|
witaaj na portalu mArTy.. =] peace
|
Zapraszam do lektury artykułu pt. "Armia Czerwona na Warmii i Mazurach w 1945 roku na przykładzie powiatu giżyckiego" Anny Kostrzewy z UW-M: ftp://atgroup.home.pl/ksiazki/paaa/11.pdf (od str. 115)
Dzięki za wskazanie tej pozycji
Chce wywołać przy okazji trochę inny temat i odnieść się do jednego fragmentu z tej pozycji, związanego ze zdobywaniem Giżycka przez Rosjan.
Odgrzebałem na Warmińsko Mazurskim Forum Poszukiwaczy trochę obszerniejszy opis zdobywania miasta. Zainteresowanych podsyłam pod link poniżej (nie wiem, czy mam prawo przekopiowywać z tego forum tekst).
http://www.wmfp.pl/gizycko45
Mam pytanie do specjalistów z tematu. Możecie podać odnośniki do literatury, lub przytoczyć jakieś dodatkowe wątki/opisy o tym jak przbiegały walki radziecko - niemieckie o Giżycko?
Z góry dziękuję, pkow9
Bardzo ciekawy zapis dotyczący walk o Gizycko w 1945 roku znajduje się w historii garnizonu spisanej przez Generała a.D. Dr. Grosse „Geschichte der Garnison und des Waffenplatzes Lötzen- Feste Boyen“ maszynopis znajduje się w zbiorach Archiv Kreisgemandschaft Lötzen e.V in Neumünster sygn. 51/VIIA1a
"Znaczenie i rola Giżycka w walkach w Prusach Wschodnich w 1944 r.
Umocnienia przy Giżycku podlegały do zimy 1944/1945 nie Wschodniopruskiemu Urzędowi Fortyfikacyjnemu - lecz z powodu ich ważności Oberkommando des Heeres w Berlinie - trzeba powiedzieć niestety- ponieważ faktyczne położenie w Prusach Wschodnich zdawało się, patrząc stamtąd (Berlina) inne niż było ono w rzeczywistości ze swoimi zmiennymi trudnościami. Z tego powodu niewiele zrobiono dla umocnień na wschodzie, ponieważ, według stów Guderiana „front zachodni z powodu wcześniejszych trudności (ofensywa aliantów - przyp. mój) żądał i otrzymywał otrzymywał wszystko, co pierwotnie było przeznaczone dla frontu wschodniego". Wschodowi pozostawało tym samym tylko to, czego zachód nie mógł wykorzystać (resztki - przyp. mój). Umocniony Rejon Giżycki obejmował od 170 do 180 km2. Jego zewnętrzna krawędź przebiegała wzdłuż linii: Kruglangen (Kruklanki) - Possessern (Pozezdrze) - Angerburg (Węgorzewo) - westlich Drengfurth (na zachód od Drengfurthu) - westlich Rastenburg (na zachód od Kętrzyna) - westlich Sensburg (na zachód od Mrągowa) - Nikolaiken (Mikołajki) - Nordrand Spirdingsee (północny kraniec jeż. Śniardwy) - Arys (Orzysz) - einschlieplich Truppenubungsplatz (włącznie z placem ćwiczeń/poligonem) - Widminnen (Wydminy) -Lötzen (Giżycko). Zdaniem Hitlera ten system umocniony winien związać możliwie dużo rosyjskich dywizji. Rosjanie powinni się w ciągłych atakach na ten system obronny tak długo wykrwawiać, aż Armia Kurlandzka, swobodnie poruszająca się, mogła przebić się do tego rejonu. Aby móc przeprowadzić ten plan konieczne było 7 do 8 pełnych i gotowych do walki dywizji piechoty do obsadzenie rejonu umocnionego), a w celu zatrzymania możliwych wdarć nieprzyjaciela równie silna dywizja pancerna. Ale skąd przy ówczesnym stanie walk (sytuacji na frontach - przyp. mój) miano wziąć te dywizje? Zaopatrzenie zgromadzone w Giżycku przewidziane było dla załogi wcześniejszego, znacznie mniejszego obwodu obronnego. Dysponowano żywnością dla zaledwie l dywizji na okres 4 tygodni. Rozbudowa umocnień z dużymi rowami przeciwpancernymi itp. przedsięwzięciami polepszała się wprawdzie od jesieni 1944 r. z tygodnia na tydzień, jednak w obwodzie obronnym liczącym od 90 do 100 km istniały naturalnie wciąż tu i ówdzie luki, i miejsca nadające się do umocnienia. O rozbudowanej na głębokość linii obronnej można było mówić tylko w części wschodniej. Brakowało oddziałów budowlanych, brakowało specjalistów od planowania i budowy fortyfikacji. Nie było też stałej załogi fortecznej. Na zabudowę minową przedpola pozycji obiecano 200.000 min, których jednak nie dostarczono. Zima 1944/1945 r była bardzomroźna, co utrudniało jeszcze bardziej prace ziemne. Od grudnia wszystko było pokryte głębokim śniegiem, a od stycznia zlodowaciałe. Podczas gdy, pomimo tego wszystkiego zdaniem szefa Sztabu Generalnego Armii, gen. płk H. Guderiana Giżycko było „najsilniejszym umocnieniem wschodnim« i najlepiej uzbrojoną, rozbudowaną i obsadzoną twierdzą”, głównodowodzący 4 armii gen piechoty Hossbach, w którego obszarze leżało Giżycko, dla którego Giżycki rejon Umocniony był rejonem tyłowym miał odmienne zdanie. Nie uważał on za wskazane zajęcia, ani obsadzenia załogą tego obszaru. W rzeczywistości oddziały, które w początkach 1944 r. znajdowały się w twierdzy, nie były w żadnym wypadku w stanie skutecznie bronić tak rozległych umocnień. Na skutek niemieckiej ofensywy w Ardenach naprawdę silne i waleczne (wartościowe) jednostki, m in. dywizja grenadierów pancernych i dywizja grenadierów ludowych (Panzergrenadier- und Volksgrenadier-division) zostały przerzucone na front zachodni. Wszystko co szło na zachód zabierało ze sobą wszystkie dobre drużyny strzelców, dobre działa, a przede wszystkim działa przeciwszturmowe. W podobny sposób dywizje frontu wschodniego próbowały polepszyć swoje stany etatowe. l sierpnia 1944 roku gen porucznik Hauser, który dowodził w Rosji znaną 13 dywizją pancerną, przejął od swojego poprzednika gen Deckera główne dowództwo w rejonie Giżyc¬ka. Wspierał on z dużą energią tworzenie grupy bojowej, co było coraz trudniejsze z wyżej wymienionych powodów - tzw. „plądrowania" znajdujących się tu jednostek przez „bardziej potrzebujących". W końcu grupa bojowa Hausera z pewna przesadą określana jako dywizja z.b.v. 605 (do specjalnych zadań) składała się z: * (2 stellungs-InfRgt.) 2 regimentów piechoty „pozycyjnej", każda z 3 batalionów, * około od 25 do 30 baterii wszelkich możliwych dział z amunicją, * około 175 obronnych dział wszelkiego rodzaju i pochodzenia, * kilku batalionów budowlanych pionierów fortecznych, * Zastępczej jednostki pionierów budowlanych, * Kilku formacji łączności fortecznej (einigen Festungs-Nachrichten-Formationen), * Kilku jednostek Organizacji Todt, * Jednej kompanii 500 batalionu pionierów, która później miała przeprowadzić wysadzenie Wolfsschanze (główna Kwatera Hitlera), pomnika grunwaldzkiego i podobnych obiektów.
W sumie nie była to zbyt silna bojowo grupa. Jednak grupa ta dzięki Hauserowi była całkiem dobra, na ile można było wymagać przy jej różnorodnym składzie (pododdziały pochodziły z różnych jednostek macierzystych). Miała niejednolite uzbrojenie i niedostateczną mobilność. Nie było prawie żadnych pojazdów (ciągników do artylerii). Zimą mozolnie tworzono z wykorzystaniem nart i przypadkowych koni tabory. Mimo to ta „dywizja", właściwa obrończyni Giżycka walczyła bohatersko, i była później miło widzianym w armii zgrupowaniem. Więcej niż poważna sytuacja na wschodzie uniemożliwiła wyciągnięcie z armii polowych całych dywizji lub tylko pojedynczych oddziałów wojska dla Giżycka. Giżycko należało, jak to zostało to zostało wcześniej powiedziane do tyłowego rejonu 4 armii (gen Hossbacha). Już na początku grudnia 1945 roku 4 armia zaproponowała swojej nadrzędnej instancji der Heeresgruppe Mitte (Grupa Armii „Środek"), aby zabrać ją i 3 armię pancerną z dużego, niekorzystnego z militarnego punktu widzenia łuku, które one tworzyły na znacznie krótszy łuk. Miałby on przebiegać w przybliżeniu wzdłuż linii: Nowogród (Nowogród) - Johannisburg (Pisz) - Spirdingssee (Śniardwy) - Lötzen (Giżycko) - Masurische Kanal (Kanał Mazurski) - Deimelinie (linia Deimy). Tak skrócony front wykorzystał by dobrze naturalną przeszkodę Jezior Mazurskich, i Giżycko było by dla tej pozycji punktem kluczowym. Ta dobrze uzasadniona i później powtórzona propozycja została przez G.A. „Środek" oddalona, prawdopodobnie przez wzgląd na Hitlera, który w niewyobrażalnym uporze z pewnością nie zgodził by się na cofnięcie frontu. Dopiero 20 stycznia 1945 roku zezwolono na to, ale wówczas wisiało nad tym fatalne słowo „za późno", które w tej wojnie tak często miało grać nieszczęśliwą rolę. W międzyczasie z zapałem dalej budowano umocnienia GRU, użyto do tego również volkssturm. Przede wszystkim umocnione zostały pozycje na wschodzie; atak z zachodu wydawał się mało prawdopodobny, a od północy i południa jeziora oferowały przecież także pewną ochronę. Jednakowoż zamarzały one stopniowo, i nawet z pomocą nauki nie udało się znaleźć środka aby utrzymać niezamarznięte szerokie pasy wody. Umocnienia były także wykorzystane w czasie wycofywania się. Ale ponieważ nie mogły być ciągle obsadzone, nie mogły być więc wszystkie utrzymane w stanie 100% zdolności do obrony. Z powodu śniegu, który często całkowicie wypełniał okopy i rowy, straciły one wiele na wartości. Dopiero 18 stycznia, kiedy rosyjski wielki atak na Prusy wschodnie był w pełni, Giżycko zostało podporządkowane rozkazom cofającej się 4 armii, znowu o wiele za późno. (Dotąd podlegało Gen Dowództwu I.A.K. w Królewcu?). Trzy dni później głównodowodzący 4 armii, gen Hossbach podjął decyzję, uwarunkowaną przez rozwój sytuacji o wzięciu z armii szczególnie bojowych dywizji, i z ich pomocą stworzyć poprzez nagły, niespodziewany atak w kierunku zachodnim, a więc w stronę Wisły połączenie z działającą tam 2 armią (gen płk Weiss). W ten sposób chciał też zapewnić sobie własne zaopatrzenie, i przede wszystkim otworzyć uciekającej ludności Prus wschodnich drogę na zachód przez Wisłę. Przy rozważaniach nad tym śmiałym planem musiano sobie naturalnie uświadomić jaką wartość miało Giżycko dla armii. Czy miało się zaczepić do rejonu umocnionego? Wydawało się to już z tego powodu niemożliwe, że zaopatrzenie było przewidziane dla jednej dywizji na 4 tygodnie; wystarczyło by ono 10 dywizjom 4 armii tylko na 4 - 5 dni. Później ich los byłby przypieczętowany. Ale kiedy tylko część oddziałów przeznaczono do obrony, też niewiele w ten sposób zyskano. W obliczu silnej rosyjskiej przewagi, miało to niewielki wpływ na przebieg wydarzeń. Twierdza zawiązała by prawdopodobnie tylko część sił przeciwnika, ponieważ Rosjanie ze względu na swoją liczebność mogli pozwolić sobie na pozostawienie Giżycka za ich szybko przesuwającym się frontem. Główne rozstrzygnięcia zapadały gdzie indziej. W tej sytuacji nie mogło być mowy o ciągłej obronie, lecz tylko o walkach opóźniających (chroniące tyły) rosyjski pościg z wykorzystaniem w nich istniejące umocnienia. Tym samym rola umocnień giżyckich dobiegła końca. Nie miało tu dojść do powstania „pozycji jeża", jak odpowiadałoby to znaczeniu rejonu umocnionego. Ostatnie walki o Giżycko ograniczały się wskutek tego do stosunkowo małego rejonu, i trwały krótko, tym bardziej kiedy Rosjanie szybko postępujący oskrzydlili Giżycko od zachodu i pomocnego wschodu.
Ostatnie walki o Giżycko Pod koniec 1944 roku zaczęto umacniać także samo miasto. Chodziło w tym oczywiście tylko o umocnienie obrzeża miasta; w obliczu siły rażenia nowoczesnej broni nie można było liczyć na naprawdę poważną obronę. Miała to być raczej obrona przed napadami. Desanty spadochronowe w większej liczbie wprawdzie nie zdarzały się, ale do Bożego Narodzenia 1944 r. Stwierdzono jednakże 87 desantów oddziałów szpiegowskich i sabotażowych z których spora liczba została schwytana podczas skoków lub zniszczona w walce. Umocnienia miasta zaczynały się bezpośrednio za koszarami pionierów nad jeziorem Mauersee (Mamry), ciągnęły się w odległości 100 - 200 metrów przed kanałem wzdłuż niego, dalej biegły nad jeż. Chaussee aż do koszar artylerii, potem koło dworca aż do jez. Niegocin. Był to system ciągłych rowów z zasiekami, płotkami przed nimi, a więc niewielka przeszkoda. Już wówczas brakowało przecież wszelkich materiałów, tym bardziej, że prócz zachodniego, także front w Rosji i Polsce (wschodni) dużo zaopatrzenia, także tego typu potrzebował. Na brzegu kanału, na wysokości zamku było umieszczonych 10 przestarzałych 10 cm Dział na pozycjach, jak również 4 stare działa ćwiczebne z koszar artylerii. W sumie umocnienia te nie były zbyt silne. Na początku stycznia Rosjanie pojawiali się coraz częściej na jednym ze znanych już dosyć na froncie starych „Kaffemuhlen" (kukuruźnik). Były to otwarte, powoli latające samoloty, które zrzucały niezbyt duże bomby. Raz na pewno trafiony został magazyn amunicji na lotnisku, przez co powstał ogromny pożar. Innym razem trafiony został zamek, przy czym bomba wpadła do pokoju majora Mohna w odległości 0,5 metra od jego łóżka, nie wyrządzając żadnych szkód. Na rozkaz generała Hausera, wszystkie mosty przygotowane zostały do wysadzenia. Około 20 stycznia sytuacja stała się poważniejsza. Zgodnie ze wskazówkami gauleitera Kocha generał Hauser spowodował, że wracające puste pociągi zabierały uciekinierów z Giżycka i okolic. Mieszkańcy cywilni zaczęli opuszczać miasto od 22 stycznia pod przymusem. Dnia 20 stycznia generał Hauser ze swoją 605 dywizją do zadań specjalnych został (wcielony) do 4 armii generała Hossbacha. Dzień później rozpoczęły się walki, w których dywizja brała udział w obronie Giżycka. Tego dnia Rosjanie wysyłali patrole na wszystkie drogi prowadzące ze wschodu do rejonu Wielkich Jezior Mazurskich i osiągnęli 22 stycznia Siedliska- Upałty, Spytkowo i Świdry. 23 stycznia byli w Grajwie, na wschodnim obrzeżu Giżycka, na wschodnim brzegu Mauersee (jeż. Mamry). Tutaj doszło do walki ze słabszymi niemieckimi tyłami, które cofały się pod naporem Rosjan do Giżycka. Całe umocnienia miasta były w tym dniu w pełni obsadzone. Na lewym skrzydle znajdowały się Pionier-ersatz und Ausbildung Battalion (zapasowy batalion pionierów budowlanych). W środku znajdowały się jednostki budowlane piechoty, i w końcu aż do jeziora Niegocin znajdowały się zapasowe jednostki artylerii użyte jako piechota. Część garnizonu, której nie można było użyć (kompania rekonwalescentów, jak również cały personel cywilny wraz z członkami rodzin, został zabrany z Giżycka. Wszystkie baraki i place ćwiczeń nad jeż. Mamry zostały podpalone. Miejsca (warsztaty naprawcze) zostały wysadzone w powietrze. Pożary przyczyniły się chyba do powstania wiadomości (plotki), że Giżycko stoi w płomieniach. W rzeczywistości, w mieście nic jeszcze nie było zniszczone. Dnia 24 stycznia nasilił się napór rosyjskich czołowych jednostek atakujących. Już rano zaczął się atak piechoty na miasto. W południe wdarli się Rosjanie do obsadzonego przez artylerię odcinka. Jednemu rosyjskiemu czołgowi udało się nawet dotrzeć do rynku. Dopiero tutaj został zniszczony przez pionierów. Na obrzeżu miasta i w twierdzy Boyen trwały sporadyczne walki. Gdybyśmy chcieli jak najdokładniej przedstawić poszczególne fazy tych walk, opisy przekroczyłyby ramy tego opracowania. Niech wystarczy więc meldunek Grupy Armii „Środek" do OKH z 24 stycznia: „popołudniu wróg na wschód od Giżycka wdarł się na głębokość 4 kilometrów w na¬szą obronę, przez co rozdzielone zostały wewnętrzne skrzydła grupy Hannibala (oddziały policji) i 367 dywizji piechoty. Ponieważ nie ma sił, by zamknąć lukę w obronie, front obrony musi być „ wyprostowany ", to znaczy zabrany na zachodni brzeg wielkich jezior". Następny dzień (25 styczeń) przyniósł zażarte walki na obrzeżach miasta. Oddziały stawiające opór, 605 dywizja do zadań specjalnych oraz 367 dywizja piechoty zostały pod naciskiem nieprzyjaciela cofnięte dalej w kierunku zachodnim. Generał Hauser miał wieczorem tego dnia swój punkt dowodzenia w Blaustein między Kętrzynem a Srokowem.
Rosjanie zajęli właśnie leżące na linii ich ataku koszary w Giżycku, i strzelali z okien. Wieczorem wszystkie mosty zostały wysadzone, most zamkowy dopiero wtedy, gdy Rosjanie przy moście kolejowym . Pod osłoną nocy Rosjanie próbowali przejść po zwodzonym moście na kanale (znajdował się on prtzy obecnej ul. Kolejowej, a jego kontynuacją na zachodnim brzegu była obecna ul. Brunona). Jednostka przeciwlotnicza na zachodnim brzegu kanału mogła temu przejściu zapobiec, poprzez użycie swojej ostatniej lekkiej amunicji, ogniem na wprost ze swoich 16 dział przeciwlotniczych. O godzinie 21.30 dowodzący bitwą, zapewne pułkownik Kretschmer rozkazał wysadzić te działa. Jednostki przeciwlotnicze przeniosły się na drogę do Kętrzyna (zajęły tam nowe pozycje). W piątek 26 stycznia przypieczętował się ostatecznie los miasta Giżycka (obrona była coraz trudniejsza. Linie łączności polowej ciągle były przerywane. Rosjanie zaczęli przekraczać na chłopskich saniach zamarznięte jezioro Niegocin, i zaszli obrońców od tylu. Major Rahnenfohrer z pionierów, który dowodził tym miejscem wycofał się w porozumieniu z głównodowodzącym walkami. Lewe skrzydło to: „plac ćwiczeń wodnych” prawe skrzydło to twierdza Boyen. Walki trwały cały dzień. Szala zwycięstwa nie przechylała się w stronę Rosjan. Stara twierdza przeżyła na koniec jeszcze raz dzień chwały w bezpośredniej walce (obronie). Wieczorem 26 stycznia nadszedł zaskakując dzielne oddziały rozkaz odwrotu. Wojsko zrobiło to, co mogło. Nie udało się sprawdzić, czy nasza artyleria podczas cofania się strzelała jeszcze w stronę Giżycka, jak to przypuszczają pewne źródła. Wydaje się to dość nieprawdopodobne. W meldunku dziennym Grupy Armii „Środek" do OKH czytamy m.in. „Giżycko straciliśmy wskutek przeważającego ataku wroga. Wróg mógł osiągnąć zachodni brzeg Wielkich Jezior koło Kamionek i Sztynortu, oraz na północy po lodzie jeziora Mamry i Dargin, i w końcu mógł przełamać w wielu miejscach front obronny. Z niezbyt walecznymi związkami jednostek z grupy Hausera nie powiodło się ponowne zamknięcie frontu ". Hitler otrzymał meldunek o utracie Giżycka 24 stycznia, a więc w czasie kiedy miały miejsce tylko potyczki na tyłach, a armia Hossbacha straciła z w/w powodów pozycję Wielkich Jezior, i tym samym również twierdzę Giżycko, i maszerowała na zachód w stronę Wisły. Ten meldunek rozjaśnił mu błyskawicznie aktualna sytuację, dotąd bowiem oględnie informowano go zbyt optymistycznie (nie mówiono całej prawdy). Uważał on do tej pory Giżycko, umacniany w tym przez swoje otoczenie za „najlepiej uzbrojoną i obsadzoną twierdzę". Nastąpił jeden z jego słynnych wybuchów złości. Czół się oszukany ponieważ uświadomił sobie, że w Grupie Armii „Środek" toczyła się gra, na którą on (ten, który wszystko sam jako „największy dowódca wszechczasów" ) nie zezwolił, a nawet o niej nie wiedział. Wiadomość ta uderzyła więc jak bomba. Hitler mówił nawet o zdradzie i sądzie wojennym. Głównodowodzący Grupą Armii „Środek" zasłużony i w międzyczasie ranny w głowę generał Reinhardt, jak również generał Hossbach zostali natychmiast usunięci z zajmowanych stanowisk. Taki był koniec Giżycka."
Dzięki bunkermann O to mi właśnie chodziło. Masz u mnie duuuże piwo
warto czasem zajrzeć do zeszytów LHB (Lötzener Heimatbrief) czy innych publikacji wydawanych w Stowarzyszeniach byłych mieszkańców Prus Wschodnich
kolejna porcja wspomnień z walk o Lötzen (Giżycko) w 1945 roku wg Oskara Keuch, w 1945 r zastępcy dowódcy giżyckiej Schutzpoliteidienstabteilung "Die letzten Tage von Lötzen." (ostatnie dni w Lötzen). Zawarte zostały one w publikacji pod redakcją Kurta Gerbera "Heimat Lötzen. Stadt und Land", Neumünster 1978.
"Jak długo front oddalał się w Giżycku nie działo się nic ciekawego. Atmosfera ta została zakłócona przez liczne sztaby, które zakwaterowane zostały w Giżycku, a także przez licznych rannych, których umieszczono w lazarecie w twierdzy oraz koszarach Hindenburga i Lutherschule (dzisiejsze Gimnazjum nr 1). Dopiero latem 1944 r. po załamaniu się frontu wschodniego oraz wzmagających się nalotach bombowych na miasta zachodnioniemieckie, także w Giżycku zaszły zmiany. Giżycko miało pozostać obiektem o znaczeniu militarnym nawet, gdy Rosjanie wtargną w głąb Niemiec. Dlatego też podjęto środki mające na celu stworzenie warunków do obrony 18 tys. garnizonu twierdzy przez 4 miesiące, przygotowania zrzutowisk dla samolotów, rowów pancernych i ewakuacji ludności przybyłej do Giżycka (głównie ewakuowani Berlińczycy). Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta wraz ze zbliżającym się frontem. W październiku nakazano opuszczenie miasta osobom ewakuowanym do Giżycka. Ich kolejnym celem była Saksonia. Z początkiem stycznia 1945 r. ruszyła sowiecka ofensywa zimowa. Wydarzenia goniły jedno drugie. Także dla Giżycka sytuacja nie wyglądała ciekawie. Drogi zapchane były uciekinierami podążającymi w kierunku Kętrzyna. Również jednostki wycofywały się na wschód. W Giżycku jednak nic się nie działo. Nie przychodziły żadnej dyrektywy ze strony wojska jak i administracji państwowej. Urzędy pracowały normalnie. Dopiero gdy sytuacja stała się beznadziejna ludność rozpoczęła pośpieszną ewakuację, głównie jeżdżącymi według planu pociągami. Dopiero 22 stycznia Burmistrz Eichholz po naradzie z wojskowym Komendantem nakazał ewakuację ludności cywilnej. Rozkaz ten nie miał znaczenia, gdyż każdy czynił już to, co uznawał w tym momencie za najważniejsze. Ludność cywilna, jak i żołnierze śpieszyli na dworzec kolejowy. W ratuszu rozłożyło się wojsko. Generalnie mówi się, że do 24 stycznia miasto zostało ewakuowane. Tego dnia rano odjechał ostatni pociąg, a o 10.00 transport wojskowy wywiózł ostatnich cywili. Burmistrz Eichholz opuścił miasto dopiero popołudniu. 24 stycznia to był piękny, słoneczny i mroźny dzień, środa. Samoloty wroga krążyły nad pociągami z uciekinierami. Drogami posuwały się kolumny cywili ciągnących na saniach to, co dla nich najcenniejsze, żołnierze, jeńcy sowieccy, Francuzi i Włosi. Wszyscy w kierunku Kętrzyna. W mieście pozostało ok. 300 cywilów. Po ewakuacji ludności policja i Luftschutzpolizei nie miały praktycznie nic do roboty. Zgłosiliśmy się więc zgodnie z rozkazem w ok. 250 ludzi do dyspozycji Komendanta, płk saperów Kretschmera. Już 23 stycznia przenieśliśmy się do Twierdzy Boyen i zajęliśmy kwatery w opuszczonym lazarecie. Tu otrzymaliśmy rozkaz wystawienia posterunków i zbudowania kilku gniazd karabinów maszynowych. Poza Komendantem, który zajął bunkier dowodzenia, nie zastaliśmy w twierdzy żadnych innych oddziałów. Podczas, gdy 23 stycznia przebiegł spokojnie, to 24 stycznia w południe zaczęły się walki o miasto. Główna linia frontu przebiegała na wschód od Giżycka, mniej więcej na linii Perkunowo-Świdry-Las Miejski-Bystry. Walczyli na niej młodzi saperzy i artylerzyści, którzy szkoleni byli właśnie w Giżycku oraz kompania kolarzy. Cofając się walki te trwały do wieczora 25 stycznia. W ich trakcie zadano Rosjanom poważne straty. W trakcie tych walk na terenie miasta dokonywano wielu wysadzeń. Wysadzono mosty na kanale, na dnie osadzono statki żeglugi mazurskiej. Zniszczono także silosy przy Twierdzy Boyen, zespół baraków przy stadionie, baraki lotnicze w okolicach Perkunowa. 25 stycznia wieczorem Rosjanie zaatakowali od strony Węgorzewa, przez Szosę Obwodową i zajęli koszary saperów. W tym czasie także twierdza została ostrzelana przez artylerię wroga. Oddziały, które walczyły na wschód od Giżycka cofały się Szosą Kętrzyńską w kierunku Niegocina i dalej na zachód. Był plan wyparcia Rosjan z koszar saperów, lecz z uwagi na brak sił zrezygnowano z tego. My zostaliśmy wycofani z twierdzy i zajęliśmy pozycje w rejonie folwarku Piękna Góra. W tym miejscu przesmyk między jez. Mamry, a jez. Tajty miał zostać otwarty dla wycofujących się oddziałów niemieckich, po czym miano go zablokować. W nocy 25/26 stycznia Giżycko znajdowało się pod ciągłym ostrzałem artylerii niemieckiej. Były to baterie plot. rozlokowane dla ochrony kwatery Hitlera we Wronach i Sterławkach Wlk. Ponieważ Rosjanom nie udało się 26 stycznia sforsować pozycji na przesmyku Piękna Góra, dzień przebiegł na naszych pozycjach spokojnie. Wycofały się ostatnie pododdziały przebywające jeszcze na terenie twierdzy. Mi i porucznikowi z Wehrmachtu wydano rozkaz wyłapywanie wycofujących się żołnierzy i formowania ich w nowe pododdziały. Nasz oddział złożony był wyłącznie z policji i Luftschutzpolizei. Był jednocześnie ostatnim oddziałem pod Giżyckiem. Z nami pozostał także Komendant, który zajął stanowisko w folwarku Piękna Góra. 26 stycznia przyniósł koniec Twierdzy Boyen. Z kierunku Perkunowa Rosjanie w sile batalionu przeszli na nartach po jez. Mamry i od tyłu zaatakowali obrońców zajmując Seefeld. Wprawdzie popołudniu z kierunku Wron uderzyła piechota z zadaniem odrzucenia wroga, jednak kontratak nie powiódł się. Wieczorem wysadzono stanowiska Flaku pod Wronami, a piechota otrzymała rozkaz wycofania się na zachód. Dla nas sytuacja w rejonie kanału zrobiła się krytyczna. Komendant nakazał nam późnym wieczorem wycofanie się w kierunku Kętrzyna. Giżycko zdane było na swój los. GA Północ meldowała wieczorem: „Giżycko z uwagi na ogromną przewagę wroga zostało stracone. Po lodzie wróg sforsował jez. Mamry i Dargin i osiągnął zachodni brzeg jezior w rejonie Kamionki, Sztynortu i bardziej na północ, a następnie przełamał linie obronne w wielu miejscach”. Komunikaty Wehrmachtu wspomniały Giżycko po raz ostatni 25 stycznia: „W Prusach Wschodnich na kierunku Elbląg ciężkie walki; na wschód od tego kierunku front niemiecki między Szczytnem, Giżyckiem i Węgorzewem został wycofany na linię Jezior Mazurskich.”
Po zdobywcach Lotzen pozostały liczne mogiły:
Świetne to porównania, ciekawe jest zwłasza ujęcie, gdzie lepiej widać stojący pośrodku założnia pomnik! Po lewej widać też ruinę budynku przy Kopernika. Późnej ciała zostały przenesiona na zbiorczy cmentarz --> http://ruciane-nida.org/s...topic.php?t=280
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfotoexpress.opx.pl
|
|
Cytat |
A jakoĹź uczyÄ majÄ
nie umiejÄ
c sami? MuszÄ
pewnie nadĹoĹźyÄ kazania baĹniami. Jan Kochanowski (1530-1584), Zgoda Filozofia jest zdrowym rozsÄ
dkiem w wyjĹciowym garniturze. Haurit aquam cribo, qui discere vult sine libro - sitem czerpie wodÄ, kto chce uczyÄ siÄ bez ksiÄ
Ĺźek. A kiedy strzyĹźesz owieczki, opowiadaj im bajeczki. Jan Sztaudynger I w nieszczÄĹciu zachowuj spokĂłj umysĹu. Horacy (Quintus Horatius Flaccus, 65-8 p. n. e)
|
|