|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Zastanawiałam się gdzie umieścić ten wątek...Działu krymynalnego nie mamy, a tam by chyba najbardziej pasował....
Nie wiem co robić i mam "duszę na ramieniu" (chociaż do tego bloku tematycznego moja historia nie pasuje).
Mam przez ścianę sąsiada Mietka. Taki drobny pijaczek po 50-ce. Gdzieś tam chyba pracuje, mieszka sam, nie wiem czy ma rodzinę. Jedyne towarzystwo jakie go odwiedzało (do tej pory) to takie menelaki w podobnym wieku. Oczywiście i "lachony" (tego samego pokroju). Ale dla sąsiadów Mietek jest OK. Jest grzeczny, cichy, jego goście piją u niego w domu i właściwie nie przeszkadza to nikomu.
Od kilku tygodni Mietka nie widać. Za to do jego mieszkania przychodzi bardzo dziwne towarzystwo. Młode zakapturzone łby w dresach. Trzeźwi. Ale już za sam wyraz twarzy można ich śmiało wsadzić do paki. Przychodzą po kilku. A raczej przemykają się po cichu. Od środka wpuszcza ich wcale nie Mietek tylko jakiś obcy cwaniaczek też z tego gatunku. I już kilka razy widziałam jak wynosili od Mietka z mieszkania różne sprzęty domowe (lustro, radio). Jestem na sto procent pewna że to na handel bo słyszałam ich rozmowę. Któregoś dnia , sąsiadka mieszkająca pod nim, powiedziała mi że w nocy słychać było od Mietka jakies krzyki, łomoty...
Niby wydaje się proste rozwiązanie - zgłosić na policję. Ale...no właśnie :/. Miałam już do czynienia z naszą DURNĄ policją (opisywałam Wam kiedyś) i nie zaryzykuję, że przyjdą, i nawet jeśli kogoś tam spotkają to gotowi powiedzieć, że "ta sąsiadka obok zgłosiła, że coś się tu dzieje". Bo taka reakcja jest wielce prawdopodobna. Napewno to łebki z "półświatka", tu nie mam cienia wątpliwości. Ja mieszkam sama, wracam o różnych godzinach. Nie chcę narażać życia i dobytku, bo z zemsty mogą różnie zareagować. Zwłaszcza że mnie widywali najczęściej. Dzięki Bogu mam tego psa, bo przed psem czują trochę respekt, to widać. Policja mi ŻADNEGO bezpieczeństwa nie zagwarantuje. No i nie wiem co robić.... Zastanawiam się czy Mietek wogóle jeszcze żyje ? Czy wogóle tu jest ? Zanim wyjdę z mieszkania wygladam przez wizjer, bo boję się. Czasami stoi ich po trzech czterech pod drzwiami, nawet po kilka minut. Jak w tej sytuacji wyjść i przeciskając się między nimi zamykać drzwi ?Wtedy mają pewność że nikogo nie ma.
Przydali by się ludzie tacy z serialu Detektywi - INTELIGENTNI. Żeby pod jakimś pretekstem dostać się do mieszkania i sprawdzić co się dzieje. Policja przecież nie wymyśla sposobów tylko idą po najmniejszej linii oporu. A to nie zawsze dobra metoda.
Zagajałam innych sąsiadów, że coś się tu dzieje, ale wszyscy mają to w nosie. Mieszkają niżej,a tu tylko ja i Mietek, na ostatnim piętrze. Siedzę cicho i modlę się w duchu, żeby już wynieśli od niego wszystko (a jego samego też, jak go zaciukali) i udaję że ich nie zauważam. Ale boję się ....
Faktycznie makabryczna sytuacja... jak z filmu. Pewnie oczekujesz rady.... na Twoim miejscu udałabym się na posterunek i prosiła o sprawdzenie co się dzieje.Wytłumaczyłabym po ludzku, że się boję i maja tak załatwić sprawę, aby nie "padło" podejrzenie na sąsiadkę (ze doniosła).A poza policją możesz jeszcze chyba udać się do zarządcy lokalem.... nie znam się ale kiedys to chyba mieszkania (bloki) należały do spółdzielni.Zobaczyc kto jest zameldowany...może zmienił się właściciel.A jeszcze przyszło mi do głowy ... może listonosza albo jakiego inkasenta (prąd, gaz) zapytać o tych nowych mieszkańców. Powodzenia. [/fade][/list]
Zarządca nie ma teraz obowiązku prowadzić książki meldunkowej... Poza tym wątpię, żeby te osoby były zameldowane. Ale zapytać warto, choć wątpię, żeby w takiej sytuacji to coś dało. Poza tym nieszczęsna ustawa o ochronie danych osobowych.
U mnie zarządcą jest Spółdzielnia Mieszkaniowa, czyli = nic nikogo nie obchodzi. Ich obchodzi jedynie jak się zalega z płatnosciami . Ale właśnie wczoraj sytuacja się wyjaśniła - MIETEK ŻYJE! Moja mama go widziała . Mówi, że i ukłonił się i całkiem dobrze wyglądał. Ale spotkała go przy śmietnikach jak szczodrze zapełniał pojemniki ze szkłem . Mówi, że dwie reklamówy butelek po wódce wynosił. Znaczy się, ja tu się martwiłam a on balował w najlepsze . Ale cieszę się, że jest już spokój i nie mam trupa za ścianą
Na dyskrecję policji to ja bym nie liczyła. Może i są delikatni funkcjonariusze, ale to rzadkość. Wydaje mi się, że można zgłosić swoje podejrzenia anonimowo.
To tak na przyszłość, bo jak widać sytuacja się wyjaśniła.
Swoja drogą mieć takie sąsiedztwo to średnia przyjemność. Mój znajomy miał przez jakiś czas koło siebie... burdel. To znaczy, po sąsiedzku mieszkały dwie panienki, które wciąż miały podejrzanych gości. A osiedle eleganckie, żadne meliny. Całą noc panowie przychodzili, wychodzili, często przez pomyłkę dzwonili do jego mieszkania. Jakiś łysy koleś kręcił się po okolicy. Że ma młodą, atrakcyjną żone, to parę razy ją zagadywali na schodach. Na szczęście po pół roku panienki zmieniły lokal.
Czyli jest tak jak w piosence: "Mietek ciągle pił..."
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|