|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Zauważyłem, że w tzw. szantowym świadku instrumentaliści nie mają łatwego chleba Dlatego proponuję aby wymieniać w tym temacie ciekawych "szantowych instrumentalistów" wraz z krótkim uzasadnieniem. Ja na początek pragnę zwrócić uwagę na Mateusza Dyszkiewicza akordeonistę Jęży. Od momentu kiedy usłyszałem jak rozgrzewał się przed konkursem w zimowej educji PPP w 2006 roku jestem pod wieli wrażeniem jego umiejętności i fantazji. Pozdrawiam
To ja ze swojej strony powiem tylko: JELONEK!! Dla mnie najświetniejszy skrzypek jakiego w życiu słyszałam (a słyszałam już niejednego skrzypka...)... To, co ten człowiek wyczynia na skrzypcach jest niesamowite... ja też tak chcę...
To ja ze swojej strony powiem tylko: JELONEK!! Dla mnie najświetniejszy skrzypek jakiego w życiu słyszałam (a słyszałam już niejednego skrzypka...)... To, co ten człowiek wyczynia na skrzypcach jest niesamowite...
Zgadzam się w 100 % :) Potrafi on jak nikt inny zainteresować swoją grą :)
Ja na początek pragnę zwrócić uwagę na Mateusza Dyszkiewicza akordeonistę Jęży
Popieram - jak najbardziej. Od siebie dokładam Krzysia (gitary) i Żwirka (Hamba - g,bas)
Ja też głosuję na Michała Jelonka. Jak usłyszałam, czego to on nie potrafi z tego magicznego pudełka, skrzypcami zwanego, wydobyć, to byłam pod ogromnym wrażeniem. Z przyjemnością też słucham "skrzypienia" Tadzia Melona z Zejmana & Garkumpla oraz flażoletu Zbyszka Murawskiego z tego samego zespołu.
Z Michałem Jelonkiem zdarzyło mi się przez jakiś czas grywać i, poza tym, co wszyscy wiedzą, czyli że jest wspaniałym instrumentalistą mającym świetny kontakt z publicznością, mogę jeszcze powiedzieć, że dobrze się z nim pracuje, bo potrafi nie tylko grać, ale także słuchać tego, co grają inni, a to, wbrew pozorom, nie jest wcale takie oczywiste. No i w ogóle nie ma manier gwiazdy. Z jego talentem, techniką i charyzmą nie musi.
Jedno, do czego można było by się przyczepić, to to, czy ODN, a co za tym idzie, grający tam muzycy, jest zespołem szantowym, no, ale to zupełnie inna historia.
Jednym z moich ulubionych instrumentów jest banjo pięciostrunowe, na którym wiele osób gra (sam też kiedyś próbowałem, a co), ale niewiele gra dobrze, a tylko bardzo niewiele bardzo dobrze. Ze słyszanych przeze mnie bandżystów (tak to się nazywa, zdaje się?) dwóch zasługuje na szczególną uwagę, a to (w kolejności alfabetycznej, żeby nie było!):
- Piotr Bułas oraz
- Michał Karczewski.
O tym, dlaczego tak uważam, nie będę się rozpisywał - wystarczy posłuchać.
Oprócz wymienionych przez Ciebie doskonałych "bandżystów" Luzaku trzeba chyba wymienić Tomka Pawlaka i Michała Smolińskiego (szkoda, że ten ostatni wycofuje się z aktywnej działalności). Mowię o grających na banjo, bo to niełatwy instrument, a cała czwórka jest doskonała.
Dla mnie tytanem akordeonu jest Wojtek Harmansa. Słyszałem go grającego nie tylko szanty, a jego gra nie przestaje mnie fascynować. Duet Harmansa/Smoliński zafascynował mnie dialogami pomiędzy banjo, a akordeonem. W szantach wielka to rzadkość.
Z grających na gitarach basowych i kontrabasie wymienię dwa nazwiska: Jacek Ledworowski oraz Krystian Sidor (ten jest szczególnie specjalistą od kontrabasu).
Mandolina i instrumenty pokrewne: Piotr Ruszkowski
Gitara elektryczna: Darek Adamczyk
Perkusja: Arek Adamczyk
Wczoraj posłuchałem sobie płyt Tonam & Synowie. Mało z nas pamięta jacy byli to znakomici instrumentaliści. Szkoda, że obecnie całkowicie poświęcili się śpiewaniu. Zawsze lubiłem grę Atariego na skrzypcach. Ale wielkim moim idolem flażoletu i fletu prostego był od zawsze Mukin (troszkę kiedyś mnie tam poduczał, ale były to same podstawy) Jest taki kawałek Tonamów "Wesoła fujarka Wojciecha Z." Dla mnie bomba (no i ta lekko jazzująca gitara w tle ) Szkoda, że Mukin już nie gra na flażoletach
ps. Zawsze będzie mi wstyd zagrać na flecie poprzecznym przed Dominiką Płonka z Sąsiadów. Przy niej to jestem taki sobie grajek...
A właśnie! Harmonijkarze!
Marek Jankowski oraz Adam Papliński.
Mnie w to proszę nie mieszać!
Owszem, gram na tym instrumencie, ale do rankingu mnie proszę na razie jeszcze nie wstawiać, przynajmniej do czasu, kiedy większa ilość osób będzie w stanie zweryfikować tę opinię i z nią się zgodzić, lub nie.
Wiktor Bartczak - zawsze na drugim planie, a jest mistrzem gry na whistle'ach, bardzo ciekawie i nietypowo gra na gitarze, a i mandolina jest mu nieobca. Przy czym dopiero w North Wind pokazuje pełnię swoich umiejętności, choć w Refach skutecznie gasi pożary związane np. z nieobecnością Maćka, co się zdarza...
Wiktor jest rewelacyjny, fakt. Ja dorzycę Jacka Jakubowskiego - akordeon.
Pozwolę sobie dorzucić Barteka Konopkę - bardzo bardzo mi się podoba jego gra na mandolinie :)
Naszła mnie ostatnio następująca refleksja - otóż nie wiem, czy wiecie, ale wykonawcy innych rodzajów muzyki uważają światek szantowy za miejsce dla muzycznych nieudaczników, których umiejętności są zbyt mizerne, aby ryzykować konfrontację na polu technicznym z innymi wykonawcami, ale za to ambicja pcha na estradę przed publiczność.
Rzeczywiście, szanty jest to dość specyficzny rynek, gdzie perfekcja techniczna, absolutnie niezbędna w innych kierunkach muzycznych, nie jest warunkiem sin equa non zaistnienia, a nawet zdobycia popularności. Liczy tu się bardziej osobista charyzma, a przede wszystkim akceptacja środowiska, zaś wirtuozeria nieco mniej.
Ma to swoje dobre i złe strony. Dobrą jest to, że koncerty szantowe mają często charakter spotkania towarzyskiego przy muzyce, gdzie nie technika ma znaczenie, a atmosfera i dobra zabawa. Złą stroną natomiast jest to, że rzeczywiście różnego autoramentu muzyczni frustraci leczą sobie swoje kompleksy na tym właśnie muzycznym rynku, stawiającym z różnych powodów mniejsze wymagania, niż inne - jeżeli potrafią dobrze oszukiwać, mogą zostać zaakceptowani.
Są oczywiście na tym rynku wybitni instrumentaliści, którzy mogliby sobie równie dobrze poradzić na każdym innym podwórku muzycznym, ale z jakiś tam powodów wybrali ten właśnie (już cała gromadka została powyżej wymieniona, atoli moim absolutnym faworytem wciąż pozostaje Józek Kaniecki, który umiał grać muzykę, po prostu - muzykę, ortodoksję zostawiając ortodoksom), ale zwróćcie uwagę, jak wiele na estradzie szantowej jest osób, których zaletą jest to jedynie, że znają wszystkie te piosenki, jakie chciałoby się przy piwie usłyszeć, a nawet zaśpiewać, a których o techniczne umiejętności wykonawcze już nikt nie pyta.
Zjawisko polskiego rynku szantowego jest fenomenem w skali światowej, więc być może i zaproponowany przeze mnie poniższy podział też nie mieści się w powszechnych standardach. Otóż, moim skromnym zdaniem, wykonawców działających na rynku szantowym można podzielić na dwie podstawowe kategorie:
- miłośników szant, dla których najważniejszym jest przekaz ideologiczny wykonywanej muzyki, kwestia techniczna jest drugorzędna;
- miłośników muzyki, dla których przekaz ideologiczny jest sprawą drugorzędną, a liczy się przede wszystkim jakość wykonania oraz wartość rozrywkowa.
Oczywiście istnieją też gatunki mieszane, o różnych proporcjach obydwu elementów, a nawet kapele spełniające obydwa wymogi.
Podział powyższy dotyczy oczywiście nie tylko wykonawców, ale także odbiorców.
Wśród folkowców panowała swego czasu opinia, że szantowcy to folkowcy, którzy nie nauczyli sięgrać. Z czasem wiele osób musiało ta opinię zweryfikować, ale dla innych to wciąż obowiązująca maksyma. Wzięło się to stąd, że sporo było kapel, które po rozwinięciu się na scenie szantowej, przesiadały się na folk (Bumpersi, Króliki, Przylądek, czy skłądająca się z części Mechaników grupa Little Maidens - przykłądy można mnożyć).
Nie mówiąc już o "Avocado":-) Co prawda chłopaki z TiS dalej nie nauczyli się "grać" - ale dalej są wirtuozami swoich strun głosowych; po "przesiadce" i zmianie "mundurka" - tez:-)
Nie mówiąc już o "Avocado":-) Co prawda chłopaki z TiS dalej nie nauczyli się "grać" - ale dalej są wirtuozami swoich strun głosowych; po "przesiadce" i zmianie "mundurka" - tez:-)
Co prawda to prawda No może poza tym ,że jak Tonamy grały to robiły to także na bardzo wysokim poziomie.
A ja z kolei byłem zawsze sympatykiem właśnie tych granych utworów TiS. Nic na to nie poradzę
Wiktor Bartczak - zawsze na drugim planie, a jest mistrzem gry na whistle'ach, bardzo ciekawie i nietypowo gra na gitarze, a i mandolina jest mu nieobca. Zgadzam sie z Michałem! Wiktor jest też bardzo pracowitym muzykiem.
A co do innych wirtuozów: Akordeon - Wojciech Harmansa "Muzyk" - szczególnie "Carmeline" mnie powala. Perkusja - Piotr Góra (Smugglers) - Pełen profesjonalizm! Bas - Jachu i Żwirek!
edit! Jak bym mogła nie wspomnieć:
Krzysztof Paul (Smugglers) - Kogóż nie zachwyciły jego solówki na gitarze elekrtycznej! Gra również w zespole No Limits.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|