|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
http://poznan.gazeta.pl/p...wolnienia_.html
Nie potrafię się otrząsnąć ... . Znam tą historię "z pierwszej ręki" . Co najgorsze - świetnie rozumiem dlaczego nie wytrzymała psychicznie. Ta praca to gorzej niż szambo i tylko naprawdę odporne jednostki wytrzymują.
Nie wiem czy masz na myśli traktowanie ludzi przez klientów czy przez szefów. To prawda, że w wielu miejscach traktuje się ludzi celowo bardzo źle, żeby ze strachu lepiej pracowali. Czy to jest metoda? Znam przykład ze swojego podwórka, zresztą też dotyczy TP. Kolega kolegi zajmował tam wysokie stanowisko. Służbowy samochód, różne przywileje, baaardzo wysokie zarobki. A że apetyt rosnie w miarę jedzenia, to on i jemu podobni, pobrali gigantyczne kredyty,pokupowali luskusowe domy,samochody. Kredyt każdy im dał- przy takich zarobkach! I złote karty kredytowe bez ograniczeń debetu! I nagle z dnia na dzień, bez podania powodów zostali zwolnieni. Dostali oczywiście wysokie odprawy, ale nie w tym rzecz. Oni poczuli się nic nie warci. No bo czemu firma miałaby się ich pozbywać? Oczywiście nie mają się co martwić o pracę - są świetnymi fachowcami,mają znajomości. Ale oni nie szukają. Oni mają depresję. Boją się, stracili poczucie własnej wartości. Siedzą w domu i zastanawiają się co zrobili źle. Dla firmy świetnie - nie pójdą do konkurencji.
A swoją drogą... ten kolega kolegi dorywczo załapał się w pewnej firmie jako specjalista do spraw pozyskiwania funduszy unijnych. Właśnie przygotowywali się do kolejnego zadania. Termin składania papierów minął, a ich wniosek nie został złożony. Dlaczego? Bo księgowa dostarczyła ostatni załącznik dopiero około 20-tej. I co, miał to w nocy kompletować? ON???!! No i pieniążki przeszły koło nosa!
Klient to nic nie jest winien. Jest często-gęsto zdenerwowany i niejednokrotnie całkiem słusznie. Bo burdel jest. I tego się ukryc nie da. Traktowanie przez przełożonych też nie jest główna przyczyną, bo oni tylko musza egzekwować wymogi odgórne. Pewnie, że są tacy, którzy bardzo lubią używać swojej władz jak się tylko da, ale są i tacy którzy naprawdę starają się jak najmniej dokładać podwładnym "po głowie". Chore są procesy, procedury, które są narzucane pracownikom, i z których są rozliczani. Trudno wytłumaczyć pewne sprawy komuś, kto w tym nie siedzi na codzień. Nawet pracownik innego działu tej samej firmy może się dziwić "co w tym trudnego". I jestem pewna, że największą role w tym przypadku odegrał nie tyle strach przed zwolnieniem, co przerażenie przed pracą na "błękitnej". I to mnie nie dziwi. Zresztą to nie byłby pierwszy przypadek załamania psychicznego pracowników tej komórki. Widzę jak reagują ludzie przed rozpoczęciem tej pracy kazdego dnia. To przerażenie. Z wszelkimi tego stanu objawami. Oczywiście nie wszyscy tak reagują. Ale duży procent. Pracowałam w takim charakterze kilka lat. I to w tych "łatwiejszych okresach" i nawet wizja bezrobocia nie zmusiłaby mnie do powrotu do tej pracy. Skończyło się dla mnie taką nerwicą, że tylko dobre leczenie psychiatryczne uchroniło mnie przed takim czynem jak ten co się stał. Leków ostatnio nie musze brać, ale rok temu groziła mi wizja powrotu do tej pracy i stany nerwicowe powróciły na samą myśl. A to co piszesz o tym koledze "z wyższej półki" to prawda. Wiem, że z takimi ludźmi tak właśnie bywa. Jednak te "zwykłe" depresje czy nerwice dotyczą zwykłych ludzi, którzy nie zarabiają kroci, nie maja żadnych przywilejów...Jedyne co mają to bat nad głową(nie mylić z dyscypliną pracy) i pozostanie bez pracy jako jedyną alternatywę.
Pisząc, miałam na myśli różne dziwne metody "motywowania" ludzi do zachowań,które są nam potrzebne. Często są to okrutne metody. A najczęściej są to metody żywcem przeniesione z zagranicy,nie biorąc pod uwagę naszej mentalności. Pewnie inaczej zachowuje się klient takiej błękitnej linii w Ameryce, a inaczej w Polsce. Inna też jest polska mentalność pracownika błękitnej czy innej linii. Pewnie łatwiej by mu się było z klientem dogadać, gdyby nie wymagano od niego "poprawności" według procedur.
Pisząc, miałam na myśli różne dziwne metody "motywowania" ludzi do zachowań,które są nam potrzebne. Często są to okrutne metody. A najczęściej są to metody żywcem przeniesione z zagranicy,nie biorąc pod uwagę naszej mentalności. Pewnie inaczej zachowuje się klient takiej błękitnej linii w Ameryce, a inaczej w Polsce. Inna też jest polska mentalność pracownika błękitnej czy innej linii. Pewnie łatwiej by mu się było z klientem dogadać, gdyby nie wymagano od niego "poprawności" według procedur.
Zgony to już były po zwolnieniach z TP - ja odeszlam z tej firmy 5 lat temu - razem ze mną odszedł moj 51-letni kolega, fachowiec, cale zycie w jednej firmie - znal ją od podszewki bo zaczynał jako monter i awansowal, awansowal i bylo dobrze az do pewnego dnia kiedy otrzymalismy wypowiedzenia. Gdzie facet 50 letni z wielkim doswiadczeniem w branzy telekomunikacyjnej teraz znajdzie prace....... Nerwy, stres, depresja zrobily swoje..... dopadł go nowotwór i w przeciągu pol roku pochowalismy Go............... facet nigdy nie chorował ale ta firma go wykonczyla.....
Przykre to co piszecie.
przykre ale niestety prawdziwe................
Drugi tydzień jestem na zwolnieniu lekarskim. Powód... krańcowe wycieńczenie i przemęczenie. Doszło do tego, że nie potrafiłam robić najprostszych rzeczy, zasypiałam na stanowisku pracy, jadąc w pociagu patrzyłam, że ludzie wysiadają i z przerażeniem kojarzyłam, że i ja "coś" powinnam w tym momencie zrobić (wysiąść) a nie potrafiłam sobie uzmysłowić co. Komputera w domu prawie nie włączałam od dłuższego czasu, bo codziennie w pracy po 8-9 godzin bez chwili przerwy sprawiały że miałam nieustanny ból głowy. Lekarz po konsultacji stwierdził, że to już byl ostatni moment że się zgłosiłam "po odpoczynek". Dłużej bym nie dała rady w takim tempie i pod taka presją. Narazie staram się ten czas pobytu w domu wykorzystać maksymalnie na relaks i odpoczynek. Ale echa z firmy wciąż docierają do mnie... Tym razem w Szczecinie była kolejna próba samobójcza. Na szczęście nieskuteczna (dzięki przytomności umysłu współpracowników). Skończyło się na szpitalu. Ale szczegółow nie znam to nie piszę. Najgorsze jest to, że oficjalne wersje podaje się zupełnie inne a firma była w ub. roku ogłoszona Pracodawcą Roku... Dla tych co znają drugą stronę medalu to aż żenujące...
A ja z kolei miałam ochotę popełnić samobójstwo po ostatniej próbie uzyskania jakiejś informacji na "Błękitnej" :P
I też się nie dziwię, bo choć branża jest mi bliska, to też zdarzyło się, że musiałam dzwonić na BL i ...... To była prawdziwa droga przez mękę...Tyle, że zdawałam sobie sprawę z możliwości konsultanta i mniej mnie wkurzał człowiek, a bardziej "system" i całe bagno różnych "udogodnień" jakie ta firma funduje Klientom...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|