewozową z innego miasta , (której właścicielem okazał się nasz mieszkaniec, właściciel sieci sklepów, stacji beznynowych itp)), która wpuściła tu swoje busy i swoich kierowców. Kierowcy przybyli się wręcz "z końca świata", bo z bardzo odległych miast, a nawet z Ukrainy. Dobra. Rozumiem.Każdy chce pracować. Oczywiście piękne, eleganckie pojazdy i...stały rozkład jazdy, niekoniecznie dopasowany do PKP. Oczywiście stare busiki wraz z właścicielami nagle zniknęły.
Ostatnio wracałam wieczorami po drugiej zmianie (ok 22.00). Pociągi czasem się opóźnialy po kilka minut. NIGDY żaden BUS nie czekał na pasażerów. Odjeżdżał pusty a ludzie stali po 20 min czekając na mrozie aż wróci. Ale to powiedzmy wina pociągów... Ostatnio jednak pociągi są punktualne. I co ? I też stoimy i marzniemy po kilkanaście minut, bo...odjazd wg ich rozkładu jest 2-3 minuty przed PLANOWYM przyjazdem pociągu. Oczywiście kursują wtedy na pusto. W międzyczasie co niecierpliwsi się rozchodzą np. na taksówki albo pieszo i tym sposobem zanim BUS zrobi rundkę i zawróci na stację połowa pasażerów już się rozchodzi.
Ostatnio zagadnęłam pół żartem kierocę, że "połowa pasażerów panu uciekła". A on, nie dość że niegrzecznie to stwierdził że "nie jemu" i "on ma to w nosie że my stoimy bo on ma rozkład" i tego pilnuje. O innych nieprzyjemnościach ze strony tych kierowców już nie piszę, bo to za dużo, ale pytam : GDZIE TU GOŚPODARSKIE MYŚLENIE ??? Od lat wiadomo kto jest w 99% klientelą tych Busów - dojeżdżający kolejami mieszkańcy. Więc chyba nie trzeba być wielkim ekonomistą żeby zgadnąć, że na tych ludziach się zarabia i tak dopasować rozkład, żeby tych klientów mieć. A nie palić paliwo na pusto. Za chwilę się okaże, że Busy są nierentowne i albo je zlikwidują i zostanie tylko MZK (może o to chodzi?), albo będzie okazja podnieść ceny biletów żeby się opłacało.
Może jakiś mądry człowiek mi wytłumaczy O CO TU CHODZI ??? Bo jak na mój chłopski rozum z biznesem to ma guzik wspólnego.
Naprawdę nie rozumiesz? Najwidoczniej ten nowy przewoźnik to szwagier burmistrza. Okazało się, że pomysł jest dobry i można na tym zarobić, to weszli w to. Tylko że skopiowali pomysł, ale sposobu wykonania już nie. No cóż, nie każdy umie robić interesy, nie każdemu się po prostu chce. Podejrzewałabym też, że na ten cel wycyganiono jakieś pieniądze unijne i z tego firma żyje, a nie z marnych opłat pasażerów.
Ale pieniądze unijne i ich wpływ na gospodarkę, to już zupełnie inny temat...
No i jeszcze jeden przykład w tym temacie... (jejku ! chyba tylko mnie się takie przygody przydarzają ). Tej zimy mróz dopadł także i moje okolice. Sople z dachu, pozamarzane rynny... Jak tylko mrozy puściły zaczęły się problemy. Mieszkam na IV piętrze. Ostatnim. Jak odpuszczał mróz, albo od otrącania sopli uszkodziło się kolanko w rynnie, akurat na ścianie z moim pokojem. Uszkodzenie, o ile można to tak nazwać, polega na tym, że wysunęło się kolanko z rury spustowej i spływająca z dachu woda nie leci w rurę rynnową tylko uderza fontanną w ścianę. Nawet na mój babski rozum - maksimum 10 minut roboty- wsadzić jedno w drugie i już. Zrobiłąbym to sama tylko nie sięgam ręką. Na pozór żaden problem. Ale nie dla mojej Spółdzielni Mieszkaniowej. Sprawa ciągnie się od początku marca (od pierwszych roztopów). Zgłosiłam, bo pojawiły się plamy na ścianie. I półtora miesiąca krążę "od Annasza do Kajfasza". Nie wiadomo kto ma to zrobić. W międzyczasie moja plama ma w przekroju conajmniej metr, farba odpada, już wyłazi grzyb. Dwie niewiele mniejsze plamy tez powiększają się z każdym deszczem. Zaciek (trochę mniejszych rozmiarów, bo świeży i teraz nie pada) jest u sąsiadów piętro niżej i dwa piętra niżej (3 lokale). Ocieplanie i nowa elewacja była robiona 3 lata temu. W miejscu tego rozsunięcia rynien już przegniłą i odpada-napewno jest do wymiany. Za chwilę trzeba będzie wymienić cały pio pod rynną. Wszyscy po kolei występujemy o odszkodowanie od Spółdzielni (ciekawe ile dadzą). A rynna nadal nie naprawiona i nadal toczą wojnę kto ma to zrobić. Naprawdę kilka minut roboty. Sama to zrobię chętnie tylko niech dadzą podnośnik. ALe po co naprawiać? Lepiej się kłócić i udowadniać kto ma rację. ŻENADA
No prawda, rozumiem Zulę Babulę dokładnie
a telefon do pana z podnośnikiem najcenniejszy w domu (osobno pan dekarz z gdyni i osobno-rozne podnosniki, on wybiera ktory..)
W ogole -zróbcie to prywatnie, za godzine roznych klejen i czyszczenia-naprawiania rynien z podnosnika max wszystko 120 zl a upiorny problem z głowy!
Zula dlatego wiekszość przekształca sie na wspólnote i mają spokój ... sami sobie rządzą.
W ogole -zróbcie to prywatnie, za godzine roznych klejen i czyszczenia-naprawiania rynien z podnosnika max wszystko 120 zl a upiorny problem z głowy!
O ! Nawet mowy nie ma ! Niechbyśmy tylko spróbowali cokolwiek sami to by jeszcze nam dowalili karę. To jest "dobro" spółdzielni i tylko oni mają prawo zrobić , albo ustalić kto ma robić. Poza tym blok jest na gwaracnji po docieplaniu i toczy się wojna kto za to odpowiada. Spółdzielnia się broni, że powinien to zrobić wykonawca ocieplenia, wykonawca, że to nie jest kwestia ocieplenia tylko remontów, a więc odpowieada spódzielnia... A zaciek z każdym deszczem większy.... Zanim ta wojna się skończy to zacieknie cały pion i elewacja będzie do wymiany. Jutro tam idę się dopytać....
Oj, ja mam tak samo. W umowach o uwłaszczeniu mieszkań musieliśmy podpisać zobowiązanie, że nadal będziemy podlegać administracji spółdzielni. 2 lata temu remont balkonów (około 80) trwał rok i wyczerpał cały fundusz remontowy, A wszystko dlatego, że nie wyraziliśmy w 100% zgody na wymianę azbestowego ocieplenia, więc w zamian zrobiono nam ten remont. Ostatnie balkony były malowane pod koniec grudnia, w mrozie i śniegu.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|