|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
W lodówce jeszcze resztki świątecznych potraw, na półkach kurza się jakieś baranki i pisanki, ale szara rzeczywistość już za progiem skrzeczy. Czy łatwo jest do niej wracać? Czy czas świąteczny jest aż tak inny od codziennych dni, że musimy się "przestawiać"? A może spędzamy go w sposób niewiele różniący się i nie widzimy wielkiej różnicy? Jak tam u Was z "powrotami"?
róznica między swiętem a codziennoscią - przymusowe siedzenie przy stole z rodzinką, brak możliwosci wyspania się w sobotę a już na pewno w niedziele bo Rezurekcje, sniadanie u rodziców.... a czy ciżko sie wraca do codziennosci - dla mnie nie ma żadnego problemu, nawet z wielką ochotą wracam do zajęc, bo ile moża siedziec, cos przegryzac, gadac o wszystkim i o niczym........
...Święta wymyślono, żeby coś uczcić, odróżnić szarość i pospolitość od niezwykłego i kolorowego, oddzielić pracę od wypoczynku...itd........tak było dawniej, zamiana kaszanki na szynkę była już wystarczającym akcentem świątecznym, dzisiaj nie jest już to takie proste "musimy" się wysilić bardziej.........to i przygotowania świąteczne pochłaniają całą naszą energię i już świętować nie ma siły, i marzymy o dniu powszednim........ A po świętach odpoczywamy.....czy to nie dziwaczne jest trochę ?
przygotowania świąteczne pochłaniają całą naszą energię i już świętować nie ma siły
Oj to, to. Dlatego od pewnego czasu powiedziałam sobie - dość. A te Święta spędzilismy rodzinnie, jednak trochę wycieczkowo a trochę relaksowo I wygląda na to, że moja rodzinka była całkiem z takiego obrotu sprawy zadowolona ...
Święta, święta... Oponki, oponki...
Czy łatwo jest do niej wracać? Czy czas świąteczny jest aż tak inny od codziennych dni, że musimy się "przestawiać"? Tak jest inny. Jednak w pierwszy dzień Wielkanocy u nas na Podkarpaciu nie udalo się uciec od rzeczywistości. A to za sprawą burzy, gdy stan rzek zaczął sie niebezpiecznie podnosić i potrzeba było ewakuować 10 rodzin. Woda zalała domy, podwórka, drogi, a także uprawy. Sytuacja już się poprawiła, ale strażacy wciąż usuwają skutki podtopień. Więc nie było łatwo dzielić się jajkiem myśląc, że paręnaście kilometrów dalej ktoś walczy z zywiołem, ratując dobytek swojego życia. A nastepny dzień przyniósł okropna tragedię, wstrząsnęła chyba wszystkimi Polakami. I do dziś nie wiem : czy ta tragedia poruszyła sumienia wszystkich - nie było tradycyjnego dyngusowania, nikt nie był skory do żartów.
A dzisiaj do nas wróciło lato
rodzinka była całkiem z takiego obrotu sprawy zadowolona no ja myślę
U mnie jest tak, że bardzo chętnie wracam do "szarej rzeczywistości"... bo ją lubię.Przestawienie się z błogiego świętowania na codzienność nie sprawia mi żadnej trudności.
Gdyby nie było Świąt, wszystkie dni byłyby takie same. Czy nie możnaby od tego oszaleć? Owszem, możemy sobie powiedzieć, że w każdej chwili sami sobie możemy wprowadzać różne atrakcje. Tylko najczęściej jakoś tak się nie składa, nie ma czasu, jest coś ważniejszego... Wiele rzeczy nas przeraża, przerasta: święta, odwiedziny rodziny, podróż, nawet wczasy. Wpadamy w popłoch, że nie damy rady, że nie zdążymy, marzymy o tym, żeby to odwlec, a najlepiej ominąć. Bo przecież tyle mamy spraw na głowie. W ten sposób nigdy byśmy nie odmieniali swoich dni. A tak? Jest prikaz, data i trzeba zdążyć. I choć będziemy po tym całym zamieszaniu odpoczywać, to wspomnienia będą miłe.
Jest prikaz, data i trzeba zdążyć.
Jak tam?....nadążacie?.... okna umyte? prezenty zapakowane? ... a karp?
Częściowo już jestem gotowa do świąt. o znaczy niektóre prezenty już mam, porządki w szafkach tez już mam, planowałam mały remoncik w przedpokoju- zrobione w 80% (bo jeszcze kilka malutkich doklejek zostało. Natomiast jeszcze nie pomyte okna, nie poprane dywany i żadne jedzonko nie kupione. A karp z mojego stołu zapewne jeszcze pływa :P. Moje święta w tym roku będą samotne niemalże, a więc zakupów wiele nie potrzebuję. Córka spędza wigilię u siebie-postanowili, że pierwszą wigilię robią sobie we dwoje. Nie dziwię się bo też tak robiłam kiedyś. Mój Ukochany spędza noc wigilijną w pracy i pojawi się u mnie w najlepszym razie w pierwsze święto po południu, przyjdzie jedynie moja mama, ale ona nigdy nie siedzi długo. I tym sposobem wigilę spędzę na przemian przed telewizorem i na telefonie - pocieszając pracusia . Będzie dobrze
[quote="Westa"]
U nas też nikt karpia nie lubi więc zastępuję go sieją.... pyszna chuda ryba.
Ja dopiero zakasuję rękawy. Jedzonko to głupstwo. Gorzej z prezentami Co roku to samo, w ostatniej chwili lot po sklepach i mocne postanowienie, że w przyszłym roku kupię wcześniej i z głową
Niby po świętach już dawno, ale ja wciąż czuję jakiś taki świateczny nastrój przez cały prawie styczeń. Zawsze mam zamrożony makowiec. Wyciągam po świętach i w ustach święta... No i moje coraz "większe" urodziny. Dlatego czas świąteczny mam prawie do połowy stycznia. Od połowy stycznia zaczynam się odtruwać. Dużo zielonej herbatki i zero słodyczy. Chociaż już pukają do głowy chruściki i pączki...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|